Właśnie teraz, w gorącym okresie rozliczeń za 2013 r., prowadzący firmy twórcy dowiadują się od księgowych, że wzrosną ich podatki. Powód? Fiskus zmienia zdanie i na nowo, niekorzystnie dla nich, czyta przepisy. To kolejny cios wymierzony w tę grupę. Rząd najpierw ograniczył im prawo do tzw. 50-proc. kosztów, teraz zapowiada wprowadzenie ZUS od umów o dzieło.
Do niedawna urzędnicy skarbówki w interpretacjach odpowiadali: artysta-przedsiębiorca jako przychód firmy może traktować honoraria. Mogli zaliczać w koszty wydatki związane z działalnością ?i przede wszystkim – jeśli ?wybrali liniowy PIT – korzystać z jednej, 19-procentowej, stawki. Dziś skarbówka mówi inaczej: zyski z tantiem i honorariów to odrębne źródło przychodów. A wtedy twórcy mogą wpaść w 32-proc. PIT. – Nie dotyczy to wyłącznie twórców. To samo dotyka np. trenerów czy sportowców – wyjaśnia Marcin Grzelecki, wspólnik w kancelarii LSW Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy. Wskazuje, że w przypadku twórców sytuacja jest o tyle kuriozalna, że zmiana zbiegła się ze zdecydowanym ograniczeniem 50-proc. kosztów, które pozwalały płacić mniej.
– Na etapie prac sejmowych przedstawiciel ministra finansów uspokajał artystów, że nie stracą, bo będą mogli założyć firmy i korzystać z liniowego PIT – przypomina Grzelecki.
Czy tysiące twórców muszą już dzisiaj korygować swoje rozliczenia? Wszystko wskazuje, że tak. – Nadzieją dla przedsiębiorczych artystów może być to, że sądy administracyjne nie podzielą stanowiska fiskusa – mówi Robert Krasnodębski, partner w kancelarii Weil, Gotshal & Manges. Eksperci nie mają wątpliwości, że podatkowe zmiany podyktowane są wyłącznie względami fiskalnymi.
Co na to twórcy? – Jestem zwolennikiem likwidacji przywilejów branżowych, ale uważam, że cięcia te powinny dotknąć nie tylko artystów, ale też innych grup zawodowych. Wtedy byłoby sprawiedliwie ?– mówi Jarosław Gugała, dziennikarz. Innego zdania jest aktorka Grażyna Szapołowska. – To mit, że wszyscy artyści zarabiają kokosy. Za zagranie głównej roli w Teatrze Telewizji proponuje się dziś 6 tys. zł. Znam artystów, którzy ledwie wiążą koniec z końcem – tłumaczy. Z kolei Krzysztof Ibisz zwraca uwagę, że z działalnością twórczą wiążą się zwykle dużo wyższe koszty, np. za hotel czy benzynę. – Artyści nie są ludźmi, którzy wyjdą na ulicę i będą palić opony – mówi.
Z drugiej strony to ludzie, którzy z uwagi na wykonywaną pracę mogą głośno wyrażać niezadowolenie. Wtedy rząd może tracić. Jak oceniają to politolodzy? – Premier stara się zerwać z wizerunkiem beztroskiego hipisa z Gdańska. Wie, że bardziej przyda mu się poparcie np. emerytów niż artystów. A dobierając się do skóry „bogatym nierobom", może poprawić pozycję w sondażach – mówi Rafał Chwedoruk, politolog z UW.