W Sejmie od dłuższego czasu na rozpatrzenie czekają dwa projekty ustaw, które wprowadziłyby tzw. emeryturę stażową. Dotychczas rząd Zjednoczonej Prawicy nie chciał się jednak nimi zajmować. Zmieniła to kampania wyborcza. Wprowadzenie emerytury stażowej znalazło się w programie wyborczym PiS.
O to, czy taka modyfikacja systemu emerytalnego jest uzasadniona, zapytaliśmy uczestników panelu ekonomistów "Rzeczpospolitej" w ramach sondy dotyczącej gospodarczych elementów programów wyborczych głównych partii. Wcześniej pytaliśmy m.in. o ocenę propozycji podwyżki płac dla nauczycieli o 30 proc. oraz o postulat zniesienia zakazu handlu w niedzielę.
Jak się okazuje, zdecydowana większość ankietowanych ocenia propozycję PiS krytycznie. Na ogół wskazują, że wprowadzenie emerytury stażowej oznaczałoby obniżenie średniego wieku przechodzenia na emeryturę w czasie, gdy z powodów demograficznych ten wiek należy podwyższać.
Teza 1: Wprowadzenie emerytury stażowej (przysługującej kobietom po 38 latach pracy, a mężczyznom po 43 latach pracy) to uzasadniona modyfikacja istniejącego systemu emerytalnego.
Liczba respondentów: 30
Opinie ekspertów (30)
Emerytura stażowa będzie skutkować dalszym obniżeniem wysokości emerytur, szczególnie kobiet, a także będzie skutkować rosnącym deficytem podaży pracy, co będzie wymagać uzupełnienia, np. przez większe zatrudnienie migrantów.
Umożliwianie wcześniejszego odejścia na emeryturę w formie emerytur stażowych doprowadzi do dalszego odpływu starszych pracowników z rynku pracy. Będzie to miało szereg konsekwencji zarówno dla ogólnej sytuacji na rynku jak i dla wysokości świadczeń odchodzących wcześniej pracowników. Jeśli rząd chce docenić długie lata ich pracy, powinien raczej zrobić to zachęcając ich do utrzymania zatrudnienia i podnosząc ich przyszłe świadczenia np. dodatkami do kapitału emerytalnego.
Emerytura "stażowa" to rozwiązanie bardzo niedobre. Trudno o gorsze. Kontekst wyborczy jest tu smutny i oczywisty. Poza kontekstem stricte wyborczym należy dostrzec, że sama koncepcja to kompletne nieporozumienie. Opiera się na nierozumieniu zasadniczego faktu, iż emerytura nie jest "za coś" (za ciężką pracę etc.) lecz "po coś": po to, aby osoby w podeszłym wieku były w stanie finansować swoją konsumpcję w okresie, gdy same nie wytwarzają już dochodu. Za pracę trzeba płacić wtedy, gdy jest ona wykonywana - a nie obiecywać "zapłatę" w przyszłości w formie emerytury (pamiętajmy, że taka zapłata będzie zależała od decyzji przyszłych polityków, na co obietnice dzisiejszych polityków mają znikomy wpływ). Koncepcja "emerytury stażowej" jest trochę rodem z czasów pańszczyźnianych: odrobiłeś swoją liczbę lat pracy, to jesteś wolny.
Dobrowolność przy odpowiednich bodźcach jest dobra, ale żeby udzielić odpowiedzi na to pytanie, musiałbym znać wyliczenia kosztów i głównych beneficjentów. Niestety nie dysponuję taką analizą.
Jest to rozwiązanie raczej nie neutralne dla finansów FUS (choć to w dużej mierze zależałoby od tego, jak traktować osoby, które zdecydują się na skorzystanie z emerytury stażowej, a które nie odłożyły składek pozwalających na uzyskanie minimalnej emerytury), jednak biorąc pod uwagę to, że tak długi okres pracy przed ustawowym wiekiem emerytalnym dotyczy w dużej mierze osób wykonujących prace fizyczne, uważam to za uzasadniony postulat.
Nie w takim kształcie. Emerytury stażowe mogłyby być sensownym - i być może już jedynym - sposobem na podniesienie efektywnego wieku emerytalnego, gdyby były dodatkiem do emerytury z ZUS, zamiast powszechnych 13. i 14. świadczeń. Przy czym staż uprawniający do takiego dodatku powinien zostać ustalony tak, aby podnosić, a nie obniżać efektywny wiek przejścia na emeryturę.
Zdecydowanie tak. Każdy pracownik powinien mieć prawo do zadecydowania kiedy ma zamiar przejść na emeryturę.
Dalsze obniżanie wieku emerytalnego to wyrok na polską gospodarkę. Już obniżka z 2016 roku właściwie pozbawiła Polskę szans na dołączenie do krajów najzamożniejszych. Liczba emerytów tak urośnie, że samo zachowanie bieżącej relacji emerytur do przeciętnego wynagrodzenia będzie wymagało podniesienia wydatków na emerytury o ponad 6 proc. PKB w ciągu 25 lat. Dla porównania, na edukację (z wyłączeniem szkolnictwa wyższego) wydajemy 2,8 proc. PKB. Takie zwiększenie wydatków publicznych na tylko jeden cel i – w efekcie – zwiększenie obciążeń fiskalnych pogłębi spowolnienie wzrostu polskiej gospodarki. Skądinąd, i bez tego będzie ono dramatyczne według prognoz organizacji międzynarodowych (wzrost PKB ma spaść w okolice 1 proc., a Polska ponownie ma zacząć tracić dystans do Niemiec czy USA).
Z punktu widzenia stabilności gospodarczej nie jest to rozwiązanie korzystne. Trendy demograficzne sprawiają, że efektywny czas pracy powinien być stopniowo wydłużany. Biorąc pod uwagę uwarunkowania polityczne, warto rozważyć przeprowadzenie dyskusji z młodszymi pokoleniami na temat emerytur. Starsze pokolenia powinny natomiast zostać w dotychczasowym systemie i być pozbawione głosu w takiej dyskusji. Istnieje nadzieja, że w takich warunkach możliwe byłoby wypracowanie rozwiązania, które pozwalałoby na wydłużenie wieku emerytalnego. Innymi słowy, potrzebne są nie emerytury stażowe, lecz wydłużenie efektywnego wieku przechodzenia na emeryturę.