Zdarza się bowiem, że firmy podpisują np. umowę na analizę marketingową tylko po to, aby zrobić sobie koszty podatkowe. Ale fiskus nie może z góry zakładać, że każda transakcja ma na celu zaniżenie podatku.

[srodtytul]Aby mieć większą sprzedaż[/srodtytul]

Po co firmy zlecają analizę rynku? Po to, aby jak najlepiej sprzedać swój produkt i uzyskać wyższy przychód. Nie powinno więc być wątpliwości co do tego, że wydatek na badanie marketingowe ma związek z działalnością. Potwierdzają to sądy, np. [b]w wyroku WSA we Wrocławiu z 10 października 2006 r. (I SA/Wr 99/06) [/b]czytamy: [b]„działalność marketingowa (badanie rynku, tworzenie i utrzymywanie popytu, kształtowanie polityki rynkowej) wpływa na osiągane przychody, szczególnie w warunkach konkurencji,[/b] a także sprzyja racjonalizacji podejmowanych decyzji gospodarczych, co w rezultacie prowadzi do polepszania osiąganych efektów ekonomicznych. W gospodarce wolnorynkowej wydatki przeznaczone na działalność marketingową należy uznać za koszty uzyskania przychodów”.

[srodtytul]Musi być wykonana...[/srodtytul]

Problemy pojawiają się wtedy, gdy przedsiębiorca nie może udowodnić, że usługa została faktycznie wykonana. Tak było w sprawie rozpatrywanej przez [b]WSA w Białymstoku w wyroku z 2 października 2008 r. (I SA/Bk 256/08)[/b]. Urząd zakwestionował faktury za marketing wystawione przez firmę, która miała m.in. wyszukiwać nowe rynki i nowych nabywców. Zdaniem fiskusa samo zawarcie umowy i wypłata wynagrodzenia bez pokazania konkretnych efektów usługi oraz udokumentowania jej realizacji nie jest podstawą do zaliczenia wydatku do kosztów. Także zdaniem sądu z materiału dowodowego wynika, że „faktura na usługę marketingową w istocie została wystawiona po to, aby między kontrahentami doszło do przeniesienia dochodu”.

[srodtytul]... i dobrze udokumentowana[/srodtytul]

Porażką przedsiębiorcy zakończyła się też sprawa rozstrzygnięta przez [b]NSA w wyroku z 18 sierpnia 2004 r. (FSK 356/04)[/b]. Sąd przyznał, że wydatki związane z marketingiem mogą być kosztem, muszą być jednak wiarygodnie udokumentowane. Nie wystarczą same rachunki, jeśli nie ma dowodów wykonania usługi.

Także [b]w wyroku z 3 lipca 2003 r. (III SA 3375/01) NSA [/b]podzielił stanowisko fiskusa. Tu chodziło o wydatki na badanie rynku produktów fitness. Podatnik udokumentował je fakturami oraz protokołami, w których oświadczał, że nie wnosi zastrzeżeń co do jakości wykonanych usług. Zdaniem urzędu i sądu to za mało. Nie ma bowiem sprawozdań ani pisemnych ustaleń dotyczących wartości usługi, brakuje też notatek, protokołów rozbieżności z negocjacji, projektów umów lub kontraktów (te dokumenty przewidywała umowa między stronami).

[srodtytul]Zbieraj notatki i korespondencję[/srodtytul]

Wymienione sprawy pokazują, że firmy powinny zbierać jak najwięcej dokumentów potwierdzających wykonanie i przydatność marketingowej analizy. Najbardziej przekonujące są same opinie bądź wyniki badań w formie pisemnej. Ale przydadzą się też notatki i protokoły ze spotkań, harmonogram prac, oświadczenie kontrahenta bądź pracownika zajmującego się daną sprawą, korespondencja e-mailowa.

