Czy elektrownia może płacić podatek od węgla, którego nigdy nie otrzymała? Okazuje się, że tak. I nie chodzi o przypadki kradzieży z pociągów, częste w sezonie jesienno-zimowym. Zdaniem Izby Skarbowej w Warszawie, jeśli masa tego paliwa, otrzymanego przez elektrownię, jest mniejsza od tej, którą wysłała kopalnia – należy zapłacić akcyzę. Wynika tak z interpretacji wydanej 8 maja 2012 r. dla Elektrowni Kozienice (sygn. IPPP3/443-159/12-2/KB).
Słońce wysusza węgiel
Tymczasem specyfiką tego paliwa jest pochłanianie wilgoci albo jej utrata, zależnie od pogody w czasie transportu. Jeśli pada deszcz, to węgiel na otwartych wagonach kolejowych chłonie wilgoć, a przy suchej pogodzie ją traci. W konsekwencji dochodzi do przyrostu albo ubytku masy. Fiskus uznał, że gdy pojawią się takie ubytki – są one użyciem do celów innych niż produkcja energii elektrycznej. W związku z tym należy je opodatkować.
Ale na takie ubytki ani sprzedawca, ani nabywca węgla nie mają wpływu.
– Węgiel kamienny jest podatny na chłonięcie wilgoci, zwłaszcza na jego powierzchni – wyjaśnia prof. dr hab. inż. Wiesław Blaschke z krakowskiego Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią Polskiej Akademii Nauk. Dodaje, że te zmiany bywają powodem poważnych rozbieżności w ocenie zarówno masy węgla, jak i innych jego parametrów. – Wskutek samych tylko niedokładności pomiarów różnica oznaczeń zawartości wilgoci może sięgnąć 4 proc. – zauważa ekspert. I uzupełnia: przy suchej pogodzie może dodatkowo występować wzmożone pylenie najdrobniejszych frakcji, powiększające stratę masy.
Ale fiskus w interpretacji nie analizuje zjawisk fizycznych. Wskazuje jedynie na przepisy ustawy akcyzowej, które powodują, że elektrownia musi zapłacić podatek od ubytków otrzymywanego węgla. Co ciekawe, nie podaje też, według jakiej stawki. Z początkiem 2012 r. akcyza objęła bowiem węgiel, ale nie przewidziano konkretnej stawki dla jego ubytków przy wysychaniu (choć jest taki przepis dla strat paliw przy przesyłaniu ich rurociągami). Niewykluczone, że gdyby elektrowni przyszło płacić podatek, to według stawki jak dla węgla opałowego (1,28 zł za 1 gigadżul).
Podrożeje prąd
W Elektrowni Kozienice, największej w kraju opalanej węglem kamiennym, nie kryją zaskoczenia.
– Interpretacja nie uwzględnia, podobnie jak przepisy, zmian masy węgla. Wynikają one z praw fizyki, a nie ze złej woli nabywcy wyrobu akcyzowego – mówi dyrektor Leszek Dzik, przedstawiciel elektrowni. – Jeśli okaże się konieczne zapłacenie tego podatku, to niewykluczone, że znajdzie to swoje odbicie w cenie prądu.
Problem może dotyczyć także innych elektrowni, i to na sporą skalę. Same tylko Kozienice zużywają rocznie ok. 5 mln ton węgla. Albo o kilkadziesiąt tysięcy ton mniej – jeśli wyschnie. I tę ilość fiskus może opodatkować .
masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.rochowicz@rp.pl
Opinia:
Katarzyna Feldo, doradca podatkowy w firmie PwC
Sprawa akcyzy od wysychającego węgla to jeden z licznych przykładów na niedoskonałość przepisów. Trzeba pamiętać, że unijna dyrektywa 2008/118 w art. 37 wskazuje, że podatek przestaje być wymagalny, gdy wyroby akcyzowe zostały utracone w związku z ich właściwościami czy też działaniem siły wyższej. Dlatego minister finansów powinien nie tylko uchylić wydaną interpretację w części dotyczącej obowiązku opodatkowania strat węgla powstałych w wyniku zmniejszenia się jego objętości, ale też zaprojektować szerszą nowelizację, precyzującą przepisy o węglowej akcyzie. Te, które dziś obowiązują, bywają przez organy podatkowe interpretowane w sposób budzący wiele zastrzeżeń.