Sąd Najwyższy zajął się sprawą wypadku komunikacyjnego, któremu uległo kilku pracowników firmy budowlanej.
Do wypadku doszło z winy jednego ze współpracowników, który mimo braku prawa jazdy zazwyczaj pod wpływem alkoholu miał w zwyczaju wykradać kierowcy kluczyki i prowadzić w tym stanie pojazd służbowy. Tym razem początkowo współpracownicy zgodzili się, by podjechał tylko niewielki odcinek do najbliższego sklepu, ale później nie chciał oddać kierownicy trzeźwemu koledze, który został wyznaczony przez pracodawcę do tego zadania. Nie pomogły próby pozostałych pracowników, którzy grozili, że wyskoczą z jadącego samochodu. Pijany nie zwolnił, a niefortunni pasażerowie bali się wyskakiwać z auta w ruchu.
Ze względu na złą pogodę i mokrą nawierzchnię, a także zbyt dużą prędkość nietrzeźwy kierowca doprowadził do wypadku, w którym jeden z pracowników doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu.
Gdy pracownik ten złożył wniosek do ZUS o wypłatę odszkodowania z tytułu wypadku w drodze z pracy, Zakład odmówił mu świadczenia. Uznał bowiem, że poszkodowany pracownik zdawał sobie sprawę, iż wsiada do samochodu prowadzonego przez pijanego kierowcę, w ten sposób przyczynił się więc do zdarzenia.
Odwołanie od decyzji ZUS trafiło do sądu. Sędziowie w pierwszej instancji najpierw odmówili pracownikowi prawa do świadczenia, ale w drugiej instancji przyznali mu prawo do odszkodowania. Wtedy sprawa trafiła do Sądu Najwyższego ze skargą kasacyjną ZUS.
SN (sygn. akt II UK 169/13) w wyroku zapadłym na posiedzeniu niejawnym stwierdził, że zarzuty ZUS nie mają podstaw.
Zgodnie z art. 21 ust. 1 ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych odszkodowanie po wypadku przy pracy nie przysługuje, gdy wyłączną przyczyną wypadku było udowodnione naruszenie przez ubezpieczonego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia, spowodowane przez niego umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. Tymczasem do wypadku doszło z winy pijanego kierowcy, który prowadził auto bez uprawnień. Pozostali pracownicy przez dopuszczenie go do kierowania odpowiadali wspólnie za zaniechanie. SN uznał jednak, że nie można przypisać pracownikowi wyłącznej winy za doprowadzenie do wypadku, dlatego też należy się mu świadczenie z ZUS.
– Ten przypadek pokazuje, że pracodawcy powinni zastanowić się nad mechanizmami, które pomagałyby zapobiegać podobnym sytuacjom w przyszłości – mówi Patrycja Zawirska, radca prawny z kancelarii K & L Gates Jamka. – Można podwładnym jasno określić, że nie mają prawa wsiadać do samochodu, jeżeli stan kierowcy budzi podejrzenia. Wyposażenie służbowych pojazdów w atestowany alkomat może się okazać niezbędne. Dodatkowo należałoby zatrudnionym zapewnić powrót innym środkiem transportu na koszt pracodawcy. Nietrzeźwy pracownik powinien dostać dyscyplinarkę i zwrócić dodatkowe koszty transportu pracowników ?– dodaje.