[b]Jeśli zadbamy o dokładną dokumentację, fiskus nie powinien kwestionować kosztów. Tak wynika z interpretacji Izby Skarbowej w Warszawie z 30 kwietnia 2008 r. (IP-PB3-423-246/08-2/MB)[/b]. Czytamy w niej: „Spółka w zakresie dokumentacji usług marketingowych wyjaśniła, że posiada dokumentację potwierdzającą wykonanie na rzecz spółki usług o charakterze marketingowym. Oprócz pisemnych umów i ustaleń w formie korespondencji elektronicznej spółka posiada wewnętrzną procedurę, zgodnie z którą każdy przedstawiciel handlowy odpowiedzialny za daną jednostkę handlową ma obowiązek zweryfikować, czy dane usługi były wykonane na rzecz spółki. Jeżeli więc z powyższych dokumentów (m.in. z weryfikacji wykonania usługi marketingowej) wynika, co zostało wykonane (jakie czynności) w ramach danej usługi marketingowej, to należy stwierdzić, że spółka spełnia warunek prawidłowego udokumentowania operacji gospodarczej”.

Oczywiście to, że mamy braki w dokumentacji, nie oznacza od razu przegranej w sądzie.

[srodtytul]Urząd musi być obiektywny[/srodtytul]

Urząd musi obiektywnie ocenić przedstawione przez firmę dowody. Spójrzmy na sprawę rozpatrywaną przez[b] WSA w Warszawie w wyroku z 19 marca 2004 r. (III SA/Wa 908/02)[/b]. Fiskus zakwestionował wydatki na usługi doradcze, m.in. marketingowe, twierdząc, że z dokumentów nie wynikało, jaki był zakres wykonywanych usług i czy miały związek z przychodem. Ale sąd uchylił decyzję, podkreślając, że wydatki, które są wadliwie (lub w niepełny sposób) udokumentowane, nie powinny być automatycznie wyłączone z kosztów. Ich poniesienie można udowodnić w jakikolwiek inny dopuszczalny prawem sposób. Tym bardziej że usługi tego typu nie zawsze kończą się przekazaniem materialnego rezultatu (opracowania, dokumentacja, raporty). W takich sytuacjach potrzebne są np. wyjaśnienia osób świadczących usługi oraz ustalenia, w jakim zakresie tego rodzaju czynności wykonywane są przez pracowników podatnika, a w jakim są uzupełniane usługami zewnętrznych kontrahentów. Dopiero po sprawdzeniu wszystkich okoliczności sprawy urząd może uznać, że wydatki nie są kosztem.

[srodtytul]Sprawdzamy, bo chcemy kupić[/srodtytul]

Czy będą kosztem wydatki na prześwietlenie spółki, którą chcemy kupić? Firma, która ma zamiar zainwestować w inną, musi sprawdzić jej kondycję. Aby poznać jej mocne i słabe strony, musi przeprowadzić analizy prawne i ekonomiczne. Powinna więc zrobić tzw. due dilligence, czyli analizę stanu i funkcjonowania spółki. Dzięki temu może ocenić, czy przedsięwzięcie jest opłacalne. To oczywiście kosztuje, ale wydatki można odliczyć od przychodu. Nawet wtedy, gdy do transakcji nie doszło.

Potwierdził to [b]WSA we Wrocławiu w wyroku z 25 stycznia 2006 r. (I SA/Wr 1631/04)[/b]. Spółka chciała kupić 97 proc. akcji innego przedsiębiorstwa. Zleciła więc badanie jego sprawozdań finansowych oraz kondycji ekonomicznej i prawnej. Argumentowała, że planowana transakcja ma zwiększyć sprzedaż usług przy wykorzystaniu nowych, rozbudowanych kanałów dystrybucji. Spółka podpisała list intencyjny, jednak po zbadaniu stanu finansowego drugiej firmy zrezygnowała z połączenia.

Organy podatkowe wyrzuciły więc wydatki z kosztów, stwierdzając, że nie były niezbędne do nabycia akcji, a poza tym do transakcji w ogóle nie doszło.

Wydatek na badanie due dilligence mieści się w definicji kosztów uzyskania przychodów – rozstrzygnął jednak sąd. Podkreślił, że analiza była podstawą podjęcia strategicznych decyzji przez spółkę. Połączenie z inną firmą miało przynieść realne korzyści, dlatego wydatki na zbadanie jej kondycji były racjonalne i uzasadnione.

