Jeśli oddajemy wolne, zatrudniony nie przepracuje wszystkich godzin roboczych z harmonogramu. A wtedy musimy mu wyrównać stratę.
Za każdą godzinę nadliczbową przysługuje oprócz normalnego wynagrodzenia albo dodatek, albo czas wolny. Dotyczy to również godzin nadliczbowych, jakie powstają wskutek naruszenia doby pracowniczej. Co mu się bardziej opłaca?
Pracownik zatrudniony w miesięcznym okresie rozliczeniowym w lutym br. przepracował 168 godzin. Tyle wynikało z wymiaru czasu pracy na ten miesiąc. Ale osiem z tych 168 godzin stanowiło pracę w dobowych godzinach nadliczbowych. Pracownik wprawdzie nie pracował więcej, niż to wynikało z jego wymiaru czasu pracy. Jednak we wszystkie poniedziałki w tym miesiącu przychodził do firmy na 6 i pracował do 14, podczas gdy od wtorku do piątku pracował od 8 do 16. Nadgodziny te wynikały tylko z tego, że naruszył dobę pracowniczą.
Pracodawca może zrekompensować takie nadgodziny, wypłacając za każdą z nich 50-proc. dodatek. W przykładzie szef wypłaci pracownikowi normalne miesięczne wynagrodzenie, a jeśli jest on wynagradzany stawką godzinową – wynagrodzenie za 168 godzin oraz 50-proc. dodatek za osiem godzin nadliczbowych.
Za pracę w takich godzinach pracownik może też otrzymać czas wolny. Gdy on o to wnioskuje, a pracodawca na taki wniosek przystaje, za jedną nadgodzinę należy się jedna godzina wolna od pracy. Jeśli szef w przykładzie oddałby pracownikowi w lutym osiem godzin czasu wolnego, nie przepracowałby obowiązującego wymiaru czasu pracy. Ten wynosił 168 godzin, a pracownik korzystający z wolnych ośmiu miałby tylko 160 godzin (168 – 8).
Tymczasem z kodeksu pracy wynika, że pracodawca musi zapewnić pracownikowi pracę w obowiązującym go wymiarze, a jeśli tego nie zrobi, płaci za niedopracowane godziny co najmniej wynagrodzenie przestojowe. Pracodawca, który udzielił ośmiu godzin wolnych od pracy, musi pracownikowi zapłacić nie tylko wynagrodzenie za 160 godzin pracy, czyli za tyle, ile przepracował, ale też za osiem godzin, których nie wypracował. Nie dość że zatrudniony otrzyma czas wolny, to dostanie jeszcze wynagrodzenie za ten okres. Rekompensata będzie więc podwójna.
Różnica będzie jeszcze większa, gdy pracodawca udzieli czasu wolnego bez wniosku pracownika, czyli w stosunku 1 : 1,5. Zatrudniony otrzyma 12 godzin wolnych, a więc przepracuje tylko 156 godzin, a nie 168 (168 – 12). Szef znów jednak zapłaci wynagrodzenie za pełen wymiar czasu pracy, czyli za 168 godzin, a za 12 godzin – co najmniej wynagrodzenie przestojowe.
Przy pracy nadliczbowej, która wynika wyłącznie z naruszenia doby pracowniczej a nie jest dodatkową pracą, lepiej więc płacić tylko dodatek. W ten sposób szef rekompensuje te nadgodziny tylko raz.