Pozew przeciwko Skarbowi Państwa trafi w 18 kwietnia 2014 do Sądu Okręgowego w Warszawie. Datę wybrano nieprzypadkowo. Dokładnie 18 lat temu aresztowano prezesa Towarzystwa Finansowo-Leasingowego SA Marka Isańskiego wraz z drugim członkiem zarządu Mieczysławem Budzińskim. Był to efekt – niesłusznych, jak się później okazało – zarzutów o przestępstwa skarbowe w związku z prowadzoną działalnością (m.in. leasingiem autobusów) w latach 90.

Isański wyszedł na wolność po trzech miesiącach i wygrał w sądach administracyjnych niemal wszystkie postępowania podatkowe.

Niesłuszne zarzuty

Spór z urzędami skarbowymi dotyczył rozliczania VAT. TFL miał bowiem status zakładu pracy chronionej i korzystał z ulgi przewidzianej dla takich firm. Spór o meritum przestał mieć jednak znaczenie wobec wszczynania wobec firmy kolejnych kontroli i sporów przez organy skarbowe czy zajmowania jej mienia.

W rezultacie dochodowa spółka, będąca w latach 1995–1996 w czołówce polskich firm leasingowych, została doprowadzona do upadku.

Jej pełnomocnik, radca prawny Gerard Dźwigała, przyznaje, że na kwotę 157 mln zł odszkodowania, o którą firma wystąpiła, składają się głównie utracone korzyści. Spółka z zablokowanymi kontami nie mogła prowadzić swobodnej działalności gospodarczej. – Nasze szacunki są bardzo ostrożne. Lata 90. były bowiem złotym czasem dla rozwoju firm leasingowych w Polsce, a spółka TFL spędziła ten czas na sporach sądowych – komentuje Dźwigała. Pełnomocnik TFL dodaje, że w tej sprawie dało się zaobserwować prawidłowość: organy skarbowe, mimo że wiedziały o bezprawności swoich działań, uporczywie podtrzymywały zarzuty wobec prezesa Isańskiego i TFL. – Fiskus szedł w zaparte, byle tylko odwlec w czasie niekorzystne dla siebie rozwiązania, choć i tak potem musiał oddać podatki z odsetkami – ocenia Dźwigała.

Sam Marek Isański, mimo zwycięstw w sądach, zrezygnował z wskrzeszania firmy. – Nie garnę się już do działalności gospodarczej. Boję się tego, jak mogę zostać potraktowany przez urzędy skarbowe – przyznaje dziś prezes TFL.

Trwające od 1996 r. postępowania w sprawie tej firmy (część jeszcze nie została zakończona) to jeden z najdłuższych w Polsce sporów między podatnikiem a władzami skarbowymi.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że szefowie biorących udział w sporze urzędów, mimo stwierdzonych wyrokami sądowymi błędów w postępowaniu, wciąż pełnią swoje funkcje i nie ponieśli odpowiedzialności. Chodzi o naczelnika Pierwszego Urzędu Skarbowego w Zielonej Górze Zbigniewa Przybycienia oraz dyrektora tamtejszej Izby Skarbowej Piotra Dopierałę.

– To rezultat braku skutecznych przepisów o odpowiedzialności urzędników za wyrządzoną szkodę – zauważa Marek Isański.

Częściej walczą

Wielu innych podatników pokrzywdzonych przez fiskusa coraz śmielej występuje z pozwami o odszkodowania za zdarzenia szkodzące ich działalności. Reprezentująca Skarb Państwa w tych sprawach Prokuratoria Generalna nie prowadzi szczegółowych statystyk dotyczących wywalczonych przez podatników odszkodowań. Wiadomo jednak, że liczba pozwów rośnie dynamicznie i zbliża się do 300 rocznie.