– Razem z ojcem prowadziłam firmę, zatrudniając kilka osób. Niestety, w karambolu złamałam kręgosłup, a tata doznał zatoru mózgu. Wszystko to sprawiło, że narobiliśmy długów wobec ZUS za okres od czerwca 1999 do czerwca 2002 r. Pierwsze zawiadomienie o wszczęciu postępowania egzekucyjnego dostaliśmy 24 kwietnia 2006 r. Niedawno, bo 7 grudnia zeszłego roku, przyszło kolejne o wszczęciu postępowania o wydanie decyzji w sprawie zapłaty zaległych składek za okres od czerwca 2001 do czerwca 2002 r. Czy zakład nie powinien darować choć części długu jako przedawnionego?
Dodam, że staraliśmy się o umorzenie, ale ZUS nas zwodził, wysyłał po wiele zaświadczeń, a w końcu odmówił. W tym czasie narosły astronomiczne odsetki. Co robić?
– pyta czytelniczka DOBREJ FIRMY.
Czytelniczka ma nieopłacone składki na ubezpieczenie społeczne własne, ojca oraz zatrudnianych osób. Bez problemu może się ubiegać o umorzenie zaległości na własne ubezpieczenia, nawet gdy nie zachodzi całkowita nieściągalność. Wynika tak z art. 28 ust. 3a ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (tekst jedn. DzU z 2007 r. nr 11, poz. 74 ze zm.). Nie jest jednak możliwe umorzenie składek za pracowników w części przez nich finansowanych. Zgodnie bowiem z art. 30 ustawy do składek tych nie stosujemy przepisów o odraczaniu terminów płatności, rozkładaniu na raty i umarzaniu. Podlegają zatem spłacie.
Czytelniczka ma jednak prawo starać się o umorzenie składek na własne ubezpieczenia społeczne, nawet gdy nie zachodzi ich całkowita nieściągalność, ale przemawia za tym jej ważny interes. Jak to się odbywa, określa rozporządzenie ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej z 31 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych zasad umarzania należności z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne (DzU nr 141, poz. 1365). Zgodnie z nim ZUS może umorzyć należności z tytułu składek, jeśli zobowiązany wykaże, że ze względu na stan majątkowy i sytuację rodzinną nie jest w stanie ich spłacić, ponieważ pociągnęłoby to zbyt ciężkie skutki dla niego i jego rodziny, w szczególności gdy:
- pozbawiłoby go i jego rodzinę możliwości zaspokojenia niezbędnych potrzeb życiowych,
- poniósł straty materialne w wyniku klęski żywiołowej lub innego nadzwyczajnego zdarzenia, co spowodowało, że po uregulowaniu długu nie mógłby dalej prowadzić działalności,
- przewlekle choruje lub musi sprawować opiekę nad przewlekle chorym członkiem rodziny, co uniemożliwia mu uzyskiwanie dochodu na spłatę starych składek.
To zatem płatnik musi wykazać, że ze względu na swoją sytuację rodzinną i majątkową nie jest w stanie spłacić zaległych składek. Dlatego podejmując decyzję, zakład ma prawo żądać odpowiednich dokumentów. Postępowanie takie nie może być uznane za nieprawidłowe, a wręcz przeciwnie świadczy o dążeniu do wszechstronnego wyjaśnienia sprawy. Nie należy mu jednak zarzucać z tego powodu, że działa nieprawidłowo. Wykonuje bowiem w ten sposób swoje obowiązki wynikające z ustawy i wydanego na jej podstawie rozporządzenia.
Składki mogą jednak ulec przedawnieniu, zarówno te, od czytelniczki, jak i od zatrudnionych. Przed 1 stycznia 2003 r. termin przedawnienia zaległych składek wynosił pięć lat, ale na skutek podjęcia przez ZUS czynności zmierzających do dochodzenia długu wydłużał się do lat dziesięciu. Od 1 stycznia 2003 r. nowela wydłużyła termin przedawnienia do dziesięciu lat. Zabrakło w niej jednak przepisów przejściowych. ZUS zaczął zatem stosować dziesięcioletnie przedawnienie do zobowiązań powstałych zarówno przed 1 stycznia 2003 r., jak i po tej dacie. Takie postępowanie budzi wątpliwości ekspertów co do zgodności z samą konstytucją. Nowe przepisy nie powinny bowiem obejmować zobowiązań powstałych pod rządami starych. Jeżeli ZUS wszczął postępowanie w sprawie wydania decyzji określającej wysokość zaległych składek, to czytelniczka może po jego zakończeniu odwołać się do sądu pracy i ubezpieczeń społecznych.
W świetle art. 24 ust. 5 ustawy w brzmieniu obowiązującym do 1 stycznia 2003 r. przedawnienie wydłużało się do dziesięciu lat na skutek odroczenia terminu opłacenia składek, rozłożenia spłaty na raty oraz każdej innej czynności zmierzającej do ściągnięcia należności, jeżeli dłużnik został o niej zawiadomiony. Ponieważ w tej sytuacji zaległości z tytułu składek powstały w okresie, kiedy deklaracje rozliczeniowe ZUS DRA nie zawierały pouczenia o możliwości skierowania wynikających z nich należności do egzekucji, zakład musiał wydać decyzję. Z listu czytelniczki nie wynika jednak, kiedy wydał decyzję na skutek wszczętych postępowań, o których powiadomił czytelniczkę. Jest też możliwe, że 24 kwietnia 2006 r. (data, jaką podała czytelniczka) nie wszczął postępowania o wydanie decyzji, lecz faktycznie wydał tę decyzję za okres od czerwca 1999 do czerwca 2002 r. Jeśli tak właśnie było, to działanie takie możemy uznać za czynność podjętą w celu ściągnięcia należności. Przedawnienie zobowiązań, które stały się wymagalne po 24 kwietnia 2001 r., zostało zatem w ten sposób przerwane i wydłużone do dziesięciu lat. Pozostałe zaległości określone w tej decyzji, czyli z terminem wymagalności przypadającym przed 24 kwietnia 2001 r., uległy przedawnieniu.
Skoro jednak decyzja już się uprawomocniła, czytelniczka nie wniesie już odwołania do sądu. Pozostaje jej zgłosić w ramach postępowania egzekucyjnego zarzut przedawnienia należności. Daje jej do tego prawo art. 33 pkt 1 ustawy z 17 czerwca 1996 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji (tekst jedn. DzU z 2005 r. nr 229, poz. 1954 ze zm.).
Odnosząc się do postępowania wszczętego 7 grudnia 2007 r., to do czasu uprawomocnienia się decyzji ZUS nie przystąpi do egzekucji zaległych zobowiązań. W tej sytuacji należy od tej decyzji wnieść w ciągu miesiąca odwołanie do sądu.