Emerytowany szef australijskich sił powietrznych, a także szef powołanej przez australijskie władze grupy poszukującej malezyjskiego samolotu, Angus Houston poinformował o rozpoczęciu poszukiwań w oparciu o namierzanie impulsów czarnych skrzynek boeinga.

Jak poinformował Houston, brytyjski okręt marynarki wojennej HMS "Echo" i australijski okręt "Ocean Shield" za pomocą holowanego lokalizatora zaczęły poszukiwania na obszarze 150 mil morskich (240 kilometrów).

Obszar, który australijska grupa ma do przeszukania, to blisko 87 mil kwadratowych oceanu. Tymczasem jak mówi w rozmowie ze Sky News specjalista od radarów prof. David Stupples, lokalizatory sygnałów mogą dziennie sprawdzić obszar właśnie 150 mil.

Skoro boeing MH370 zaginął 8 marca, baterie w czarnych skrzynkach wyczerpią się za kilka dni. Urządzenia te są obliczone na ok. miesiąc działania od momentu katastrofy.

Jak przyznaje ekspert od ratownictwa morskiego John Noble, ta faza poszukiwań boienga wskazuje na pewną "desperację" władz.

- To "desperacki krok", ponieważ władze zdają sobie sprawę z tego, że czarne skrzynki za kilka dni przestaną nadawać sygnał. Jeśli do tego czasu nie uda się odnaleźć samolotu, nie będzie to możliwe za pomocą takiej techniki - przyznał Noble.

W piątkowej, nowej, fazie poszukiwań zaginionego 8 marca boeinga wzięło udział czternaście samolotów i jedenaście statków - donosi australijska grupa odpowiedzialna za poszukiwania.