Taki wniosek płynie z pierwszego czytania projektu ustawy o ochronie sygnalistów, które odbyło się w środę na posiedzeniu sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

Katalog naruszeń, które mogą być przedmiotem zgłoszenia sygnalisty od początku budzi kontrowersje. Obecny rząd przygotowując projekt rozważał w tym obszarze dwa warianty. Pierwszy polegał na otwarciu katalogu naruszeń, które może zgłosić sygnalista i podlegać ochronie. Nie byłyby to tylko przypadki wyczerpująco wyliczone w ustawie. Dzięki temu sygnalista nie musiałby przed podjęciem działań dokonywać szczegółowej analizy pod tym kątem. Drugi wariant polegał na pozostawieniu katalogu zamkniętego, ale rozszerzeniu go o wybrane regulacje ponad te wymienione w dyrektywie.

Ostatecznie rząd zdecydował się na drugą opcję.  I uzupełnił zakres przedmiotowy m.in. o prawo pracy. A to w ocenie biznesu może powodować zagrożenia.

Czy procedura dla sygnalistów będzie nadużywana?

Katarzyna Siemienkiewicz z Pracodawców RP mówiła w tym kontekście o wypaczeniu instytucji sygnalisty poprzez skupienie się na sprawach związanych z zatrudnieniem, a nie na naruszeniach prawa publicznego. Zwracała też uwagę, że może się okazać, że przepisy ustawy będą wykorzystywane niezgodnie z ich przeznaczeniem, np. do uzyskania ochrony przed zwolnieniem.

- W takim wypadku skutki takiego rozwiązania zostaną przerzucone na firmy, bowiem to one poniosą koszty zwiększonej liczby pracowników chronionych – wskazywała.

Reklama
Reklama

Akcentowała też możliwy konflikt projektowanych regulacji z procedurami wewnątrzzakładowymi dotyczącymi np. mobbingu.

Czy procedura obejmie informacje niejawne?

Z drugiej strony prof. Grzegorz Makowski, ekspert Fundacji im. Stefana Batorego przekonywał, że zakres przedmiotowy ustawy powinien zostać rozszerzony o wszystkie zdarzenia, które wyczerpują znamiona przestępstwa. Ponadto, w jego ocenie, możliwość zgłoszenia powinny mieć też osoby dysponujące informacjami niejawnymi.

- Należałoby też włączyć w zakres projektowanych regulacji obszar obronności, uwzględniając jednocześnie jego specyfikę. Przysłuży się to eliminacji nadużyć i minimalizacji ryzyka w tym zakresie- wskazywał Grzegorz Makowski.

Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan zwracał jednocześnie uwagę na fakt, że przedsiębiorcy mają cały czas liczne wątpliwości jak przepisy stosować w praktyce. Pojawia się m.in.  pytanie kto może otrzymać informację o osobie zgłaszającej czy też co stanie się w sytuacji gdy sygnalista intencjonalnie dokonał nieprawdziwego zgłoszenia na niekorzyść osoby trzeciej.

Poruszył tę kwestię zbyt krótkiego vacatio legis na wdrożenie zgłoszeń wewnętrznych.

- Firmy powinny dostać przynajmniej sześć miesięcy na załatwienie tego tematu – mówi.

Etap legislacyjny: projekt po pierwszym czytaniu w Sejmie