Ochrona inwestorów – czyli koniec Dzikiego Zachodu

Dane są brutalne: 20% inwestorów kryptowalutowych w Polsce padło ofiarą oszustwa. To nie są jednostkowe przypadki – to systemowy problem. Brak regulacji oznacza, że wciąż można bezkarnie reklamować fałszywe „projekty tokenowe”, naciągać ludzi na obietnice zysków rzędu 1000% i znikać z ich środkami. W tradycyjnym rynku finansowym takie działania są karane, a nadzór może reagować. Na rynku krypto – póki co – może tylko bezradnie patrzeć.

Ale 18% Polaków inwestuje w krypto – to już rynek, nie margines

Mamy do czynienia z rynkiem, który przestał być niszowy. Ponad 6 milionów Polaków ma do czynienia z kryptoaktywami – to więcej niż inwestujących na giełdzie papierów wartościowych. Brak przejrzystych reguł gry oznacza nie tylko ryzyko oszustw, ale też trudność w integracji tego segmentu z resztą gospodarki. Banki nie chcą współpracować z firmami krypto. Tradycyjni inwestorzy unikają funduszy z ekspozycją na cyfrowe aktywa. Dlaczego? Bo nie wiedzą, na czym stoją.

Jednak kryptoaktywa to nie tylko kryptowaluty, które cechuje duża zmienność cen, co do zasady nie mają wewnętrznej wartości, a ich kurs zależy wyłącznie od podaży i popytu (spekulacji), a także mogą służyć jako narzędzie legalizacji środków uzyskiwanych z działalności przestępczej.

 

Reklama
Reklama

Rodzaje kryptoaktywów:

·        Kryptowaluty – np. Bitcoin, Ethereum- żywane jako środek wymiany lub przechowywania wartości;

·        Tokeny użytkowe (utility tokens) - dają dostęp do usług/platform, np. tokeny w grach lub projektach startupowych;

·        Tokeny inwestycyjne (security tokens) - przypominają akcje lub obligacje, mogą dawać prawo do udziału w zyskach lub głosowania;

·        Stablecoiny – np. USDT, USDC - powiązane z wartością walut fiducjarnych (np. dolar), używane jako cyfrowy odpowiednik gotówki;

·        NFT (non-fungible tokens) - unikalne cyfrowe dobra (muzyka, sztuka, prawa do wykorzystania utworu, przedmioty w grach) – niewymienialne.

 

MiCA to nie opcja – to obowiązek

Polska nie działa w próżni. Rozporządzenie MiCA (Markets in Crypto-Assets) zostało przyjęte przez Unię Europejską, które obowiązuje od połowy 2024 roku i będzie stopniowo wdrażane do pełnego stosowania do połowy 2026 roku. Wszystkie państwa członkowskie muszą je wdrożyć. Jeśli Polska tego nie zrobi, nie tylko naraża się na spory z Komisją Europejską – przede wszystkim pozostawi firmy i inwestorów w stanie prawnym niepewności.

 

Co zawiera projekt ustawy (na bazie MiCA)?

  • Obowiązek uzyskania zezwolenia przez emitentów i dostawców usług związanych z kryptoaktywami (np. giełdy, kantory, portfele).
  • Wysokie wymogi transparentności, m.in. co do białych ksiąg (whitepapers) i ochrony inwestorów detalicznych.
  • Ograniczenia marketingowe i obowiązki informacyjne.
  • Obowiązek przechowywania środków klientów na osobnych rachunkach.
  • Zwiększony nadzór KNF i możliwe sankcje administracyjne.

 

Obowiązki, które MiCA nakłada to fundament budowy europejskiego rynku cyfrowych aktywów. Brak ustawy to nie tylko opóźnienie – to świadome zatrzymanie rozwoju całej branży w Polsce.

Ustawa wprowadzi nadzór, obowiązki licencyjne i standardy informacyjne. To nie może być to jednak zamach na wolność, ale tarcza dla uczciwych przedsiębiorców i inwestorów.

Ustawa może to zmienić, tworząc jasne definicje, wymagania i punkty odniesienia. Dzięki temu kapitał instytucjonalny zacznie traktować rynek krypto jak partnera, nie zagrożenie.

Tak – potrzebna jest debata. Ale nie wolno blokować zmian

Nie ulega wątpliwości, że ustawa wymaga istotnych zmian. Można i trzeba dyskutować o roli KNF, o tym, czy wymagania kapitałowe dla firm krypto nie są zbyt wysokie, czy zapisy nie blokują innowacji. Ale nie wolno mylić dialogu z destrukcją. Odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu byłoby ciosem nie dla rządu – ale dla całego rynku.

 

Czy polski projekt jest bardziej rygorystyczny niż MiCA?

