Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną właściciela pojazdów do nauki jazdy, który nie chciał od nich płacić daniny. Sędziowie uznali, że bez formalnego potwierdzenia przeróbek auto nie może być uznane za pojazd specjalny.

W sprawie chodziło o podatek od środków transportowych za 2011 r. od czterech pojazdów: dwóch ciężarówek, naczepy i autobusu. Pojazdy były wykorzystywane w szkole jazdy. Ich właściciel uznał, że skoro auta zostały poddane przeróbkom dostosowującym je do wymogów kursantów (dodatkowe hamulce, lusterka itd.), to są to pojazdy specjalne – zwolnione z daniny.

Fiskus był innego zdania i zażądał ponad 5,5 tys. zł podatku. W jego ocenie pojazdów, które są własnością podatnika, nie można uznać za specjalnie. A skoro tak, to nie korzystają one ze zwolnienia.

Właściciel nie dawał za wygraną. Wskazywał m.in., że w dowodach rejestracyjnych ma wpisane literki L. Ponadto podstawowym kryterium pozwalającym zaliczyć dany pojazd do kategorii specjalnych jest wykonywanie specjalnej funkcji.

Spór trafił na wokandę. Ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wielkopolskim przyznał rację fiskusowi. Sąd zwrócił uwagę, że organ podatkowy nie ma uprawnień do samodzielnego dokonywania kategoryzacji pojazdów na potrzeby podatku od środków transportowych. Dlatego na potrzeby tego podatku należy przyjąć dane wynikające z treści dowodu rejestracyjnego.

Fiskus sam nie może dokonać kategoryzacji pojazdu do celów opodatkowania

W ocenie WSA sama modernizacja pojazdu w celu przekształcenia go w specjalny, bez zmiany danych w dowodzie rejestracyjnym, nie powoduje, że samochód ciężarowy stał się pojazdem specjalnym, zwolnionym z podatku od środków transportowych.

Sąd zgodził się z urzędnikami, że umieszczenie literki L w dowodzie rejestracyjnym to za mało.

Takiego samego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny. Sąd kasacyjny zauważył, że definicja pojazdów specjalnych, która jako jedyna ma zastosowanie w sprawie, znajduje się w ustawie – Prawo o ruchu drogowym. Ich rodzaje zostały wymienione w odpowiednich przepisach wykonawczych i nie ma wśród nich pojazdów do nauki jazdy.

Co prawda przepisy dają możliwość uznania za pojazd specjalny także innych, ale tylko na podstawie odpowiednich dokumentów, np. świadectwa homologacji lub innego świadczącego o ich przeznaczeniu.

W ocenie NSA samo oznaczenie w dowodzie rejestracyjnym literką L nie jest wystarczające do uznania pojazdu za specjalny (sygnatura akt: II FSK 448/12). Co prawda sąd kasacyjny nie zgodził się, że jedynym dokumentem przesądzającym o kategorii pojazdu jest dowód rejestracyjny. Jak wyjaśnił sędzia sprawozdawca Andrzej Jagiełło, tę kwestię można potwierdzać także innymi dokumentami, np. opinią biegłego, świadectwem homologacji czy badaniem technicznym. Niemniej jednak samo twierdzenie, że pojazd został poddany przeróbkom, to za mało, by można go uznać za specjalny. Musi to wynikać z odpowiedniego dokumentu. Wyrok jest prawomocny.