Niestety, to dość uznaniowe kryterium i prowadzi do wielu sporów z urzędami. Trudno bowiem z góry założyć, że do zaliczenia straty do kosztów wystarczy np. zaangażowanie do pilnowania firmy ochroniarzy. Może się okazać, że fiskusowi to nie wystarczy. W interpretacjach podatkowych podkreśla się bowiem, że o odliczeniu straty decydują okoliczności konkretnej sprawy oceniane przez organy skarbowe.

[srodtytul]Majątek pod specjalnym nadzorem [/srodtytul]

Trudno jednak liczyć na inne podejście urzędów, skoro akceptują je sądy. Spójrzmy na [b]wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 28 lutego 2008 r. (II FSk 23/07)[/b]. Spółce skradziono samochód (towar handlowy) i zaliczyła stratę do kosztów. Urząd się na to nie zgodził, a jako przyczynę wskazał „brak staranności dla przeciwdziałania kradzieży środków obrotowych”. Spółka uznała, że to krzywdzący argument, ponieważ parking był ogrodzony i zamknięty, w dzień pilnowany przez pracowników, a w nocy przez firmę ochroniarską, natomiast samochód był zabezpieczony alarmem i immobiliserem. Nic to nie pomogło w sporze z fiskusem zakończonym przed NSA.

Jak stwierdził sąd, strata w środkach obrotowych może być kosztem, „o ile jest normalnym następstwem prowadzonej działalności w danej branży, a podatnikowi nie będzie można przypisać winy przy jej powstaniu, to jest wtedy, gdy podatnik nie mógł przewidzieć powstania szkody ani też jej zapobiec. Każdorazowo będzie wymagało to przeprowadzenia szczegółowej analizy sytuacji, jaka poprzedziła powstanie straty, a zwłaszcza oceny, czy podatnik zachował należytą staranność, tj. ogólnie przyjętą w stosunkach danego rodzaju, przeciwdziałając ewentualnemu wystąpieniu uszczerbku w swoim majątku”.

Także w[b] wyroku NSA z 18 maja 2000 r. (I SA/Gd 182/98)[/b] czytamy: „Spółka nie może zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów straty wywołanej tylko i wyłącznie z jej winy, a wynikającej z tego rodzaju zaniedbań, których racjonalnie działający podmiot gospodarczy nie popełniłby”.

[srodtytul]Urząd oceni zdarzenie [/srodtytul]

Mając podpórkę w orzecznictwie, urzędy skarbowe dokładnie przyglądają się okolicznościom, w jakich doszło do kradzieży firmowego majątku. I oceniają, czy strata była czy też nie była skutkiem niewłaściwego i nieracjonalnego zachowania przedsiębiorcy.

Spójrzmy przykładowo na interpretację[b] Izby Skarbowej w Warszawie z 21 listopada 2008 r. (IPPB1/415-944/08-4/IF)[/b]. Spółka w czasie inwentaryzacji stwierdziła, że brakuje jej części towarów, które były składowane na zewnątrz firmowego budynku. Zostały one skradzione, co potwierdziły kasety z nagraniami. Spółka ma podpisaną umowę z biurem ochrony, a plac, na którym znajdowały się towary, jest ogrodzony i objęty systemem monitoringu.

To za mało, aby zaliczyć stratę do kosztów – wynika z odpowiedzi izby skarbowej. Jej zdaniem jest to możliwe tylko wtedy, gdy do kradzieży dochodzi „na skutek zdarzeń nieprzewidywalnych, nie do uniknięcia przez racjonalnie działający podmiot”. [b]Nie odliczymy natomiast straty, jeśli „towary nie były zabezpieczone lub były zabezpieczone nienależycie”.[/b] Poza tym izba stwierdziła, że wystąpienie szkody powinno być uprawdopodobnione przez właściwe organy, np. policję lub instytucję ubezpieczeniową.

[srodtytul]Trzeba dobrze udokumentować [/srodtytul]

Fiskus przywiązuje też dużą wagę do dokumentowania strat. Z reguły wymaga, aby kradzież była potwierdzona policyjnym protokołem. Oprócz tego trzeba też dokładnie opisać jej okoliczności, przyczyny oraz wysokość strat w dowodzie księgowym. Jak bowiem podkreślił[b] WSA w Warszawie w wyroku z 9 września 2004 r. (III SA/Wa 1713/03)[/b], firma nie może zaliczyć straty do kosztów podatkowych, jeśli nie wiadomo, w jakich okolicznościach 1/5 towarów zniknęła z magazynu.

[ramka][b]Wina nie powinna mieć znaczenia [/b]

[b]Komentuje dr Marcin Jamroży, doradca podatkowy, kierownik Podyplomowych Studiów Międzynarodowego Prawa i Planowania Podatkowego w Szkole Głównej Handlowej[/b]

Aby można było zaliczyć stratę do kosztów, musi ona mieć związek z działalnością i powinna być odpowiednio udokumentowana. Przepisy podatkowe nie przewidują natomiast wymogu braku winy przedsiębiorcy przy powstaniu straty. Także rodzaj winy (umyślna – działanie albo zaniechanie, lub nieumyślna – lekkomyślność albo niedbalstwo) nie powinien rzutować na skutki podatkowe.

Ustalanie zobowiązania wobec fiskusa powinno być oparte na przesłankach obiektywnych. Dlatego budzą zastrzeżenia tezy zawarte np. w orzeczeniu [b]NSA z 28 lutego 2008 r.[/b], że zaliczenie straty do kosztów wymaga każdorazowo szczegółowej analizy okoliczności jej powstania, a zwłaszcza oceny zachowania należytej staranności przez podatnika.

Taka linia orzecznicza prowadzi do niepożądanej uznaniowości w procesie stosowania prawa przez organy podatkowe. Przykładowo dla jednego urzędu instalacja monitoringu będzie dołożeniem należytej staranności, dla innego już nie.

Należy podkreślić, że wybór sposobu postępowania w ramach działalności leży w gestii przedsiębiorcy. Jeżeli postępuje zbyt ryzykownie (a nawet lekkomyślnie), ponosi rynkowe konsekwencje. Ale wysokość podatku nie powinna zależeć od subiektywnej oceny działań przedsiębiorcy dokonywanej przez urzędy.

Dlatego nie przekonuje mnie stanowisko, że strata w środkach obrotowych będzie kosztem uzyskania przychodów tylko wtedy, jeżeli jest normalnym następstwem prowadzonej działalności w danej branży, a podatnikowi nie można przypisać winy przy jej powstaniu. [/ramka]