We wtorek Rada Ministrów zajmie się oczekiwaną przez przedsiębiorców ustawą o szczególnych rozwiązaniach na rzecz ochrony miejsc pracy związanych z łagodzeniem skutków spowolnienia gospodarczego lub kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców.

Nowa ustawa antykryzysowa może zacząć obowiązywać już na przełomie czerwca i lipca.

Przewiduje ona pomoc dla firm, które odczuły spadek obrotów o co najmniej 15 proc. sprzedaży usług czy towarów w ciągu kolejnych sześciu miesięcy w porównaniu z sześcioma miesiącami przypadającymi rok wcześniej.

– Ustawa ta, bez względu na to, ile firm z niej skorzysta, pokazuje, że państwo jest gotowe pomagać przedsiębiorcom w utrzymaniu miejsc pracy i że w czasie kryzysu nie zostawi ich samym sobie – mówi Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP.

Na co może liczyć przedsiębiorca

Ustawa przewiduje dofinansowania podobne do tych, z których przedsiębiorcy korzystali już w latach 2009–2011. Będą więc mogli otrzymać dopłaty do pensji pracowników objętych przestojem ekonomicznym czy obniżonym nie więcej niż do połowy wymiarem czasu pracy.

Dotacja będzie wypłacana na wniosek przedsiębiorcy dotkniętego spowolnieniem złożony u marszałka województwa. Wyniesie równowartość podstawowego zasiłku dla bezrobotnych – obecnie 794,20, zł. Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych wypłaci pracodawcy tę kwotę powiększoną o składki na ubezpieczenia społeczne , czyli realne wsparcie przekroczy 1 tys. zł na każdego pracownika objętego przestojem ekonomicznym lub zmniejszonym wymiarem czasu pracy.

Jednocześnie przedsiębiorcy będą mogli postarać się o dofinansowanie kosztów szkolenia pracowników objętych przestojem i obniżeniem wymiaru czasu pracy. Kwota dotacji z Funduszu Pracy nie będzie mogła przekroczyć 80 proc. kosztów szkolenia i być wyższa niż trzykrotność przeciętnego wynagrodzenia ogłaszanego przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego, czyli teraz ponad 11 tys. zł na każdego szkolonego. W zamian za dofinansowanie do pensji i szkoleń pracowników firma, która otrzyma wsparcie, zobowiąże się do utrzymania zatrudnienia przez cały czas wypłaty wsparcia, a także jeszcze przez trzy miesiące.

Z ostatecznej wersji projektu ustawy wynika, że jeszcze w tym roku przedsiębiorcy będą mieli do wykorzystania 200 mln zł na dotacje do pensji i 50 mln zł na szkolenia pracowników. Drugie tyle zostało zaplanowane do wykorzystania w pierwszej połowie 2014 r. Z wyliczeń resortu pracy wynika, że z pomocy skorzysta nawet 11 tys. pracodawców, a ustawa pozwoli utrzymać 60 tys. miejsc pracy.

Potrzebna będzie zgoda załogi

Zanim przedsiębiorca dostanie na konto pieniądze, będzie musiał porozumieć się z działającymi w zakładzie związkami zawodowymi, a jeśli ich nie ma, to z przedstawicielami pracowników. Uzgodni w ten sposób z pracownikami, czy będzie stosowany przestój ekonomiczny, czy też obniżenie wymiaru czasu pracy. Przedsiębiorca powinien też ustalić, jakie pensje będą przysługiwały w tym czasie zatrudnionym.

Ustawa przewiduje, że należy się im w tym czasie co najmniej minimalne wynagrodzenie. Nie ma więc przeszkód, aby pracodawca zapewnił zatrudnionym wyższe pensje.

– Porozumienie z załogą w sprawie wprowadzenia przestoju ekonomicznego czy obniżenia wymiaru czasu pracy jest niezbędne do uzyskania pomocy, ale moim zdaniem z możliwości zmian w czasie pracy zatrudnionych może skorzystać także firma, która nie dostanie wsparcia, ponieważ nie spełni wyśrubowanych wymagań, a nawet taka, która nie złoży wniosku o wypłatę wsparcia – dodaje Monika Gładoch.

Ustawa przewiduje bowiem możliwość obniżenia czasu pracy pracowników nawet na sześć miesięcy bez wypowiadania im umów.

To nie pomoc, tylko zasiłek pogrzebowy

Ustawa, choć potrzebna i wyczekiwana przez przedsiębiorców, spotyka się jednak ze słowami krytyki.

– Nie mam nic przeciw ustawie, bo przewiduje stosunkowo niewielkie obciążenie budżetu państwa. Obawiam się jednak, że z pomocy będą korzystały także firmy, które i tak upadną – komentuje Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.

Eksperci twierdzą, że dotacje z publicznych pieniędzy to zasiłek pogrzebowy dla firm. Spowoduje on tylko opóźnienie likwidacji spółek dotkniętych kryzysem. Nieoficjalnie urzędnicy zainteresowani projektem mówią, że nie można wykluczyć takiej możliwości. Jak udało się nam ustalić, nikt nie sprawdził, ile firm, które skorzystały z podobnej pomocy w latach 2009–2011, utrzymało się na rynku i zachowało dotowane etaty.