Założenie to wynika z braku znajomości czy zrozumienia zasad funkcjonowania umów leasingu, a tym samym funkcji, jaką dla korzystającego pełni to ubezpieczenie.
[srodtytul]Zabezpieczenie ryzyka[/srodtytul]
Zgodnie z uregulowaniami [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] takie zdarzenie, jak utrata lub uszkodzenie przedmiotu leasingu, powoduje, że korzystający może być zobowiązany do natychmiastowej płatności wymagalnych rat oraz naprawienia poniesionej przez finansującego szkody.
Przez takie uregulowanie ryzyko istniejące po stronie finansującego jako podmiotu, który sfinansował zakup rzeczy, jest zabezpieczone – ma on bowiem możliwość odzyskania kwot związanych z zakupem utraconej rzeczy od korzystającego. Ale w takim przypadku całkowite ryzyko finansowe spoczywa na korzystającym, który w razie ubezpieczeniowej szkody całkowitej lub utraty rzeczy będzie zobowiązany zapłacić odszkodowanie o równowartości pozostałych rat wynagrodzenia na rzecz finansującego.
Aby wyeliminować to ryzyko finansowe po stronie korzystającego, [b]potrzebne jest ubezpieczenie przedmiotu umowy leasingu – ponosząc jego koszt, korzystający ma gwarancję, że w zakresie, w jakim nastąpi wypłata z tego ubezpieczenia, nie będzie ponosił odpowiedzialności wobec leasingobiorcy.[/b] W takiej sytuacji odszkodowanie wypłacone przez towarzystwo ubezpieczeniowe pomniejszy odszkodowanie z umowy leasingu.
Ubezpieczenie pełni więc funkcję zabezpieczenia ryzyka finansowego po stronie korzystającego, co jest funkcją całkowicie odrębną i odmienną od funkcji samego leasingu. Na mocy umowy leasingu finansujący nabywa bowiem rzecz od oznaczonego zbywcy i oddaje ją korzystającemu do używania za wynagrodzeniem odpowiadającym co najmniej cenie przedmiotu leasingu. Ubezpieczenie przedmiotu umowy zabezpiecza z kolei zupełnie inne potrzeby korzystającego niż leasing rzeczy.
[srodtytul]Co z tą dyrektywą[/srodtytul]
Joanna Subzda w artykule [link=https://input.rp.pl/newsItem.html?newsItemId=363150]„Kiedy od ubezpieczenia auta trzeba zapłacić VAT” [/link] przytacza dość wątpliwie konkluzje zawarte w [b]wyroku WSA we Wrocławiu z 8 grudnia 2008 r. (I SA/Wr 881/08).[/b]
Wyrok ten został oparty na przepisie dyrektywy, który nakazuje włączyć do podstawy opodatkowania m.in. koszty ubezpieczeń.
[b]Przepis ten nie został wprowadzony do polskiej [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=172827]ustawy o VAT[/link], a nawet gdyby został wprowadzony, to miałby zastosowanie jedynie przy założeniu, że całość działań sprzedawcy (także ubezpieczenie) tworzy jedno niepodzielne, kompleksowe świadczenie – jedną usługę. Wykorzystywanie braku implementacji przepisu dyrektywy przeciwko podatnikowi jest nie tyle kontrowersyjne (jak ocenia autorka artykułu), ile po prostu bezprawne.[/b]
Dyrektywy wiążą bowiem państwa członkowskie, a nie ich podatników. Natomiast powołana w sprawie przez sąd wykładnia prowspólnotowa oparta została na wyrokach, które dotyczyły zupełnie innego rodzaju świadczeń i zupełnie innych relacji między tymi świadczeniami.
Co więcej, [b]wyrok ETS w sprawie Card Protection Plan (C-349/96)[/b], na który powołał się sąd, dał bezpośrednio podstawę do wydania orzeczenia w tej sprawie przez brytyjski sąd krajowy – orzeczenie to przeczy całkowicie tezom stawianym przez WSA we Wrocławiu. Brytyjska Izba Lordów uznała, iż usługi ubezpieczeniowe stanowiły świadczenie odrębne i niezależne od kompleksowej usługi oferowanej w ramach tzw. Card Protection Plan.
Błędem jest również przytaczanie na poparcie tez przedstawionych w artykule [b]wyroku ETS w sprawie C-41/04 (Levob Verzekeringen)[/b]. Dotyczył on bowiem zupełnie innego stanu faktycznego i zupełnie innej relacji między świadczeniami. Odnosił się do tego, czy świadczenia polegające na dostawie standardowego oprogramowania i jego dostosowaniu do indywidualnych potrzeb nabywcy przez tego samego dostawcę mogą być uznane za dwa niezależne świadczenia, czy też powinny być traktowane jako jedno niepodzielne świadczenie.
ETS uznał, że mamy w tym przypadku do czynienia z jednym świadczeniem do celów VAT. Taka relacja nie istnieje jednak między umowami leasingu i ubezpieczenia. [b]Umowa ubezpieczenia nie nadaje bowiem żadnej wartości użytkowej umowie leasingu, nie sprawia, że umowa leasingu nabiera dzięki ubezpieczeniu cech użyteczności dla korzystającego. [/b] Z tego względu przytaczanie tego wyroku w tej sytuacji jest całkowicie pozbawione podstaw.
Wreszcie, w każdym z wyroków dotyczących świadczeń złożonych ETS wskazał na podstawową zasadę, zgodnie z którą „każde świadczenie powinno być zwykle uznawane za odrębne i niezależne (zob. [b]wyrok z 21 lutego 2008 r. w sprawie C-425/06 Part Service).[/b]
[srodtytul]Jaka interpretacja jest właściwa[/srodtytul]
Prawidłowe zastosowanie wykładni prowspólnotowej w analizowanym przypadku prowadzi do wniosków całkowicie odmiennych od tych zaprezentowanych w wyroku WSA we Wrocławiu. Trudno więc znaleźć oparcie dla twierdzenia, że tezy zawarte w uchwale siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 15 października 1998 r., która jednoznacznie potwierdziła możliwość refakturowania kosztów ubezpieczeń w leasingu z zastosowaniem zwolnienia od VAT, są nieaktualne. Uchwała ta wydana została na gruncie identycznego brzmienia przepisów o VAT z tymi obowiązującymi od maja 2004 r.
[ramka][b]Uwaga [/b]
Nie można mówić o umowie ubezpieczenia jako pomocniczej wobec umowy leasingu. Pomocniczość oznacza, że dzięki danemu świadczeniu następuje „lepsze wykorzystanie” lub w ogóle staje się możliwe wykorzystanie umowy głównej.
Takiej funkcji nie pełni natomiast ubezpieczenie – umowa leasingu nie musi zawierać elementu ubezpieczenia, aby być w pełni skutecznie wykonaną. [/ramka]
[i]Autor jest doradcą w Związku Polskiego Leasingu[/i]