Przepisy o obowiązkowej mediacji gospodarczej mogą przyczynić się do odciążenia sądów i szybszego kończenia sporów. Eksperci zastanawiają się jednak, czy strony przymusowo wysłane na mediację będą miały w ogóle wolę polubownego rozwiązania sporu.
Sami zawodowi mediatorzy uważają, że obligatoryjna mediacja przyniesie więcej korzyści niż szkód.
– W przepisach musi być zastrzeżenie, że przedsiębiorcy stawią się na mediacje obowiązkowo z profesjonalnym pełnomocnikiem, czyli prawnikiem – zauważa dr Piotr Jakubik z Instytutu Mediacji. Podkreśla, że teraz wiele mediacji kończy się niepowodzeniem, bo np. prezesi firm chcą osiągnąć polubownie cele sprzeczne z prawem.
– Dlatego pełnomocnik musi im cały czas tłumaczyć, co jest dopuszczalne, a co nie – dodaje Jakubik.
Kontrowersje wywołuje także przygotowanie mediatorów do wykonywania zawodu. Nieoficjalnie się mówi, że wielu z nich uzyskuje certyfikaty w nieprofesjonalnych ośrodkach. Dlatego mediatorzy nie mają później pojęcia o prawie gospodarczym. Osoby parające się teraz tą profesją mają wykształcenie pedagogiczne, resocjalizacyjne czy psychologiczne.
– Do obowiązkowej mediacji potrzeba profesjonalnych mediatorów, znających się na prawie gospodarczym. Bez tej wiedzy nie rozwiążą skutecznie sporu – tłumaczy Katarzyna Kisiel, sędzia z warszawskiego Sądu Okręgowego. Zaznacza, że brakuje mediatorów, zwłaszcza ze znajomością prawa budowlanego. – Mamy teraz sprawę związaną ze Stadionem Narodowym. Akta liczą 400 stron. Mediator nieznający się na prawie budowlanym nie rozwiąże jej – mówi sędzia.
Nacisk na wykształcenie mediatorów zamierza też położyć resort gospodarki. Wymagania co do kwalifikacji minister prawdopodobnie określi w rozporządzeniu. Mediator zatem musiałby np. mieć ukończone 40 godzin kształcenia podstawowego i 30–40 godzin specjalizacyjnego.
Maciej Bobrowicz, przewodniczący Rady Centrum Mediacji Gospodarczej przy Krajowej Izbie Radców Prawnych, podkreśla, że określenie minimalnej ilości godzin szkolenia może pomóc z zagwarantowaniu standardów usług mediacyjnych.
– Dziś bowiem mediatorów na listę ma prawo zgłosić do sądu każda organizacja na dowolnych zasadach. Mogą się na niej czasem znaleźć zupełnie przypadkowi ludzie – zauważa Bobrowicz.
Sceptyczny co do wykształcenia mediatorów jest dr Jakubik.
– Uważam, że mediator powinien skończyć co najmniej 200 godzin szkolenia i przeprowadzić pod okiem praktyka około sześciu mediacji. Dopiero wtedy może dostać certyfikat – mówi.