Wielu pracodawców i pracowników myśli i debatuje na temat czterodniowego tygodnia pracy. Brytyjski think tank Autonomy przewiduje, że za niespełna dziesięć lat, w 2033 roku, czterodniowy tydzień pracy może się stać regułą, przynajmniej w bardziej zamożnych regionach rozwiniętych państw, dzięki szerokiemu zastosowaniu sztucznej inteligencji (AI). 

Z kolei z badania platformy ClickMeeting wynika, że nawet 43 proc. ankietowanych uważa, że 4-dniowy tydzień pracy zwiększy naszą produktywność, natomiast 29 proc. respondentów twierdzi, że nie ulegnie ona zmianie.

Nad takim rozwiązaniem zastanawia się też obecny polski rząd. Szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podkreśla, że chce, aby do końca tej kadencji wdrożone zostały przepisy skracające czas pracy.

Gniewomir Wycichowski-Kuchta, prawnik z kancelarii DZP w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wskazuje, że skrócenie tygodnia pracy do czterech dni jest od strony legislacyjnej jak najbardziej możliwe. – Wymagałoby to w pierwszej kolejności zmiany art. 129 k.p., zgodnie z którym czas pracy nie może przekraczać ośmiu godzin na dobę i 40 godzin w pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym czterech miesięcy – zauważa.

Co ciekawe, ekspert zauważa, że w obecnym stanie prawnym można skrócić tydzień pracy jako benefit dla pracowników.

– Dopuszczalna jest np. redukcja liczby godzin, które pracownik jest obowiązany przepracować tygodniowo np. z 40 do 32, co pozwala zachować 8-godzinny dzień pracy. Skrócenie tygodnia pracy może też przyjąć formę jednego z „nietypowych” systemów czasu pracy, np. zadaniowego lub indywidualnego albo też bardziej popularnego, równoważnego. Wówczas w niektóre dni tygodnia jest on wyższy niż 8 godzin, co pozwala skrócić go w pozostałe dni – mówi „Rzeczpospolitej” mecenas Gniewomir Wycichowski-Kuchta.

Czytaj więcej

Czterodniowy tydzień pracy? To już jest możliwe