Bracia i siostry wejdźcie i przenocujcie w ministerstwie aby pilnować naszych pieniędzy z podatków - na taki apel polityka opozycji byłego wicepremiera Suthepa Thaugsubana umieszczony na Facebooku odpowiedział tłum w Bangkoku wlewając się wczoraj do budynku Ministerstwa Finansów. Niedługo później demonstranci zdobyli budynek MSZ. Jedenaście dalszych urzędów centralnych zostało oblężonych.
Protesty rozpoczęły się kilka tygodni temu gdy rząd przedstawił projekt ustawy amnestyjnej. W opinii znacznej części społeczeństwa ustawa została przygotowana tylko po to aby umożliwić powrót do kraju byłego szefa rządu Thaksima Shinawatry. Jest bratem obecnej premier Yingluck Shinawatra. Były premier został skazany za korupcję w 2008 roku. Uniknął więzienia i przebywa obecnie na emigracji w Dubaju skąd , jak twierdzi opozycja, kieruje rządem swej siostry. Thaksim Shinawatra wygrywał dwa razy wybory zanim został obalony przez armię w 2006 roku. Jego popularność wśród biedniejszej części społeczeństwa umożliwiła siostrze zwycięstwo wyborcze dwa lata temu. Jednak ostatnie skandale korupcyjne diametralnie zmieniły preferencje wyborców.
Ocenia się,że na niedzielnym wiecu w centrum Bangkoku zgromadziło się ponad 100 tys. osób. Kilkadziesiąt tysięcy protestowało na ulicach wielu dzielnic.Co najmniej 40 tys. osób zgromadził wiec zwolenników rządu. W poniedziałek było mniej protestujących przeciwko rządowi lecz byli zdecydowanie bardziej agresywni.
-Siły bezpieczeństwa narodowego uważnie śledzą przebieg wydarzeń i pragniemy uspokoić sytuację bez użycia przemocy - oświadczała wczoraj premier Yingluck Shinawatra.
Obserwatorzy przypominają ,że obecne protesty są największe od 2010 roku. Trwały wtedy dwa miesiące i uczestniczyło w nich setki tysięcy zwolenników obalonego premiera Thaksima Shinawatry. Sprawujący władzę generałowie sięgnęli po drastyczne środki co kosztowało życie ponad 90 osób a 1800 zostało rannych.