W przepisach zakładających objęcie spółek komandytowych CIT ustawodawca ukrył broń atomową na podatników. Jak wyjaśnia Michał Wojtas, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii EOL, to art. 16 nowelizacji, z którego wynika, że fiskus nie będzie stosował generalnej klauzuli unikania opodatkowania, ale tylko do tych spółek komandytowych, które po Nowym Roku zostaną podatnikami CIT.

– Komunikat jest jasny: jeśli nie zdecydujecie się np. na przekształcenia, żeby nie wpaść w podwójne opodatkowanie, czyli zostaniecie podatnikami CIT, to nie będziemy was sprawdzać pod kątem klauzuli. W pozostałych przypadkach klauzula będzie mogła być użyta – wyjaśnia ekspert.

Czytaj także: Zmiany podatkowe dla spółek 2021

Zagrożenie jest poważne, bo jak podkreśla ekspert, otwiera drogę do kwestionowania rozliczeń za pięć lat wstecz, tj. nieprzedawniony okres.

– W spółkach komandytowych, które zdecydują się na przekształcenia np. w spółkę jawną czy partnerską, żeby utrzymać opodatkowanie tylko PIT, fiskus będzie mógł przy pomocy klauzuli wykazywać, że ich utworzenie mogło mieć sztuczny charakter tylko po to, żeby uzyskać korzyść podatkową, szczególnie gdy wcześniejszą formą prawną była spółka z o.o. W konsekwencji będzie mógł zażądać podatku od nieopodatkowanych zgodnie z ówczesnymi przepisami wcześniejszych wypłat dywidend – podkreśla Michał Wojtas.

Reklama
Reklama

Na celowniku fiskusa mogą znaleźć się wszyscy podatnicy, którzy po Nowym Roku zdecydują się na odejście od spółki komandytowej.

– To pierwszy w historii przypadek, gdy ustawodawca traktuje jakąś grupę podatników jako potencjalnych oszustów podatkowych. I choć jest to absurd, fiskus będzie mógł zarzucać wspólnikom spółek komandytowych, że ich firma była sztucznym tworem optymalizacyjnym i to za okres na długo sprzed zmiany przepisów – mówi Michał Wojtas.