– To największa reforma prawa zamówień publicznych w ostatniej dekadzie – twierdził europoseł Adam Szejnfeld (PO) po przyjęciu przez Sejm nowelizacji (pracował nad nią jeszcze jako poseł). – Ustawa ta w sposób fundamentalny i zasadniczy zmieni rynek zamówień w Polsce – zapowiadał.
Podkreślał, że wartość tego rynku w Polsce wynosi ok. 130–150 mld zł rocznie.
Nowelizacja ma spowodować, że oprócz ceny zamawiający będą częściej brać pod uwagę jakość. W tej chwili bowiem ok. 92 proc. przetargów jest rozstrzyganych wyłącznie z zastosowaniem kryterium cenowego.
Posłanka Maria Janyska (PO) podkreślała po głosowaniach, że projekt ogranicza możliwość stosowania tego kryterium jako jedynego do określonych w ustawie sytuacji, np. gdy przedmiot zamówienia jest standardowy i powszechnie dostępny na rynku. Jednak nawet wtedy nie wystarczy zwracać uwagę na tzw. wartość nominalną produktu, ale trzeba uwzględniać koszty związane z jego użytkowaniem.
Nowe regulacje dotyczą też rażąco niskiej ceny.
– Dziś zamawiający może badać, czy cena nie jest rażąco niska. Przyjęty przez Sejm projekt nakłada na niego taki obowiązek, gdy cena będzie kształtowała się poniżej określonej wartości – wyjaśniała poseł Janyska.
Dodatkowo to na wykonawcę ma być przeniesiony ciężar dowodu, że cena nie jest rażąco niska.
Zmiany mają także polepszyć los osób pracujących przy realizacji zamówienia.
– Chcemy osiągnąć większy poziom zatrudniania na podstawie umowy o pracę, a nie umów cywilnoprawnych w zamówieniach publicznych – mówił Szejnfeld.
Koszty pracy przedstawiane przez wykonawców w przetargach nie będą mogły być niższe od płacy minimalnej. Zamawiający będzie również mógł wymagać zatrudnienia przez wykonawcę lub podwykonawcę osób wykonujących czynności przy realizacji zamówienia na podstawie umowy o pracę, jeżeli takie wymaganie będzie uzasadnione charakterem zamówienia.
Wartość kontraktów będzie także waloryzowana – w sytuacjach, na które strony umowy nie mają wpływu, np. gdy wzrośnie podatek VAT czy składki na ubezpieczenie społeczne. Dotyczy to umów zawartych na czas dłuższy niż 12 miesięcy.
Nowelizacja ma ponadto wyeliminować nieprawidłowości z systemu zamówień publicznych. Podmiot, który udziela potencjału wykonawcy, będzie ponosił z nim solidarną odpowiedzialność. Ma to zapobiec sytuacjom patologicznym, z którymi dziś mamy do czynienia, kiedy to udostępnianie potencjału jest czynnością czysto fikcyjną.
Ograniczone ma być także zatrzymywanie wadium.
– Są różne sytuacje, w których wykonawcy rezygnują z ubiegania się o zamówienie – czy to z przyczyn ekonomicznych, czy też po ocenie, że nie mają szans na wygranie. Pozwalamy na wypłacenie im wadium, które do tej pory pozostawało w kasie zamawiającego – mówiła posłanka Janyska.
Dziś wadium jest zatrzymywane m.in. wówczas, gdy biorący udział w postępowaniu m.in. nie uzupełnią wymaganych dokumentów. Ten przepis ma być zmieniony.
etap legislacyjny: trafi do Senatu