Informacje o długach wobec fiskusa czy ZUS trafią do biur informacji gospodarczej. Resort finansów prawdopodobnie nie będzie miał swojego rejestru.

Minister Finansów Mateusz Szczurek, przedstawiając w kwietniu zeszłego roku plan poprawy efektywności działań administracji podatkowej, zaproponował utworzenie tzw. czarnej listy dłużników wobec państwa. Miała one być tworzona przez resort i być dostępna na resortowym portalu. W sierpniu powstał projekt założeń do odpowiednich zmian w prawie.

Ale pomysł ministra Szczurka od początku miał konkurencję w postaci kontrpropozycji Ministerstwa Gospodarki. W swoim projekcie z maja 2014 r., uprawnienia do gromadzenia danych o zaległościach publicznoprawnych resort przyznaje biurom informacji gospodarczej.

Przez kilka miesięcy prace nad oboma projektami toczyły się równolegle. W efekcie powstało coś na zasadzie hybrydy: fiskus miał prowadzić swój rejestr, a z niego miały być ściągane dane do BIG-ów. W efekcie mielibyśmy dwie listy dłużników podatkowych.

Wygląda jednak na to, że nie dojdzie do takiej absurdalnej sytuacji. Rząd na swoim ostatnim posiedzeniu przyjął projekt resortu gospodarki, a propozycję resortu finansów odrzucił. – Oznacza to, że prace w tej kwestii będą trwały. Mają odpowiedzieć na pytanie, czy potrzebne są dwa systemy – mówi „Rz" Jacek Kapica, wiceminister finansów.

Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, odpowiedź na to pytanie jest już praktycznie znana. Będzie jeden system i to najprawdopodobniej tworzony przez biura informacji gospodarczej.

Z punktu widzenia przejrzystości systemu taka sytuacja wydaje się bardziej zrozumiała. Dla zadłużonych podatników zasadniczo się jednak niewiele zmieni: dane o nich i ich zobowiązaniach zostaną ujawnione. Urzędy administracji centralnej mają do BIG-ów przekazywać informacje o: niezapłaconych składkach do ZUS, należnościach podatkowych i celnych, zaległych opłatach telekomunikacyjnych, karach administracyjnych nakładanych przez organy centralne lub ich jednostki terenowe. Z kolei administracja samorządowa ma przekazywać informacje o zaległościach w podatku od nieruchomości, od środków transportowych, rolnego i leśnego oraz opłatach adiacenckich, opłatach za odpady i karach administracyjnych.

Wszystkie informacje muszą dotyczyć zobowiązań wymagalnych, orzeczonych prawomocnie lub ostatecznie niezaskarżonych, o wartości powyżej 500 zł. Informacje z urzędów centralnych mają być do BIG-ów przekazywane obligatoryjnie, samorządowe urzędy podpisywać będą umowy z wybranym biurem.

Jak szacuje resort finansów, w Polsce jest ok. 1 mln dłużników podatkowych. Z tej liczby ok. 7 tys. podmiotów gospodarczych posiadało zaległości (dane na koniec 2013 r.) na kwotę powyżej 1 mln zł, o łącznej wartości prawie 24 mld zł.

Większość tych długów jest już nie do odzyskania, bo firmy i ich majątek przestały istnieć. Ale rząd liczy, że rejestr dłużników będzie miał też charakter prewencyjny. Dla wielu osób sama groźba wpisania na czarną listę to wystarczający bodziec, by spłacić dług.

Adam Łącki | prezes Krajowego Rejestru Długów

Brak dostępu do informacji o niezapłaconych zobowiązaniach publicznoprawnych, czyli podatkach i składkach ZUS, w dużym stopniu uniemożliwiał przedsiębiorcom pełną ocenę wiarygodności finansowej kontrahentów. Wchodzili bowiem w relację z kimś, kto mógł mieć zaległości wobec instytucji znacznie sprawniejszych w ściąganiu należności niż zwykła firma i w efekcie w tym łańcuchu wierzycieli stawali na końcu. Dlatego udostępnienie tych danych zlikwiduje lukę informacyjną i wzmocni bezpieczeństwo obrotu gospodarczego. To, czy informacje o długach publicznoprawnych będą przekazywane BIG bezpośrednio czy za pośrednictwem nowego rejestru, jaki chciał utworzyć resort finansów, ma znaczenie wtórne. Ważne, by były dostępne. Oczywiście szybciej i łatwiej będzie przekazać je BIG, bo one już mają gotowe systemy informatyczne, a nowy rejestr kosztowałby setki milionów złotych.