Pracodawcy zrzeszeni w PKPP Lewiatan w opublikowanej ostatnio „Czarnej liście barier" proponują zmianę art. 151 kodeksu pracy, tak by uregulować odpracowywanie wolnego branego w trakcie dniówki przez pracowników na załatwianie osobistych spraw. Lewiatan proponuje, aby do tego przepisu dodać zastrzeżenie, że spóźnienie do pracy czy odpracowanie zwolnienia z części dnia na wniosek pracownika nie rodzi prawa do wypłaty dodatku za nadgodziny.

Czas pracy pod ochroną

Sprawa dotyczy zatrudnionych w podstawowym systemie pracy, którzy mają wyznaczone sztywne godziny rozpoczynania i kończenia, czyli większości pracowników.

Taka interpretacja przepisów wynika ze stanowiska głównego inspektora pracy. W piśmie z 7 grudnia 2010 r. (nr GPP-459-4560-80-1/10/PE/RP) wyjaśnił, że zgodnie z art. 151 § 1 k.p. praca wykonywana ponad obowiązujące zatrudnionego normy czasu, a także ponad przedłużony dobowy wymiar czasu, wynikający z obowiązującego pracownika systemu i rozkładu czasu, stanowi pracę w godzinach nadliczbowych. Jeśli więc w trakcie odpracowywania godzin wyjść w celach prywatnych zostanie np. przekroczona dobowa norma czasu pracy – wystąpią godziny nadliczbowe.

Pensja plus dodatek

Z chwilą powstania tych godzin pracownik nabędzie prawa do opłacenia ich oprócz normalnego wynagrodzenia stosownym dodatkiem.

Zgodnie z art. 151

1

k.p. jego wysokość zależy od pory dnia i tego, czy praca odbywa się w dzień powszedni, czy też święto. W większości wypadków dodatek wyniesie 50 proc. stawki godzinowej zatrudnionego za każdą godzinę przepracowaną ponad wymiar czasu.

Wyższa rekompensata nadgodzin, w wysokości 100 proc. stawki, przysługuje wyłącznie wówczas, gdy praca w godzinach nadliczbowych przypadała w nocy, niedziele i święta niebędące dla zatrudnionego dniami pracy, a także w dniu wolnym, który dostał on w zamian za pracę w niedzielę lub w święto.

Potrzeba zmian w przepisach

Główny inspektor pracy zaznaczył, że nie ma przeszkód, aby przepisy wewnętrzne firmy przewidywały prawo do wynagrodzenia za czas przerwy. Postanowienia te, jako korzystniejsze dla pracowników, w myśl art. 9 § 2 k.p., będą zgodne z prawem pracy. Pracodawca nie może zaś zastrzec, że odpracowywanie godzin wyjść w celach prywatnych nie stanowi godzin nadliczbowych. Takie postanowienia jako niezgodne z prawem będą nieważne, a pracownicy zachowają prawo do dodatku za nadgodziny.

– Ta interpretacja jest niekorzystna dla obu stron, gdyż niepotrzebnie ingeruje w stosunki między pracownikiem i pracodawcą – komentuje Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert PKPP Lewiatan. – Aby uniknąć takich kłopotów, pracodawcy decydują się coraz częściej na wprowadzenie niepłatnej godzinnej przerwy w ciągu dnia. Pracownicy mogą wtedy załatwić swoje sprawy na mieście czy zjeść lunch.

Zatrudnieni nie lubią jednak takiej organizacji czasu pracy, gdyż na stałe wydłuża to czas spędzany w firmie. Najlepiej byłoby więc, aby mogli załatwiać swoje sprawy, kiedy zachodzi taka potrzeba, a później odpracowywali ten czas. Inaczej kierownicy nie będą się godzili na tego rodzaju wyjścia.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.rzemek@rp.pl

Opinia dla „Rz"

Piotr Wojciechowski z kancelarii Gujski, Zdebiak

Odpracowywanie wypadu na miasto to dość powszechne zjawisko, mało kto jednak wie, że pracodawcy mogą mieć sporo kłopotów z tego powodu. Państwowa Inspekcja Pracy nie pozostawia wątpliwości i każe w takich wypadkach wypłacać wynagrodzenie za nadgodziny. Istnieje jednak wyjście z tej sytuacji. Wystarczy, że pracodawca ureguluje takie przerwy w regulaminie wewnętrznym firmy czy umowach o pracę zawartych z poszczególnymi osobami. Co prawda nie może żądać, by odpracowały czas nieobecności, ale może potrącić im z tego tytułu wynagrodzenie. Wystarczy przy wejściu umieścić książkę wejść i wyjść oraz rozliczać zatrudnionych z rzeczywistego czasu spędzonego w pracy.