Taka sytuacja staje się również udziałem tych, którzy przez zapomnienie czy ze względu na niewielkie kwoty wchodzące w grę po prostu nie składają odwołania od decyzji urzędu skarbowego. Niekiedy też przyczyną jest brak czasu lub zbyt wysokie koszty postępowania.
Jako kuriozalny można podać przykład firmy, która wystąpiła do urzędu o bezpośredni (tj. przelewem na konto bankowe) zwrot VAT za styczeń 2007 r. Organ przyznał, że zwrot się należał i to w takiej kwocie, jaką wskazał podatnik. Różnica polegała tylko na tym, że według urzędników powinien go otrzymać w rozliczeniu za luty 2007 r., a nie styczeń. Wydali więc decyzję odmawiającą firmie zwrotu za styczeń, stwierdzając jednocześnie, że powinna wykazać tę kwotę w deklaracji za luty. Podatnik postąpił zgodnie ze wskazaniem urzędu i otrzymał pieniądze w następnym miesiącu. Nie widział potrzeby składania odwołania. Zdziwił się, gdy wszczęto przeciwko niemu postępowanie z art. 76 kodeksu karnego skarbowego, posądzając go o próbę wyłudzenia nienależnego zwrotu VAT. Jeszcze bardziej spektakularna jest sytuacja przedsiębiorcy, który wystąpił o zwrot VAT o miesiąc za późno. Powinien był to zrobić w rozliczeniu za marzec lub kwiecień, a zażądał przelania na swoje konto kwoty nadpłaty w deklaracji za maj. W ten sposób budżet państwa przez miesiąc lub dwa dysponował jego pieniędzmi. Mimo to uznał, że sama pomyłka w rozliczeniach jest przestępstwem i wystarczy do wszczęcia postępowania z art. 76 k.k.s. i wymierzenia grzywy. Sprawstwem obarczyli osobę podpisaną pod deklaracją podatkową.
Zgodnie z art. 1 § 1 k.k.s. za przestępstwo lub wykroczenie skarbowe odpowiada ten, kto popełnia czyn społecznie szkodliwy. Musi być on opisany w konkretnym przepisie ustawy. Żaden z nich nie mówi jednak o takich czynach, jak np. nieuzasadnione zaliczenie wydatku do kosztów uzyskania przychodu czy nieterminowe wystąpienie o zwrot VAT. Tymczasem to właśnie takie zdarzenia, polegające na przyjęciu przez podatnika innej kwalifikacji wydatków, wystarczają urzędnikom do stwierdzenia przestępstwa i karania przedsiębiorcy na podstawie k.k.s.Jest to działanie niemające podstaw prawnych. Potwierdził to Sąd Najwyższy (sygn. V KKN 426/00), który stwierdził, że „Fakt wadliwego rozliczenia pociąga odpowiedzialność finansową sprawcy na gruncie prawa podatkowego, ale nie rodzi automatycznie i zawsze odpowiedzialności w sferze prawa karnego skarbowego”. Zresztą k.k.s. mówi wprost, że karze podlega tylko ten podatnik, który uchyla się od opodatkowania, nie składa deklaracji, podaje w niej nieprawdę, a przez to wszystko świadomie uszczupla należności budżetu. Fakty te trzeba jednak sprawdzić, a nie po prostu wybrać sobie „ofiarę” i albo ją karać, albo straszyć karami, sugerując złożenie wniosku o dobrowolne poddanie się odpowiedzialności.
Piotr Rydzewski
W wypadku kar z k.k.s. najważniejsza jest prawidłowa kwalifikacja czynu, czyli ustalenie okoliczności powstania zaległości. Niestety, organy podatkowe często tego nie analizują, zrównując zaległość z wykroczeniem lub przestępstwem. Tymczasem oczywiste jest, że gdyby karalne było samo powstanie zaległości podatkowej, wiele przepisów k.k.s., wskazujących okoliczności uszczuplenia należności publicznoprawnej lub co najmniej ryzyko jego powstania, byłoby niepotrzebnych. Nie miałoby znaczenia np., czy uszczuplenie podatku jest skutkiem uchylania się od zapłaty czy posługiwania się przez przedsiębiorcę danymi innego podmiotu. Wszystkie te przepisy byłyby zastąpione jednym, związanym z samym faktem istnienia długu wobec fiskusa.