W końcu jednak urzędnicy się zorientowali, że to dobry sposób na optymalizację podatkową, i minister finansów zaczął zmieniać wcześniejsze, korzystne interpretacje. Komplikuje to sytuację firm, które – skuszone podatkowymi korzyściami – przenosiły część swojego majątku, np. nieruchomości, do nowych spółek.

Patent był w miarę prosty.

– [b]Spółka kapitałowa amortyzowała nieruchomość, a potem wnosiła ją aportem do spółki osobowej, np. komandytowej[/b] – opowiada Marek Kolibski, doradca podatkowy w kancelarii Kolibski, Nikończyk, Dec & Partnerzy. – [b]Nie naliczała przychodu podczas objęcia udziałów, za to urealniała wartość wkładu i amortyzowała go od nowej, wyższej wartości początkowej. Dawało to duże koszty podatkowe[/b].

– [b]Było to korzystne także podczas sprzedaży takiego środka trwałego[/b] – dodaje Marcin Sobieszek, doradca podatkowy w kancelarii Roedl & Partner. – [b]Kosztem była bowiem ustalona na dzień wniesienia wkładu jego wartość rynkowa. Jeśli nie wzrosła w czasie użytkowania nieruchomości, można było ją zbyć, nie płacąc w ogóle podatku, bo dochód był zerowy[/b].

[srodtytul]Metoda optymalizacji[/srodtytul]

Taki mechanizm sprawdzał się też w wypadku aportu innych składników majątku, np. znaków towarowych. Ich koszt wytworzenia był z reguły niewielki, dlatego firmom opłacało się wnosić je do nowych spółek i amortyzować od dużo wyższej wartości rynkowej.

Co na to fiskus? Przez wiele lat się nie sprzeciwiał. Do czasu. Od grudnia 2009 r. minister finansów zmienia korzystne dla podatników interpretacje pozwalające podwyższać podstawę amortyzacji składnika majątku wniesionego do spółki osobowej przez osobę prawną.

[srodtytul]Trzeba kontynuować[/srodtytul]

Oto przykład. Warszawska Izba Skarbowa jeszcze w listopadzie zgodziła się, aby wartość początkową nieruchomości wniesionej do spółki osobowej ustalić według jej wartości rynkowej ([b]interpretacja nr IPPB3/423-672/09-3/MS[/b]).

Po czterech tygodniach minister finansów zmienił to stanowisko ([b]nr DD5/8211/51/ SRG/09/PK-1686[/b]). Jego zdaniem [b]spółka osobowa powinna kontynuować zasady amortyzacji przyjęte w spółce kapitałowej. Nie może więc podnieść wartości aportowanego majątku.[/b]

– Takie podejście burzy całą konstrukcję – mówi Sobieszek. – Powoduje, że nie można urealnić wartości aportu, która np. w wypadku nieruchomości mogła w ostatnich latach kilkakrotnie wzrosnąć. Moim zdaniem oznacza to nierówność podatników wobec prawa.

– Ta sama czynność nie może powodować innych skutków u osób prawnych i fizycznych – potwierdza Kolibski. – Z ostatnich interpretacji ministra wynika, że jeśli aport do spółki osobowej wniesie osoba fizyczna, to może zwiększyć jego wartość. Jeśli osoba prawna – już nie. Powoduje to dużą różnicę w opodatkowaniu.

[ramka][b]Komentuje Korneliusz Sawiński, doradca podatkowy, partner w BT&A Group:[/b]

Zmiana stanowiska fiskusa komplikuje sytuację firm, które po uzyskaniu korzystnej interpretacji wniosły aport i rozpoczęły amortyzację. Nie będzie bowiem zaskoczeniem, jeżeli urzędy zaczną sprawdzać, jak podatnicy zareagowali na akcję ministra finansów. Wiadomo, że interpretacja chroni podatnika aż do jej zmiany, ale co zrobić z dalszą amortyzacją aportowanego majątku? Najbezpieczniej byłoby zmniejszyć jego wartość początkową i odpisy.

Powoduje to jednak, że cała operacja staje się nieopłacalna podatkowo. Poza tym jeśli interpretacja dotyczy zdarzenia, do którego już doszło, to pojawia się pytanie, czy minister finansów miał podstawy do jej zmiany. [/ramka]

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=p.wojtasik@rp.pl]p.wojtasik@rp.pl[/mail]