Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok w sprawie sztucznego podsypywania plaż półwyspu dla powiększenia kempingów. Była to pierwsza taka sprawa w NSA. Wyrok może wreszcie położyć kres przekonaniu o braku odpowiedzialności za niszczenie przyrody Helu.
W opinii organizacji ekologicznej WWF Polska, proceder, dotyczący większości pól kempingowych na odcinku Władysławowo-Chałupy, prowadzi do degradacji przyrodniczej półwyspu. Sztuczne podsypywanie brzegu od strony Zatoki Puckiej zaczęło się w latach 90. ubiegłego wieku, wraz ze zwiększaniem się liczby turystów i popularności windsurfingu. W 2010r. stało się to tematem interpelacji poselskiej, a aż do teraz słychać zapewnienia, że problem kempingów na Płw. Helskim zostanie rozwiązany.
Sprawa w NSA, pokazuje, że bywa to trudne i na tyle przewlekłe, że gdyby nie wyroki sądów, prowadzący campingi, mieszczące coraz więcej przyczep campingowych na sztucznie powiększanych plażach, mogliby jeszcze przez wiele lat korzystać z finansowych owoców swoich działań. Sekret tkwi w tym, że prowadzący te campingi zmieniają się. Kiedy dochodzi do zniszczenia środowiska, niełatwo ustalić, kiedy to nastąpiło, i kto jest winny.
Ustawa z 2007 r. o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie, tzw. ustawa szkodowa, przewiduje, że regionalny dyrektor ochrony środowiska może nałożyć na sprawcę szkody w środowisku obowiązek przeprowadzenia działań naprawczych. W 2009 r. Zarząd Pomorskiego Zespołu Parków Krajobrazowych w Słupsku zgłosił do RDOŚ w Gdańsku, że wskutek poszerzenia terenu Campingu Maszoperia pod Jastarnią nastąpiło całkowite zniszczenie wydm nadmorskich i roślinności. W 2011 r. RDOŚ nałożył na spółkę z o.o. Rondo, a następnie również, solidarnie, na Gminę Miasto Jastarnia obowiązek wykonania działań naprawczych - a więc rekultywacji terenu i przywrócenia go do poprzedniego stanu. Do dziś nie został wykonany, ponieważ dwie kolejne decyzje RDOŚ uchylił Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, wytykając niedokładnie ustalony stan początkowy i nie odniesienie się do przesłanki winy spółki. Wprawdzie zdjęcia lotnicze z 2008 r. i 2009 r. pokazują, że szerokość plaży w 2009 r. jest większa niż rok wcześniej, ale na tej tylko podstawie nie można ustalić, czy to właśnie w okresie prowadzenia campingu przez spółkę Rondo doszło do zniszczenia wydm — stwierdził GDOŚ.
Decyzji broni radca prawny Paweł Tuzinek, pełnomocnik spółki.— Ustalono tylko stan początkowy w okresie 2004—2008, podczas gdy spółka Rondo podpisała umowę z burmistrzem Jastarni dopiero w grudniu 2008 r. Wcześniej była w Maszoperii inna firma — mówi.
W praktyce decyzja GIOŚ, cofająca sprawę do początku, oznaczała dalsze postępowanie z wątpliwym finałem. Pomorski Zespół Parków Krajobrazowych zaskarżył ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Sąd ją uchylił i stwierdził że nie ma potrzeby ustalania przez RDOŚ stanu początkowego zniszczonej przyrody, ponieważ został on już ustalony w sposób nie budzący wątpliwości, m.in. na podstawie map i ekspertyz. GDOŚ unika merytorycznego rozpatrzenia sprawy, a wydając decyzję kasacyjną i nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy od jej początkowego stadium, naruszył przepisy k.p.a.
GDOŚ, spółka Rondo i Gmina Miasto Jastarnia zaskarżyły ten wyrok do NSA. Wszystkie skargi kasacyjne skoncentrowały się na potrzebie ustalenia od nowa stanu początkowego i na polemice w kwestiach proceduralnych. NSA zaakceptował jednak w pełni stanowisko WSA i oddalił kasacje. Wyrok oznacza, że odżyła decyzja RDOŚ, nakładająca solidarnie na spółkę Rondo i Gminę Miast Jastarnię (która wydzierżawiła teren pod camping) obowiązek naprawy szkód. A skoro nie ma potrzeby rozpatrywania od nowa sprawy, trzeba wierzyć, że uda się go w końcu wyegzekwować. Chociażby dla przykładu.
Sygn. akt II OSK 2544/13