[srodtytul]Rozliczamy od razu[/srodtytul]

Pozytywna dla podatników jest też [b]interpretacja Izby Skarbowej w Bydgoszczy z 13 września 2007 r. (ITPB1/423-48/07/PS)[/b]. Spółka, która chciała prześwietlić inną firmę, poniosła wydatki na usługi doradztwa prawnego i finansowego. Nie wie jednak, czy kupi udziały, gdyż jest to uzależnione właśnie od wyników analiz. Czy mimo to może zaliczyć wydatki do kosztów? Tak, gdyż mają pośredni związek z możliwością uzyskania przychodu z działalności. Dzięki takim nakładom spółka może też uniknąć ewentualnych strat wynikających z nietrafnych decyzji gospodarczych. Jako koszty pośrednie mogą być rozliczone w momencie poniesienia. Nie są to wydatki na nabycie udziałów, które można odliczyć dopiero przy ich sprzedaży.

Także[b] w piśmie Ministerstwa Finansów z 2 września 2002 r. (PB4/AK-060-9093-273/02)[/b] czytamy: „W przypadku, kiedy przed dokonaniem inwestycji w akcje lub udziały, lub przed inną inwestycją w papiery wartościowe, podatnik powierza zbadanie kondycji finansowej emitenta tych papierów wyspecjalizowanej firmie, poniesione przez podatnika wydatki związane z tego rodzaju usługą choć nie stanowią wydatku na nabycie tych papierów wartościowych, mogą zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów, pod warunkiem jednak wykazania przez podatnika celowości poniesienia takiego wydatku”.

[ramka][b]Czasami trzeba amortyzować[/b]

Wydatki na usługi doradcze to, co do zasady, koszt pośredni działalności odliczany w momencie poniesienia. Niekiedy jednak mogą zwiększyć wartość początkową środka trwałego. Wtedy będą rozliczone poprzez odpisy amortyzacyjne. Kiedy tak będzie? Gdy wydatki są związane bezpośrednio z realizacją inwestycji i mają wpływ na wartość początkową danego składnika majątku – czytamy w piśmie Departamentu Podatków Dochodowych w Ministerstwie Finansów zamieszczonym w Biuletynie Skarbowym nr 1/2009. Do kosztów wytworzenia środka trwałego resort zalicza m.in. nakłady na usługi obce wykorzystywane na potrzeby inwestycji, np. ekspertyzy. Podstawy amortyzacji nie zwiększają natomiast wydatki na doradztwo ogólne. Są to koszty pośrednie i co do zasady mogą być odliczane w momencie poniesienia.

Oceniając kwestię kosztów doradztwa, Ministerstwo Finansów powołało się na w[b]yrok NSA z 21 lutego 2007 r. (II FSK 330/06)[/b]. Dotyczył on wydatków na doradztwo prawne, technologiczne i inwestycyjne w sprawie przyszłych projektów inwestycyjnych mających na celu pozyskanie nowych złóż metali. Konkretnie były to m.in.: gromadzenie informacji, analizy światowych tendencji, prowadzenie współpracy z ośrodkami naukowo-badawczymi, opracowanie projektów badań potencjalnych rejonów. Zdaniem spółki, która zleciła te badania, są one związane z całokształtem jej działalności. Zaliczyła je więc do kosztów w roku ich poniesienia. Organy podatkowe zrobiły jednak inaczej. Zostawiły w kosztach tylko część wydatków, a pozostałe wyrzuciły, twierdząc, że wiążą się z konkretnymi projektami, które nie zostały w tym roku zrealizowane.

Ten pogląd poparł WSA we Wrocławiu. NSA uchylił jednak jego wyrok, argumentując, że związek usług doradczych z konkretnymi inwestycjami nie wynika z ustalonego przez organy podatkowe i WSA stanu faktycznego. Jak czytamy w orzeczeniu: „Ponoszone wydatki z tytułu korzystania z usług doradczych niewątpliwie nie były powiązane z konkretnymi przychodami. Jeżeli jednak wiązały się z prowadzoną przez podatnika działalnością, powinny zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów”. [/ramka]