Zużyte sprzęty RTV i AGD są demontowane za pomocą młotka w skupach złomu albo już w częściach do nich trafiają. Niektóre urządzenia zaś w zakładach przetwarzania, które nie są do tego przystosowane. Okazuje się, że z 800 tys. lodówek właściwie przetwarzanych jest tylko ok. 300 tys., reszta nie.
Takie dane podaje Związek Pracodawców Branży Elektroodpadów Elektro-Odzysk. Wskazuje, że potrzebne są standardy przetwarzania najbardziej szkodliwych urządzeń. Bez tego wciąż będą takie patologie jak wystawianie tzw. kwitów potwierdzających, że przetworzono odpady, które w rzeczywistości nadal gdzieś zalegają. Wciąż będzie się też odbywał demontaż urządzeń poza zakładami w tym wyspecjalizowanymi.
– Jesteśmy chyba jedynym państwem w Unii Europejskiej, w którym brakuje regulacji określających, jakie zakłady mogą prowadzić demontaż lodówek, jakie kineskopów, a jakie np. świetlówek – wyjaśnia Mirosław Baściuk, prezes Związku Pracodawców Elektro-Odzysk. Dodaje, że wszystkie te sprzęty klasyfikują się do odpadów niebezpiecznych, co oznacza, że ich niewłaściwe przetwarzanie oznacza zagrożenie dla środowiska i zdrowia ludzi.
Nowa ustawa o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, która obowiązuje od 1 stycznia 2016 r., stawia pewne wymagania zakładom przetwarzania. Muszą mieć legalizowane wagi do ustalenia masy przyjętego sprzętu, instalacje umożliwiające jego przetworzenie oraz pozwalające wyeliminować substancje zubożające warstwę ozonową lub fluorowane gazy cieplarniane. Zdaniem organizacji to jednak za mało. Podkreśla, że trzeba określić wymagania w rozporządzeniu.
Gdy przed kilku laty rozpoczynały się prace nad zmianami w przepisach, branża wskazywała na potrzebę określenia standardów dla zakładów przetwarzania. Ustawa o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym nie zawiera jednak delegacji dla ministra środowiska, by wydał rozporządzenie.
– Na etapie prac nad nową ustawą przedstawiciele Ministerstwa Środowiska wskazywali, że odpowiednia delegacja jest już w ustawie o odpadach i nie ma sensu jej dublować. Tak więc można na jej podstawie wydać stosowne rozporządzenie – mówi Daniel Chojnacki, radca prawny w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Przyznaje jednak, że podczas prac resort środowiska wskazywał na liczne problemy związane z bardzo dokładnym określeniem wymagań. Tłumaczył wtedy, że zakłóciłoby to m.in. konkurencję na rynku.
Rzeczywiście, część zakładów przetwarzania mogłaby przestać funkcjonować. Zdaniem Związku Elektro-Odzysk odpowiednich dla środowiska wymagań nie spełnia większość zakładów przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Spośród 173 zaledwie trzy spełniają standardy gwarantujące bezpieczną utylizację lodówek.