Cześć regulacji projektu polskiej ustawy rzeczywiście są uważane za bardziej restrykcyjne niż wymagania zawarte w unijnym rozporządzeniu MiCA.

Projekt ustawy przewidywał całkowity zakaz udzielania pożyczek krypto (lending) i ograniczenia w stakingu. Tymczasem MiCA daje państwom członkowskim jedynie możliwość regulacji tych usług, a nie zakazania ich. Ostatecznie projekt został zaktualizowany i zakaz lendingu został usunięty, natomiast restrykcje w zakresie stakingu nadal budzą wątpliwości  .

MiCA przewiduje 18-miesięczny okres przejściowy dla podmiotów już działających, do 1 lipca 2026 r. Polska wersja zaproponowała okres 4‑9 miesięcy, a ponadto ograniczyła możliwość korzystania z niego tylko do firm wpisanych do krajowego rejestru VASP. W rezultacie wiele innowacyjnych podmiotów może zostać wykluczonych, mimo że zgodnie z MiCA mogłyby zyskać ten okres przejściówki  .

Projekt przewiduje opłaty nadzorcze na poziomie do 0,4–0,5 % przychodu, co dla wielu małych podmiotów stanowi znaczące obciążenie. MiCA dopuszcza maksymalne stawki, ale polska wersja wydaje się narzucać wyższe progi bez adekwatnego uwzględnienia skali działalności. Dodatkowo KNF miałaby prawo nakładać kary administracyjne sięgające nawet 22 mln zł rocznie, wyższe niż kary obowiązujące banki.

Projekt oddaje KNF szeroki zakres uprawnień: m.in. blokowanie emisji tokenów, wstrzymywanie ofert publicznych, wpisywanie domen do rejestru zakazanych podmiotów. Tak zorganizowany nadzór jest postrzegany jako dużo bardziej restrykcyjny niż standard MiCA, który akcentuje zachowanie proporcjonalności i powściągliwość regulatora.

 

Czy ustawa o rynku kryptoaktywów zniszczy rynek kryptowalut?

Projekt ustawy o rynku kryptoaktywów sam w sobie nie musi zniszczyć rynku kryptowalut, ale jego ostateczny wpływ zależy od tego, jak zostanie wdrożony i egzekwowany. W Polsce – jak i w całej Unii Europejskiej.

Jak uzasadnia KNF proponowana regulacja rynku kryptoaktywów ma pozwolić na zapobieganie nadużyciom, ochronę konsumentów, rozwój rynku po przez zwiększenie zaufania i wiarygodności branży, czy ułatwienie dostępu do usług finansowych.

Projekt ustawy o rynku kryptoaktywów  narusza zasadę proporcjonalności określoną w motywie 27 MiCA – przewiduje nadmiernie restrykcyjne ograniczenia.

W ostatnich latach KNF wielokrotnie była  oskarżana o stosowanie tzw.  „gold plating" implementując regulacje europejskie w zakresie rynku finansowego, czyli wprowadzenie dodatkowych, bardziej rygorystycznych wymogów podczas transpozycji dyrektyw unijnych do prawa krajowego, niż to wynika z samych dyrektyw, dodając własne, dodatkowe ograniczenia.

Jednak potencjalne zagrożenia są dość oczywiste:

 

  • Wzrost kosztów działalności – nowe obowiązki prawne i licencyjne mogą być zbyt kosztowne dla mniejszych firm.
  • Regulacyjne wykluczenie – część innowacyjnych projektów (DeFi, DAO, NFT) może nie mieścić się w ramie regulacyjnej i przenieść się poza UE.
  • Ryzyko nadregulacji w Polsce – jeśli Polska wdroży przepisy bardziej rygorystycznie niż przewiduje to MiCA, może dojść do ucieczki projektów do krajów bardziej przyjaznych (np. Litwa, Estonia, Portugalia).
  • Przyjęcie nadmiernych uprawnień  dla KNF może spowodować przewlekanie przez KNF postepowań administracyjnych w celu uzyskania  zezwoleń dla emitentów i dostawców usług związanych z kryptoaktywami i  ograniczanie ilości wydawanych zezwoleń do minimum.

Podsumowanie

Kryptoaktywa to nie przyszłość – to teraźniejszość. A rynek bez reguł nie jest wolny – jest chaotyczny, niebezpieczny i zniechęcający dla poważnych inwestorów. Ustawa o rynku kryptoaktywów to krok w kierunku dojrzałości, przejrzystości i odpowiedzialności, a także wyeliminowania nieuczciwych graczy. Projekt ustawy o rynku kryptoaktywów stwarza jednak duże ryzyko migracji firm za granicę z powodu wysokich kosztów wejścia i obciążeń administracyjnych.