Zgodnie z art. 174 k.p. urlopu bezpłatnego pracodawca udziela wyłącznie z inicjatywy i na pisemny wniosek podwładnego, którego ten nie musi uzasadniać. Przyznanie zaś go wbrew tej zasadzie, czyli z woli pracodawcy i bez wniosku zatrudnionego na piśmie, jest bezskuteczne. Tak wynika z orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Łodzi ?z 15 października 1996 r. (III AUa 34/96). Takie jednostronne udzielenie urlopu bezpłatnego na czas przestoju należy kwalifikować jako naruszenie kodeksowych przepisów o urlopach pracowniczych.
Przymuszanie do wolnego nie opłaci się pracodawcy. Niewykluczone, że dopiero po latach, gdy już stron nie będzie łączyła umowa o pracę, przyjdzie mu za to zapłacić. Szef będzie się musiał tłumaczyć przed sądem, dlaczego w dokumentacji pracowniczej brakuje jego wniosku o to wolne, a są podania poświadczające ubieganie się o inne rodzaje płatnych przerw w zatrudnieniu. Są choćby wnioski urlopowe, prośby o udzielenie dni wolnych na opiekę nad dzieckiem czy zwolnień okolicznościowych na ślub lub pogrzeb.
Siedem dni na reakcję
Czasem tuż przed rozstaniem nieuczciwy szef nie chce zapłacić za wykonaną pracę. Liczy na to, że podwładny nie będzie sądownie domagać się zapłaty za kilka dni czy tygodni etatowej przygody. Aby zapewnić sobie nietykalność, gotów jest nawet poświadczyć nieprawdę. Jeśli ktoś jednak myśli, że podanie w świadectwie, że pracownik korzystał ?z urlopu bezpłatnego, wystarczy, aby nie zapłacić za pracę, jest w błędzie. Taki dokument można podważyć nawet wtedy, gdy pracownik nie zachował procedury w odpowiednim czasie nie zanegował jego treści.
Co do zasady pracownik, który nie zgadza się z zawartością otrzymanego świadectwa, ma siedem dni na pisemne zgłoszenie zastrzeżeń do byłego pracodawcy i zażądanie wydania poprawionego dokumentu. Dopiero gdy były szef uchyla się od tego albo nie uznaje racji etatowca, ten może skierować sprawę do sądu o sprostowanie zawartych w świadectwie informacji i wydanie właściwego papieru.
W literaturze i orzecznictwie przyjmuje się zgodnie, że zarówno wystąpienie do sądu pracy o sprostowanie świadectwa z pominięciem pracodawcy, jak i niedochowanie terminów z art. 97 § 21 k.p. spowoduje, że sąd pracy oddali powództwo. Oczywiście pod warunkiem, że w świadectwie było pouczenie o sposobie ?i terminach prostowania tego dokumentu.
Sąd pomoże słabszemu
Kodeks pracy przewiduje określony tryb prostowania świadectwa inicjowany na wniosek pracownika. Ma on obowiązek sprawdzić otrzymany dokument i zakwestionować zawarte w nim nieprawidłowości. Nie zwalnia to pracodawcy z wymogu odpowiedniego – zgodnego z prawem – ukształtowania treści dokumentu. Jeśli jednak ujawni się wadliwość świadectwa, pracownik, który go nie kwestionował, musi wspólnie z pracodawcą ponieść konsekwencje takiej wadliwości – stwierdził Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z 6 września 2012 r. (III AUa 354/12).
To oznacza, że w praktyce możliwe jest zanegowanie treści świadectwa, nawet np. po pół roku od rozstania z firmą. Warunek – pracownik nie będzie wnosił o sprostowanie tego dokumentu, ale zgodnie ?z art. 189 kodeksu postępowania cywilnego zażąda ustalenia przez sąd istnienia lub nieistnienia stosunku prawnego lub prawa i wykaże, że ma w tym interes prawny. Wystarczy, aby wystąpił o ustalenie, że nie korzystał z bezpłatnego i że taki urlop nie został mu udzielony, aby misternie uknuty przez szefa plan spalił na panewce. Nawet jeśli szukający sprawiedliwości powód nie potrafi w sposób komunikatywny wykazać istnienia interesu prawnego w zgłoszonym żądaniu, to sąd dojdzie do przekonania, że ma on taki interes, a zatem jego powództwo powinno być rozstrzygnięte. Jeśli tylko w sposób pośredni wskaże na istnienie interesu prawnego, np. wykazując, że w spornym okresie normalnie pracował, a nie otrzymał wynagrodzenia i szef nie opłacił za niego należnych składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne.
Papiery pod lupą
Dowód przeciwko stwierdzeniom zawartym w świadectwie pracy jako dokumencie może być prowadzony w każdym czasie w postępowaniu ?o konkretne roszczenie, także po upływie terminów z art. 97 § 21 k.p. Zarówno umowa ?o pracę, jak i świadectwo stanowią dokumenty prywatne ?w rozumieniu art. 245 k.p.c. Są one dowodem jedynie tego, że osoby, które je podpisały, złożyły oświadczenie zawarte w dokumencie.
Jak każdy dokument nieurzędowy podlegają one zatem ocenie sądu zgodnie z zasadą swobodnej oceny dowodów. Sąd może prowadzić postępowanie dowodowe zmierzające do ustalenia, czy okoliczności objęte takimi pisemnymi oświadczeniami są zgodne ?z rzeczywistym stanem rzeczy (zob. wyrok Sądu Najwyższego ?z 16 lipca 2009 r., II PK 1/09, wyrok Sądu Apelacyjnego ?w Gdańsku z 8 listopada 2012 r., III AUa 1179/11).
A to z kolei oznacza, że oddalenie prawomocnym wyrokiem sądowym powództwa ?o sprostowanie świadectwa ?z powodu naruszenia terminów z art. 97 § 21 k.p. nie niweczy żądania powoda zgłoszonego w postępowaniu sądowym o stwierdzenie istnienia lub nieistnienia stosunku prawnego lub prawa zgodnie ?z art. 189 k.p.c.