Gdy pracownik przy wykonywaniu swoich służbowych obowiązków wyrządzi szkodę osobie trzeciej, do jej naprawienia zobowiązany jest wyłącznie pracodawca (art. 120 § 1 kodeksu pracy). To do niego powinna zatem wystąpić z roszczeniami poszkodowana osoba trzecia, która doznała szkody (zarówno na osobie, jak i w mieniu) w wyniku działań jego podwładnych.

Adresatem roszczeń odszkodowawczych nie jest tu zatem pracownik, będący bezpośrednim sprawcą. Przy czym pod pojęciem osoby trzeciej należy tu rozumieć także innego pracownika tej samej firmy.

Obowiązek naprawienia szkody nie obciąża pracodawcy wtedy, gdy zatrudniony umyślnie wyrządził krzywdę innej osobie. W orzecznictwie sądowym przyjmuje się bowiem, że w przypadku, gdy szkoda powstała z winy umyślnej pracownika, art. 120 § 1 kodeksu pracy nie ma zastosowania i podwładny ponosi odpowiedzialność osobistą wobec poszkodowanego. Tak wypowiadał się Sąd Najwyższy m.in. w uzasadnieniu uchwały siedmiu sędziów z 12 czerwca 1976 r. (III CZP 5/76) oraz w wyroku z 28 sierpnia 1980 r. (IV P 252/80).

Podobne zdanie Sąd Najwyższy wyraził w wyroku z 2 lutego 2011 r. (II PK 189/10).

Podnosił, że w razie wyrządzenia szkody przez jednego pracownika drugiemu z winy umyślnej, art. 120 k.p. nie ma zastosowania. W takiej sytuacji zatrudniony odpowiada wobec poszkodowanego za naprawienie szkody na ogólnych zasadach.

Jeśli zatem pracownik ubliży drugiemu (co jest zachowaniem umyślnym), to pracodawca nie poniesie za to odpowiedzialności. Pokrzywdzony może kierować swoje roszczenia np. o przeproszenie lub zapłatę zadośćuczynienia wobec sprawcy czynu. Roszczenia takie znajdują uzasadnienie w art. 24 § 1 k.p. oraz art. 448 kodeksu cywilnego.

Brak reakcji kosztuje

Inaczej będzie wówczas, gdy okaże się, że pracodawca jest winny zachowania sprawcy, gdyż tolerował jego postępowanie, zamiast mu przeciwdziałać. Jego obowiązkiem jest bowiem szanowanie dóbr osobistych zatrudnionych, co obejmuje m.in. zapobieganie i przeciwdziałanie ich naruszaniu przez innych, podległych mu pracowników.

Z tego względu tolerowanie takich naruszeń stanowi przyczynienie się pracodawcy do wynikającej z nich szkody. Uzasadnia ono pociągnięcie go do odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną z winy jego organu (np. zarządu spółki z o.o.) na podstawie art. 416 k.c. Przepis ten przewiduje bowiem, że osoba prawna ma obowiązek naprawić szkodę wyrządzoną z winy jej organu.

Odpowiednia suma

Ma to istotne konsekwencje praktyczne. Oznacza bowiem, że pokrzywdzony pracownik może w takich sytuacjach kierować swoje roszczenia wobec pracodawcy. W szczególności ma prawo żądać od niego zapłaty zadośćuczynienia na podstawie art. 448 k.c.

Przepis ten przewiduje, że w razie naruszenia dobra osobistego sąd może przyznać temu, czyje dobro osobiste zostało naruszone, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę lub na jego żądanie zasądzić odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez niego cel społeczny, niezależnie od innych środków potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia.

Przykład

Pani Anna i pani Ewa były pracownicami magazynu, którego kierownikiem był pan Adam. Przełożony odnosił się do swoich podwładnych w sposób wulgarny i arogancki.

Często ubliżał im i obrażał nazywając dziwkami, z których należy oczyścić magazyn. Pracownice poinformowały o tym prezesa zarządu firmy, prosząc go o pomoc. Ten jednak nie podjął w tej sprawie żadnych działań. Zachowanie pana Adama nie uległo też zmianie.

Wówczas kobiety wystąpiły przeciwko firmie z pozwem do sądu pracy wnosząc o zasądzenie po 10 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie ich godność i czci. W toku postępowania firma broniła się twierdzeniem, że nie może odpowiadać za zachowania kierownika, gdyż to on powinien ponosić odpowiedzialność za swoje umyślne działania.

Sąd uznał jednak, że firma ponosi odpowiedzialności, gdyż tolerowała naganne zachowania pana Adama, nie starając się im przeciwdziałać. W konsekwencji sąd zasądził na rzecz każdej z pracownic dochodzoną kwotę odszkodowania.

Nie tylko działanie krzywdzi

Odpowiedzialność pracodawcy ma charakter deliktowy. Dopuszcza się bowiem naruszenia dóbr osobistych pokrzywdzonego pracownika, jeśli mimo posiadania wiadomości, że jeden z podwładnych wyzwał innego, zaniechał podjęcia działań zapobiegających i przeciwdziałających takim zachowaniom.

Przez brak reakcji przyczynia się więc do naruszenia dobrego imienia, czci i godności pokrzywdzonej osoby. Jest to zawinione zachowanie pracodawcy w postaci co najmniej niedbalstwa. Podobny pogląd zaprezentował Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 2 lutego 2011 r. (II PK 189/10).

—Ryszard Sadlik jest sędzią Sądu Okręgowego w Kielcach