Farmy wiatrowe czy elektrownie wodne stracą tzw. zielone certyfikaty, jeżeli sprzedadzą energię po cenie wyższej niż urzędowa. Eksperci alarmują, że takie rozwiązanie w projekcie nowej ustawy o odnawialnych źródłach energii narusza m.in. konstytucję.
Podczas wczorajszej konferencji zorganizowanej przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej Oskar Waluśkiewicz z kancelarii Baker & McKenzie zaznaczył, że projekt ingeruje w konstytucyjną sferę wolności gospodarczej. Narusza też system wsparcia dla zielonej energii określony w dyrektywie 2009/28/WE.
Propozycje Ministerstwa Gospodarki określają, że pozostanie system wsparcia dla wytwórców zielonej energii. I tak, dostarczający prąd odbiorcy końcowemu sprzedawca z urzędu (którego wskaże prezes Urzędu Regulacji Energetyki na danym obszarze) będzie musiał kupić energię z odnawialnych źródeł. Jej cena będzie sztywna. A wytwórca nie będzie mógł jej podnieść, nawet jeśli dostanie lepszą ofertę od innej firmy sprzedającej prąd.
– Znikną zasady konkurencji – ocenia Oskar Waluśkiewicz. Jego zdaniem, chociaż cena rynkowa energii jest wyższa od urzędowej, każdy sprzeda ją taniej, by nie utracić prawa do uzyskania zielonych certyfikatów. Okazuje się, że wyższy jest przychód ze sprzedaży zielonych certyfikatów, które są dodatkowym wsparciem dla producentów energii odnawialnej, niż dochody ze zbytu np. samego prądu.