Kilkunastu napastników uzbrojonych w karabiny i granatniki zaatakowało w biały dzień. – Przypuszczalnie chcieli wymordować drużynę Sri Lanki, ale plany pokrzyżowała im służba bezpieczeństwa – mówił wczoraj szef policji w Lahore, który stracił w tym ataku sześciu swoich ludzi. Zamachowcy byli świetnie wyszkoleni. Rewelacyjnie wyszkoleni. I nie sprawiali wrażenia, by bali się śmierci. Analitycy nie mają więc wątpliwości.
– Ataku dokonali islamscy fundamentaliści, których celem jest destabilizacja Pakistanu, by takie grupy mogły się rozprzestrzeniać po kraju. Ich przywódcy marzą bowiem o utworzeniu w tym państwie fundamentalistycznej republiki islamskiej – przekonywał „Rz” brytyjski ekspert ds. wojskowości Iain Dickie. – Atak przypomina ten przeprowadzony w listopadzie w Bombaju.
Nikt jednak nie wie jeszcze, kto konkretnie mógł stać za tym w Lahore, ponieważ istnieje zbyt bardzo wiele grup działających przy użyciu tego typu metod – dodał Dickie.
Niezależnie od tego, czy atak inspirowali agenci al Kaidy, czy innych grup, jedno jest pewne: wybierając taki cel, zamachowcy musieli świetnie zdawać sobie sprawę, jak bardzo taki zamach rozwścieczy zwykłych Pakistańczyków. Krykiet to bowiem narodowy sport Pakistanu, nazywany drugą religią tego kraju. Wybrali więc świetny sposób na upokorzenie rządu, który w wojnie z islamistami co rusz ponosi kolejne porażki.
– Pakistan pogrążony jest w chaosie. Różne grupy terrorystyczne, które dążą do totalnej destabilizacji kraju, zaczynają dyktować władzom w Islamabadzie, jakie decyzje mają być podejmowane, a jakie nie. Narzucają swoją ideologię – tłumaczył „Rz” ekspert ds. terroryzmu John Rushton. – Terroryści pokazali, że do ataku może dojść w każdym miejscu w kraju, a rządzący nie panują nad sytuacją. Nieprzypadkowo wybrali imprezę sportową o międzynarodowym wymiarze. Chcą, by świat zerwał więzy z Pakistanem, co zresztą już następuje, bo przecież coraz mniej obcokrajowców odwiedza ten kraj – podkreślał Rushton.
Podobnie uważa pakistański minister stanu Sardar Nabil Ahmed Gabol. — Atak to wynik spisku, który ma zdyskredytować Pakistan w oczach świata – oświadczył wczoraj i zaznaczył, że „dowody, które mamy, pokazują, że terroryści dostali się do Pakistanu z Indii”.
Jego zdaniem atak w Lahore był odwetem za listopadowy zamach w Bombaju, który kosztował życie co najmniej 170 osób. „W ten sposób Indie wypowiedziały otwartą wojnę Pakistanowi” – podkreślił.
Na reakcje świata nie trzeba było długo czekać. Za oficjalnymi słowami potępienia ze strony różnych przywódców – łącznie z amerykańskim prezydentem Barackiem Obamą – szybko poszły też czyny. Wszystkie spotkania w Pakistanie odwołała np. narodowa reprezentacja Nowej Zelandii.