Takiego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu, który przyjrzał się sprawie kontroli drogowej pojazdu marki Volkswagen, przeprowadzonej na drodze krajowej numer 35 przez inspektorów Inspekcji Transportu Drogowego.
Kontrolerzy ustalili, że kierowca przewoził dwóch pasażerów z jednego z polskich miast do Wiednia w charakterze zarobkowym, mimo że nie posiadał na tą okoliczność stosownej licencji. W sprawie poza kierowcą i pasażerami wypowiadał się również inny świadek, który jednak tego dnia nie uczestniczył w zdarzeniu. To wystarczyło Wojewódzkiemu Inspektorowi do wydania decyzji o nałożeniu kary pieniężnej za wykonywanie transportu drogowego bez wymaganych przepisami prawa uprawnień.
Kierowca postanowił podważyć całą procedurę kontrolną, żądając umorzenia postępowania. Jego zdaniem nie można przesłuchiwać świadków bez powiadomienia o tym strony, a tak właśnie postąpili inspektorzy. Mężczyzna dodał również, że kontrola miała miejsce w ramach prawnie zabronionej prowokacji, gdyż przesłuchani pasażerowie nie byli przypadkowymi osobami, które chciały jechać w celach biznesowych do Wiednia, a okazali się detektywami pracującymi właśnie na zlecenie tajemniczego świadka, którego nie było podczas kontroli drogowej.
Kierowca wyraził również śmiały pogląd, że mężczyźni dodatkowo współdziałali z inspektorami w sposób zaplanowany i w ściśle określonym celu, natomiast w sprawie dla niego samego sporo było niewiadomych - w aktach sprawy brak było jakiekolwiek raportu detektywów, co wskazywało, iż ustalenia opisane w protokole kontroli zostały oparte na fałszywych dowodach.
Główny Inspektor uchylił decyzję niższej instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Urzędnik stwierdził, że organ naruszył przepisy procedury administracyjnej, gdyż skarżący nie został powiadomiony o miejscu i terminie przeprowadzenia dowodu z przesłuchania świadków i tym samym był pozbawiony możliwości zadawania pytań oraz składania wyjaśnień.
Sprawa została ponownie przeanalizowana przez Wojewódzkiego Inspektora, a jego decyzja tym razem utrzymana przez Głównego Inspektora. Ten ostatni wyjaśnił, że stan faktyczny sprawy został ustalony nie tylko na podstawie zeznań pasażerów, ale i ustaleń wskazanych w protokole kontroli, który kierowca podpisał bez zastrzeżeń.
Inspektor zwrócił uwagę, iż protokół kontroli jest dokumentem urzędowym w rozumieniu kpa, który jest potwierdzeniem tego co zostało w nim zapisane. Zatem jeśli kierowca, który był jednocześnie stroną nie wniósł uwag do protokołu to znaczy, iż nie miał zastrzeżeń, co do prawidłowości dokonanych ustaleń. Co do zarzutu uchybień dotyczących przesłuchania świadków Główny Inspektor tłumaczył problemami doręczeń.
GITD na koniec dodał, że kontrola drogowa wcale nie została zainicjowana oraz sprowokowana przez inspektów, gdyż kontrolujący podjęli czynności kontrolne na skutek otrzymanej informacji od obywatela. Zaś, co do zarzutów związanych z brakiem pełnego materiału dowodowego wskazał, iż dowód w postaci raportu detektywów niewątpliwie wciąż znajduje się w aktach sprawy, do których kierowca cały czas miał dostęp w toku postępowania.
Sprawę legalności kontroli drogowej musiał rozstrzygnąć Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu. WSA 7 lutego 2014 roku uchylił karę pieniężną, stwierdzając uchybienia w procedurze dowodowej. Sąd wyjaśnił, że kierowca domagał się przesłuchania świadków w jego obecności, na co się zgodzono, jednak skutecznie tego nie przeprowadzono, co następnie wręcz uniemożliwiło stronie obronę swoich racji.
W ocenie WSA zapoznanie się tylko z wynikami przeprowadzonego dowodu nie czyni zadość zasadom czynnego i bezpośredniego udziału w przeprowadzeniu dowodu i powoduje ocenę postępowania organu jako arbitralnego (III SA/Wr 818/13).
Wyrok jest nieprawomocny. Przysługuje na niego skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego.