Jeżeli wytwórca ekologicznego prądu ma długoterminową umowę z odbiorcą energii na zielone certyfikaty, to zostanie zwolniony z obowiązku ich sprzedaży na giełdzie. Trzeba będzie jednak zwrócić się z odpowiednim wnioskiem do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Takie rozwiązanie przewiduje  projekt nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii, nad którym pracuje Ministerstwo Gospodarki.

Projektowane przepisy wprowadzają obowiązek sprzedaży 55 proc. zielonych certyfikatów za pośrednictwem giełdy. Takie dokumenty stanowią dodatkowe wsparcie dla wytwórców ekologicznej energii. A muszą je kupować dystrybutorzy i sprzedawcy prądu. Jeżeli ich nie nabędą, to wnoszą opłaty zastępcze. Zmiana sprawi więc, że poza giełdą w obrocie będzie tylko 45 proc. zielonych certyfikatów. Może się jednak zdarzyć, że  wszystkie trafią wyłącznie na giełdę.

Patryk Figiel, radca prawny w kancelarii Linklaters, tłumaczy, że tak się stanie, jeżeli cena zielonych certyfikatów spadnie poniżej 75 proc. opłaty zastępczej. Jego zdaniem projektowane zmiany mają zwiększyć rolę towarowej giełdy energii.

Projekt jednak jest tak skonstruowany, że pojawiają się wątpliwości, czy to wytwórcy energii z odnawialnych źródeł mają sprzedawać zielone certyfikaty przez giełdę, czy może ich klienci mają je tam nabywać. Wynika to stąd, że w jednym miejscu projekt mówi o obowiązku sprzedaży odpowiedniej ilości certyfikatów przez giełdę, ale jako adresatów tego obowiązku wskazuje przedsiębiorców, którzy nabywają certyfikaty.

Patryk Figiel przyznaje, że regulacja w tym zakresie nie jest czytelna.

– Projekt wprowadza tu zamieszanie, ale logika podpowiada, że to wytwórcy mają sprzedawać określoną ilość certyfikatów za pośrednictwem giełdy – mówi radca prawny.

Przewiduje się wprowadzenie opłaty OZE, która ma być pobierana od odbiorców końcowych. Pokryje różnicę, gdy cena nabytej zielonej energii przez sprzedawcę  okaże się wyższa od ceny jej sprzedaży. Dziś też pokrywamy taki koszt, ale o tym nie wiemy.

Michał Siembab z Polskiej Izby Gospodarki Energii Odnawialnej wyjaśnia, że po zmianach konsumenci otrzymają informację, ile realnie kosztowała ich energia ze źródeł odnawialnych.