Tych twardych reguł prawa przewozowego nie da się pominąć, co znaczy, że nie można domagać się odszkodowania na skróty. W szczególności nie pominie ich nadawca czy spedytor, choćby poniósł szkodę. To istota wyroku Sądu Najwyższego.
Kwestia ta wynikła w sporze o rozliczenie szkody (143 tys. zł) wynikłej przy transporcie półtusz bydlęcych tirem z Polski do Grecji. Na skutek kolizji drogowej z winy kierowcy przewoźnika, spółki transportowej spod Łodzi, doszło do uszkodzenia mięsa. Grecki nabywca, który towar odebrał, nie zażądał odszkodowania od przewoźnika, jak mówi konwencja o umowie międzynarodowego przewozu drogowego towarów (CMR), tylko nie zapłacił części ceny dostawy wołowiny spółce agrorolniczej. Spółka ta odbiła sobie stratę, nie płacąc tej kwoty firmie, której przewóz zleciła. Ta z kolei zleciła go firmie transportowej Mawiks, i to ona miała kolizję na drodze.