Jak sprawdziła „Rz", prywatna jazda służbowym samochodem w wielu krajach europejskich jest dość precyzyjnie uregulowana od strony podatków. Wprawdzie stosowne holenderskie przepisy zostały 16 lutego zakwestionowane przez Trybunał Sprawiedliwości UE (pisaliśmy o tym wczoraj w „Rz" - czytaj więcej w artykule "VAT od kupna aut do zmiany"), ale zarówno tam, jak i w innych krajach tę kwestię wyraźnie zapisano w prawie.
Holandia skarcona
Holenderskie przepisy przewidują specjalny, 12-procentowy podatek od rocznej kwoty wydatków na użytkowanie samochodu, liczonych od kosztów tej części przebiegu, która przypada na prywatny użytek. Znacznie prościej rozwiązano tę kwestię w Niemczech. Tam przepisy przewidują, że w takim przypadku pracownik co miesiąc uzyskuje przychód w wysokości 1 proc. wartości zakupu samochodu. Przychód ten podlega opodatkowaniu jak dochody z pracy, a pracodawca dolicza go do zarobków pracownika. W Danii również przyjęto zryczałtowany schemat opodatkowania. Przychód pracownika jest liczony w dość skomplikowany sposób, ale – podobnie jak w Niemczech – odnosi się on do procentowej wartości samochodu podzielonej na poszczególne miesiące użytkowania. Grecja również wprowadziła specjalny schemat opodatkowania, ale zwolniła prywatny użytek tańszych samochodów o fabrycznej wartości do 15 tys. euro.
Na tym tle polska rzeczywistość wygląda dość chaotycznie. Nie istnieją jednoznaczne przepisy o prywatnym użytku służbowych samochodów, a w wydawanych interpretacjach fiskus odsyła do przepisów o szacowaniu przychodów w naturze. Zwykle stosowane są przy tym dwie metody ich szacowania.
Dwie metody
Fiskus może zaakceptować stosowaną przez wiele firm politykę przyznawania ryczałtu na używanie samochodu, obliczanego według stawek kilometrowych jak dla delegacji służbowych. Wtedy taki ryczałt traktuje jako przychód do opodatkowania (tak stwierdzono np. w interpretacji Izby Skarbowej w Warszawie z 3 listopada 2011 r, sygn. IPPB1/415-703/11-4/IF).
Inna metoda to potraktowanie pracodawcy jak wypożyczalni i kalkulowanie przychodu według cen rynkowych oferowanych przez firmy typu „rent-a-car"
(tak stwierdził
dyrektor Izby Skarbowej w Poznaniu w interpretacji nr ILPB1/415-733/10-2/IM
). Ta metoda jest często krytykowana. Koszty udostępnienia samochodu pracownikowi są bowiem z reguły znacznie niższe niż komercyjny wynajem.
– Takie rozbieżności komplikują rozliczenia przedsiębiorcom, którzy i tak muszą sami ponieść ciężar VAT od zakupu samochodów osobowych dla firm – komentuje Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Jego zdaniem należy wprowadzić jak najprostszy system opodatkowania prywatnego użytku służbowych samochodów. – Może powinna być to forma ryczałtu, ale przede wszystkim chodzi o to, by te rozwiązania nie były dokuczliwe dla podatnika – proponuje Faryś.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.rochowicz@rp.pl
Joanna Narkiewicz-Tarłowska, doradca podatkowy w PwC
Każdy pracodawca inaczej udostępnia służbowe samochody do prywatnego użytku. Dlatego warto rozważyć wprowadzenie zryczałtowanej formy opodatkowania, podobnie zresztą jak czyni to ustawodawca w innych przypadkach, gdy precyzyjne określenie przychodu jest niemożliwe lub nastręcza zbyt wiele formalności. Być może należy wrócić do pomysłu sprzed kilku lat zakładającego, że pracownik co miesiąc uzyskuje przychód w wysokości 0,5 proc. wartości samochodu. Należałoby go opodatkować według zwykłych zasad, pozostawiając jednocześnie możliwość opodatkowania faktycznego wykorzystania samochodu, jeśli pracownik i pracodawca wykażą, że była to niższa wartość.