[b]W „Rzeczpospolitej” z 8 marca 2006 r. przeczytałem informację o osobach prowadzących działalność gospodarczą i zatrudnionych na umowę o pracę nakładczą. Było tam napisane, że osoba prowadząca działalność gospodarczą może opłacać składki na ubezpieczenie społeczne z pracy nakładczej bez względu na wysokość wynagrodzenia.

Traktując tę informację poważnie, zatrudniałem osoby na umowę o pracę nakładczą z wynagrodzeniem 280 – 380 zł. ZUS potraktował tę podstawę jako za niską i nie chce uwzględnić w ubezpieczeniu społecznym okresu zatrudnienia na umowę o pracę nakładczą.

Co ciekawe, wcześniej przyjmując składki, ZUS nie kwestionował ich wysokości. Nie kwestionowała tego również kontrola przeprowadzona przez wydział kontroli ZUS. Skąd „Rz” wzięła wykładnię rozporządzenia Rady Ministrów z 13 grudnia 1975 r. i wprowadziła swoich czytelników w błąd?[/b] – pyta czytelnik.

Informacje podane przez nas w artykule [link=http://www.rp.pl/artykul/160762,57507_Kogo_i_jak_najkorzystniej_przyjac_do_pracy.html]„Kogo i jak najkorzystniej przyjąć do pracy”[/link] nie zawierały błędu. Autor Michał Jakubowski napisał w nim: „Gdy prowadzący działalność zatrudni się na podstawie umowy o pracę nakładczą, jako tytuł do obowiązkowych ubezpieczeń emerytalnego i rentowych może wybrać pracę nakładczą, bez względu na wysokość wynagrodzenia”. W ówczesnym stanie prawnym tak było, zmiana nastąpiła dopiero w marcu 2009 r.

[ramka][b]Zmiana od 1 marca 2009 r.[/b]

Od tego dnia przedsiębiorca dorabiający dodatkowo na umowę o pracę nakładczą nie ma możliwości wyboru tytułu do ubezpieczeń, jeżeli z pracy nakładczej zarabia mniej, niż wynosi najniższa podstawa wymiaru składek dla osób prowadzących pozarolniczą działalność (art. 9 ust. 2b ustawy systemowej).

W takiej sytuacji musi płacić obowiązkowe składki emerytalne i rentowe z tytułu prowadzenia firmy. [/ramka]

[srodtytul]Była możliwość wyboru[/srodtytul]

Jeśli zatem czytelnik zatrudnił na umowę o pracę nakładczą osobę, która prowadziła jednocześnie własną działalność gospodarczą, to osoba ta mogła wybrać, czy chce płacić obowiązkowe składki ZUS z firmy, czy z chałupnictwa.

Jeśli pracownik poinformował czytelnika, że chce mieć opłacane składki z umowy o pracę nakładczą, to czytelnik – jako płatnik – powinien był te składki odprowadzać.

Możliwość wyboru tytułu do ubezpieczeń wynikała z art. 9 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=DCE9B93DC63CD6D1977CC8C9F1DA5A8E?n=1&id=333804&wid=338466]ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (DzU z 2009 r. nr 205, poz. 1585 ze zm.[/link], dalej ustawa systemowa), a nie – jak pisze czytelnik – z rozporządzenia Rady Ministrów z 13 grudnia 1975 r. w sprawie uprawnień pracowniczych osób wykonujących pracę nakładczą (DzU z 1976 r. nr 3, poz. 19 ze zm., dalej rozporządzenie).

To rozporządzenie reguluje jedynie kwestie zatrudniania na umowę o pracę nakładczą, a nie zasady oskładkowania.

Na wybór czytelnika nie miała absolutnie wpływu wysokość wynagrodzenia z pracy nakładczej. Nawet jeśli pracownicy czytelnika zarabialiby z tego tytułu po 100 zł, to i tak mogli wybrać – jako tytuł do obowiązkowych ubezpieczeń – pracę nakładczą.

Inną sprawą jest natomiast kwestia ustalenia wynagrodzenia należnego za tego rodzaju pracę.

[srodtytul]Ile należało zapłacić[/srodtytul]

Z § 3 pkt 1 rozporządzenia wynikało (i nadal wynika), że minimalna ilość pracy powinna być tak ustalona przez strony w umowie, aby jej wykonanie zapewniało uzyskanie co najmniej 50 proc. najniższego wynagrodzenia określonego na podstawie art. 77[sup]4[/sup] [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=16CE313132751414394A91DEB4DDED31?n=1&id=76037&wid=337521]kodeksu pracy[/link].

Jeżeli praca nakładcza byłaby dla wykonawcy wyłącznym lub głównym źródłem utrzymania, to ilość pracy powinna być tak ustalona, aby jej wykonanie zapewniało uzyskanie wynagrodzenia nie mniejszego od najniższego wynagrodzenia.

Dodajmy jednak, że regulacja ta jest w zasadzie martwa, bo odnosi się do najniższego wynagrodzenia, którego od 2003 r. minister pracy już nie określa, bo nie ma do tego podstawy prawnej (art. 77[sup]4[/sup] kodeksu pracy został skreślony przez [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=7C8D5FECA7B535EEAE633DD22F22E9D5?id=167521]ustawę z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę; DzU z 2002 r. nr 200, poz. 1679 ze zm.[/link]).

Teraz obowiązuje pojęcie właśnie minimalnego wynagrodzenia za pracę, które w 2010 r. wynosi 1317 zł brutto dla pracownika pełnoetatowego.

[srodtytul]Co było do zakwestionowania[/srodtytul]

Ale jeśli ZUS, na podstawie § 3 pkt 1 rozporządzenia, zakwestionował wysokość wynagrodzenia, to – jak już powiedzieliśmy – ustalenia te nie mogły mieć żadnego wpływu na wybór przez wykonawców pracy nakładczej tytułu do ubezpieczeń.

To tak samo, jak ZUS nie może zakwestionować umowy o pracę jako tytułu do ubezpieczeń społecznych, nawet gdy pracownik zarabia mniej, niż wynosi ustawowe minimum.

Być może ZUS miał wątpliwość, czy umowy o pracę nakładczą nie były pozorne, zawierane tylko w celu zmniejszenia należności składkowych. Czynność pozorna nie może być przedmiotem prawnie skutecznej umowy.

Niewątpliwie składki opłacane od podstawy 280 – 380 zł były niższe niż składki, które pracownicy czytelnika musieliby opłacać z tytułu prowadzenia przez nich działalności gospodarczej.

Może to zwróciło uwagę kontrolerów ZUS i w efekcie doprowadziło do ustaleń, że umowy były pozorne. Jeśli w istocie tak było, to wykonawcy powinni byli za ten okres być ubezpieczeni z tytułu prowadzenia firmy, a nie z tytułu pracy nakładczej.

[srodtytul]Można się odwołać[/srodtytul]

Jeżeli umowy o pracę nakładczą były faktycznie wykonywane, to czytelnikowi nie pozostaje nic innego, jak wystąpić do terenowej jednostki organizacyjnej ZUS o wydanie decyzji w trybie administracyjnym.

Od decyzji tej będzie mógł odwołać się do sądu pracy i ubezpieczeń społecznych na podstawie art. 83 ust. 2 ustawy systemowej.