Ustawa z 13 marca 2003 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników (tekst jedn. DzU z 2015 r., poz. 192, dalej: ustawa o zwolnieniach grupowych) w kilku miejscach posługuje się pojęciem „grupy zawodowej". Nie ma jego legalnej definicji, dlatego trzeba się posiłkować różnymi metodami wykładni, aby ustalić, co tak na prawdę ustawodawca miał na myśli.
Dotyczy to przede wszystkim niezwykle konfliktogennego w praktyce art. 9 tej ustawy. Gwarantuje on prawo pierwszeństwa w zatrudnieniu pracownikom, z którymi rozwiązano umowy przy wcześniejszych zwolnieniach grupowych. Na pierwszy rzut oka regulacja jest jasna. Brzmi tak: „W razie ponownego zatrudnienia pracowników w tej samie grupie zawodowej pracodawca powinien zatrudnić pracownika, z którym rozwiązał stosunek pracy w ramach grupowego zwolnienia, jeżeli pracownik zgłosi zamiar podjęcia takiego zatrudnienia w ciągu roku od ustania stosunku pracy. Prawo to wygasa po upływie 15 miesięcy od rozwiązania z pracownikiem stosunku pracy".Wszystko jest jasne poza kluczowym, tajemniczo brzmiącym zwrotem „ta sama grupa zawodowa".
Prawo pierwszeństwa
Orzecznictwo Sądu Najwyższego, jeszcze dla poprzedniej ustawy o zwolnieniach grupowych, zwrot ten interpretowało bardzo szeroko. Wskazywało m.in., że ustawowe określenie „grupa zawodowa" obejmuje nie tylko zespół pracowników wykonujących ściśle określony zawód (lekarz, kierowca, radca prawny) bądź spełniających w zakładzie te same funkcje (czynności), ale również osoby o podobnych kwalifikacjach realizujących zbliżone rodzajowo zadania (zob. wyroki SN: z 7 marca 1997 r., I PKN 26/97 oraz z 19 grudnia 1997 r., I PKN 445/97). W uzasadnieniu tego ostatniego orzeczenia podniesiono, że „wyrażenie »ta sama grupa zawodowa« należy łączyć z grupą pracowników wyodrębnioną pod względem przygotowania zawodowego do wykonywania pracy w określonym zawodzie lub specjalności zawodowej, a nie konkretnie wykonywanymi czynnościami na stanowisku pracy wyodrębnionym w strukturze organizacyjnej zakładu pracy".
Wprawdzie tak kategoryczne i niekorzystne dla pracodawców stanowisko judykatury uległo pewnemu złagodzeniu (zob. wyrok SN z 7 sierpnia 2002 r., I PKN 594/01), jednak w praktyce ciągle poszukujemy odpowiedzi na pytanie, czy mamy do czynienia z tą samą grupą zawodową czy już z inną.
Towar inny, sprzedaż też
Weźmy dla przykładu pracowników służb sprzedażowych. Składają się na nią różnego rodzaju specjaliści, przedstawiciele handlowi, nierzadko wyspecjalizowani w określonych grupach produktowych czy w obsłudze określonych klientów. Specjalizacja wymaga często kilkuletniego przygotowania i praktyki. Czy i jak dalece taka specjalizacja może wpłynąć na ocenę, że jej przedstawiciele handlowi stanowią jedną wyodrębnioną grupę zawodową?
Firma prowadzi sprzedaż produktów kilku branż przemysłowych. Przedstawiciele handlowi są nastawieni na poszczególne grupy produktów. Nieodzownym warunkiem wykonywania pracy jest doskonała znajomość określonej kategorii towarów, ich właściwości oraz rynku, a więc wiedza nabywana w ciągu kilkuletniej praktyki obejmującej zarówno pracę, jak i bardzo intensywne szkolenia. Specjalizacja jest obiektywną koniecznością, bez niej nie można organizować normalnego procesu pracy.
Przykład
W wyniku różnych okoliczności firma zaprzestaje (i to w sposób trwały) sprzedaży jednej z grup produktowych, masowo zwalnia związanych z nią przedstawicieli handlowych. Po kilku miesiącach ogłasza nabór do pracy na stanowiska przedstawicieli handlowych do sprzedaży produktów całkowicie innej branży niż te, którymi w przeszłości zajmowali się zwolnieni grupowo. Poszukuje kandydatów, którzy spełnią określone oczekiwania związane z pracą, wśród których nieodzowna jest gruntowna wiedza techniczna o tej grupie produktów. Firmie są potrzebni przedstawiciele handlowi „gotowi od zaraz" podjąć się wykonywania obowiązków, tj. bez okresu przygotowawczego, w szczególności czasochłonnych szkoleń. Akces zgłasza były przedstawiciel handlowy i żąda, aby to właśnie jego zatrudnić, gdyż stosownie do art. 9 § 1 ustawy o zwolnieniach grupowych przysługuje mu pierwszeństwo w zatrudnieniu.
Tu powstaje problem. Gdyby uznać za miarodajne podane orzeczenia SN, należałoby go przyjąć do pracy. Pojawia się jednak pewien mankament – były pracownik nie miał najmniejszego pojęcia (okoliczność bezsporna) o produktach, którymi miałby się zająć. Pracując wcześniej w tej firmie, był wprawdzie przedstawicielem handlowym, ale zajmował się całkowicie innymi produktami.
Bezlik wątpliwości
Targana wątpliwościami firma zatrudnia jednak byłego sprzedawcę na trzymiesięczny okres próbny, w czasie którego upływa 15-miesięczny termin, w którym może on realizować swoje prawo do pierwszeństwa w przyjęciu. Kolejnej umowy już jednak z nim nie podpisuje.
Postępująca specjalizacja zawodowa, która „przeorała" niemal wszystkie grupy zawodowe, nakazuje praktykom stale się zastanawiać nad ich tożsamością (w rozumieniu ustawy o zwolnieniach grupowych) i szukać odpowiedzi na pytania:
- czy „zredukowany" grupowo dziennikarz sportowy ma prawo pierwszeństwa w zatrudnieniu, gdy jego była redakcja poszukuje osoby do recenzji teatralnych i filmowych?
- czy radca prawny wyspecjalizowany w prawie pracy ma pierwszeństwo w zatrudnieniu, gdy jego były pracodawca szuka (na etat) radcy prawnego specjalisty od ochrony praw na dobrach niematerialnych?
Autor jest radcą prawnym, Kancelaria Orłowski, Patulski, Walczak
Zdaniem autora
Grzegorz Orłowski, radca prawny w spółce z o.o. Orłowski, Patulski, Walczak
„Ta sama grupa zawodowa" to pojęcie nieostre i niejednoznaczne – tyle bądź niewiele więcej znajdziemy w doktrynie czy w komentarzach. Praktyk musi się jednak zdecydować i bronić przyjętych rozwiązań, więc to robi. A możliwości w unikaniu konieczności powtórnego zatrudniania kogoś, kto nie ma nawet szans na zaspokojenie potrzeb pracodawcy, jest nieskończenie wiele. I niestety taka jest cena elementarnie nieracjonalnego prawa.