Sprawy przed Krajową Izbą Odwoławczą są rozpatrywane coraz szybciej – wynika z informacji o działalności w 2011 r., którą prezes tej instytucji przedstawił premierowi.
– Posiedzenia KIO wyznaczane były średnio w siódmym dniu od dnia wniesienia odwołania, a czas oczekiwania na
ogłoszenie orzeczenia wynosił średnio 12 dni – mówi prezes KIO Klaudia Szczytowska-Maziarz. Tymczasem jeszcze w 2010 r. trzeba było na nie czekać 18 dni, a w 2009 r. – 32.
Krótsze postępowania
Jak podkreśla prezes Szczytowska-Maziarz, Komisja Europejska uznała nasz system ochrony prawnej w zakresie zamówień publicznych za jeden z najszybszych. We Włoszech postępowanie trwa bowiem średnio 18 miesięcy.
Janusz Niedziela, radca prawny specjalizujący się w dziedzinie zamówień publicznych, ocenia:
– Rzeczywiście, terminów się dotrzymuje, a nawet sprawy toczą się dość wartko. Jednak to, że jest szybko, niekoniecznie oznacza, że jest bardzo dobrze. Wiele spraw rozpatrują składy jednoosobowe. A to dość ryzykowne – mówi.
Podkreśla, że wyroki KIO nie są właściwie kontrolowane. Można je zaskarżyć do sądu okręgowego, ale jest to zbyt kosztowne. Ponad dwa lata temu wzrosła bowiem opłata sądowa z 3 tys. zł do 5 proc. wartości zamówienia.
W rezultacie w 2011 r. złożono tylko 148 skarg na orzeczenia KIO (to zaledwie 5 proc.). W 2010 r. było ich 225. W 2011 r. aż 56 proc. sądy odrzuciły. W 63 proc. wypadków było to spowodowane brakiem uzupełnienia opłaty sądowej.
– Izba czeka na zapowiadane obniżenie tej opłaty – podkreśla prezes Szczytowska-Maziarz. Jej zdaniem dla KIO są bowiem istotne uwagi sądów okręgowych. W 2011 r. uwzględniły one 12 proc. skarg na orzeczenia KIO, 23 proc. – oddaliły.
Najwięcej kłopotów orzeczniczych KIO jest związanych z korzystaniem przez wykonawcę z potencjału podmiotu trzeciego, z wykluczeniem wykonawcy z postępowania, a także z przepisami dotyczącymi aukcji elektronicznej.
Prawnicy reprezentujący strony przed Krajową Izbą Odwoławczą skarżą się na duże rozbieżności w orzecznictwie. Ten problem ma rozwiązać wprowadzenie możliwości podejmowania przez KIO uchwał dotyczących zagadnień budzących wątpliwości interpretacyjne. Taką zmianę przepisów proponuje prezes Urzędu Zamówień Publicznych (takie zmiany postuluje też KIO).
Więcej elektronicznych
W 2011 r. do KIO wpłynęło 2820 odwołań, a w 2010 –2823. Dwukrotnie więcej jest ich jednak w formie elektronicznej. W 2011 r. – 11 proc., a w 2010 r. – 4,5 proc.
Zmniejsza się natomiast liczba odwołań odrzucanych. W 2010 r. było to 10 proc. spraw, obecnie – 6 proc.
– Świadczy to o większej dbałości odwołujących się o stronę formalną – podkreśla prezes KIO. Jej zdaniem wpływ na te dane ma także wprowadzenie możliwości wezwania ich do uzupełnienia braków formalnych. W związku z tym najczęstszą przyczyną odrzucenia odwołania jest obecnie wniesienie go po terminie (64 proc. odrzuconych w 2011 r.).
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki k.borowska@rp.pl