O tym, że na pieniądze trzeba będzie poczekać dłużej, przekonała się niedawno jedna z firm, która 25 sierpnia 2008 r. złożyła deklarację podatkową za lipiec. Spodziewała się, że urząd skarbowy zwróci jej podatek najpóźniej 25 października. Tego dnia bowiem upływał 60-dniowy termin zwrotu. Firma złożyła wprawdzie 17 września korektę deklaracji, ale kwota podatku do zwrotu nie uległa zmianie.

Urząd skarbowy postanowił sprawdzić zasadność zwrotu. Po siedmiu dniach kontrola się skończyła, a podatnikowi doręczony został protokół, z którego wynikało, iż fiskus nie stwierdził nieprawidłowości. Mimo to zdaniem naczelnika urzędu skarbowego 60-dniowy termin zwrotu VAT za lipiec przypada aż 17 listopada 2008 r.

[srodtytul]Ustawa sobie... [/srodtytul]

Tymczasem przepisy [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=172827]ustawy o podatku od towarów i usług (DzU z 2004 r. nr 54, poz. 535 ze zm.)[/link] precyzyjnie określają termin jego zwrotu. Zgodnie bowiem z art. 87 ust. 1, gdy kwota podatku naliczonego jest wyższa od kwoty podatku należnego, podatnik ma prawo obniżyć o tę różnicę kwotę podatku należnego za następne okresy lub żądać zwrotu różnicy na rachunek bankowy.

Zwrot ten – jak stanowi art. 87 ust. 2 ww. ustawy – następuje „w terminie 60 dni od dnia złożenia rozliczenia przez podatnika”. Jeżeli jednak zasadność zwrotu wymaga sprawdzenia, to naczelnik urzędu skarbowego może przedłużyć ten termin do zakończenia postępowania wyjaśniającego. Co więcej, jeżeli postępowanie wykaże zasadność zwrotu, to urząd ma wypłacić podatnikowi należną kwotę wraz z odsetkami w wysokości odpowiadającej opłacie prolongacyjnej stosowanej do odroczenia płatności podatku lub jego rozłożenia na raty. 

Praktyka urzędów skarbowych jest jednak zupełnie inna. 

– Podstawowe terminy zwrotu nadwyżki VAT naliczonego nad należnym są na tyle długie, że narażają niektórych podatników na niebezpieczeństwo, a może nawet podważają sens ich działalności gospodarczej. Wielu po prostu nie może sobie pozwolić na permanentne udzielanie nieoprocentowanej pożyczki budżetowi na prawie dwa miesiące w przypadku zakupu środków trwałych albo prowadzenia działalności opodatkowanej stawkami niższymi niż 22 proc., a 180 dni w pozostałych przypadkach – podkreśla księgowa obsługująca kilka firm, które uskarżają się na zwracanie pieniędzy po terminie i na dodatek bez odsetek.

I dodaje: – Moim zdaniem takie praktyki urzędu skarbowego są bezprawne.

Co do tego, że budżet państwa bezprawnie, przedłużając zwrot podatku, bogaci się kosztem podatników, nie mają też wątpliwości doradcy podatkowi. Jak twierdzą, przedłużanie terminu to stała i powszechna wręcz praktyka urzędników, którzy zamiast liczyć 60-dniowy termin na zwrot od dnia złożenia pierwotnej deklaracji VAT-7, jak to nakazuje ustawa, liczą go od dnia złożenia korekty przez podatnika. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy postępowanie kontrolne wykaże zasadność zwrotu, którego domaga się przedsiębiorca, a korekta deklaracji VAT-7 złożona przed kontrolą nie wpływa na kwotę zwrotu. Urząd skarbowy i tak liczy 60-dniowy termin zwrotu od dnia złożenia korekty.

[srodtytul]... a życie sobie [/srodtytul]

Tymczasem, zdaniem ekspertów, sytuacja jest oczywista: nowa deklaracja nie kreuje ani nowych obowiązków, ani nowych praw podatnika, więc złożenie korekty nie powinno wpływać na wydłużenie terminu zwrotu nadpłaconego podatku, zwłaszcza jeśli w korekcie przedsiębiorca obniża kwotę należnego mu zwrotu. Chyba że kwotę tę zamierza zwiększyć. Jednak i wtedy 60-dniowy termin powinien się rozpocząć jedynie dla tej części żądanej kwoty, o którą zwiększył zwrot. Dla pozostałej części należności ten termin nie ulega zmianie i powinien być liczony od dnia złożenia pierwotnej deklaracji.

Wskazówką może być [b]wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi z 10 października 2007 r. (sygn. I SA/Łd 479/07)[/b], w którym sąd stwierdził m.in., że „jeżeli nadpłata jest skutkiem obliczeń dokonanych w deklaracji pierwotnej, to niewątpliwie termin pięcioletni biegnie od dnia złożenia pierwszego zeznania. Jeżeli zaś w deklaracji pierwotnej wykazano zobowiązanie podatkowe w prawidłowej, niezawyżonej wysokości, natomiast kwotę zawyżenia tego zobowiązania wykazano dopiero w złożonej później korekcie deklaracji, to deklaracją wykazującą zobowiązanie podatkowe w wysokości większej od należnej jest korekta deklaracji, a nie deklaracja pierwotna”.

[ramka][b]Komentuje Roman Namysłowski, doradca podatkowy w Ernst & Young [/b]

Podobna wątpliwość występuje na gruncie ordynacji podatkowej i dotyczy liczenia terminu na złożenie wniosku o stwierdzenie nadpłaty. Zgodnie z art. 79 podatnik ma pięć lat od złożenia deklaracji na wystąpienie z wnioskiem o stwierdzenie nadpłaty, a po upływie tego terminu prawo to wygasa. Sądy orzekały, że jeżeli nadpłata wynika z pierwotnej deklaracji, to termin należy liczyć od tej pierwotnej. Dopiero jeżeli nadpłata wynikała ze złożonej korekty, to moment złożenia deklaracji korygującej oznacza rozpoczęcie upływu terminu na złożenie wniosku o stwierdzenie nadpłaty. W VAT zasada powinna być identyczna: jeżeli nadpłata wynika z pierwotnej deklaracji, to jej skorygowanie nie rozpoczyna biegu terminu od nowa. Chyba że zwrot wynika ze złożonej korekty, ale i tak nowy termin powinien dotyczyć jedynie kwoty podwyższenia.[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[link=mailto://g.lesniak@rp.pl]g.lesniak@rp.pl[/link][/i]