Głównym czynnikiem, który od lat napędza ten proceder, jest zapotrzebowanie na pletwy, z których azjatyccy kucharze przygotowują słynną zupę z płetwy rekina.
Naukowcy przyznają, że ustalenie rzeczywistego połowu rekinów jest niezwykle trudne, a posiadane dane - mało wiarygodne. Wciąż jeszcze, mimo rozlicznych zakazów, rybacy łowią rekiny, obcinają im płetwy i wciąż żywe zwierzęta, pozbawione jakiejkolwiek możliwości sterowania, wyrzucają za burtę. Takie rekiny nie figurują w raportach.
O liczbie zabijanych w ten sposób rekinów świadczyć może film zamieszczony poniżej.
- To bardzo częsty proceder - mówi dr Demian Chapman ze Stony Brook University w Nowym Jorku. - Sto milionów dolarów to kwota szacunkowa, przypuszczamy, że zdecydowanie zaniżona - twierdzi.
Chociaż liczba złowionych rekinów nie zmieniła się znacząco między 2010 a 2012 rokiem, autorzy badań twierdzą, że komercyjne floty rybackie zmieniły miejsca połowów i gatunki łowionych rekinów, by nadążyć za popytem.
Naukowcy obawiają się, że wiele z łowionych gatunków może być zagrożonych wyginięciem. Niektóre gatunki rekinów potrzebują bowiem aż dziesięciu lat, by osiągnąć dojrzałość i nie są w stanie nadrobić strat spowodowanych przez rybaków.
W niedzielę przedstawiciele 178 krajów spotkają się w Bangkoku na posiedzeniu konwencji o międzynarodowym handlu zagrożonymi gatunkami (CITES). Ma na nim paść propozycja regulacji handlu pięcioma najbardziej zagrożonymi gatunkami rekinów.
Na poprzednim posiedzeniu, w 2010 roku, podobna propozycja w głosowaniu nie osiągnęła wymaganych 2/3 głosów. W tym roku działacze mają nadzieję przegłosować regulację dzięki poparciu krajów rozwiniętych i rozwijających się.