Zapadły pierwsze wyroki w sprawie tzw. dopalaczy. Wczoraj Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że główny inspektor sanitarny mógł nakazać natychmiastowe wycofanie z obrotu tzw. dopalaczy z powodu możliwego zagrożenia dla zdrowia (sygnatura akt: VII A/Wa 2338/ 11 oraz VII SA/Wa 2391/110). Po zamknięciu sklepów miał jednak obowiązek wykazać, że te substancje stanowiły rzeczywiste zagrożenie. Ponieważ tego nie zrobił, sąd uchylił decyzje zaskarżone przez Karolinę Z., właścicielkę sklepu z dopalaczami w Koszalinie, oraz przez Dariusza K., właściciela sklepu w Olsztynie.

– Dopiero po przeprowadzeniu postępowania dowodowego GIS może wykazać, czy określony wycofany środek zagraża czy też nie zagraża zdrowiu. I nie można wykluczyć, że w stosunku do niektórych produktów będzie musiał uchylić decyzję I instancji z braku podstaw do utrzymania zakazu – powiedział sędzia Paweł Groński.

Adwokat Tomasz Kosakowski i radca prawny Paweł Markiewicz, reprezentujący Dariusza K., liczą, że wtedy otworzy to drogę do postępowań odszkodowawczych.

– W uzasadnieniu decyzji doręczonej Karolinie Z. GIS powołuje się bowiem na fakty rzekomo powszechnie znane. W istocie są to doniesienia medialne i polecenie minister zdrowia – mówi radca prawny Maciej Kamieniarz, pełnomocnik Karoliny Z.

Karolina Z. i Dariusz K. otrzymali, tak jak pozostali właściciele sklepów z dopalaczami, decyzję GIS z 2 października 2010 r. Nakazywała natychmiastowe zamknięcie sklepów i wycofanie z obrotu wyrobu o nazwie Tajfun oraz wszystkich podobnych, mogących spowodować bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia ludzi. Została doręczona w nieuwierzytelnionej kopii, bez oznaczenia strony. Nie spełniała więc podstawowych standardów decyzji administracyjnej – zarzucali skarżący, domagając się jej unieważnienia. Konkretnego adresata określono dopiero w identycznie brzmiących decyzjach wydanych na skutek odwołań.

Sąd uznał jednak, że decyzja z 2 października 2010 r. jest ważna. Ma charakter generalnego aktu administracyjnego. GIS ma takie uprawnienia i obowiązek reakcji w razie nawet hipotetycznych tylko zagrożeń. Upoważniają go do tego przepisy ustawy o państwowej inspekcji sanitarnej – stwierdził WSA.

Zgodnie z art. 27 i 31a tej ustawy mógł więc zastosować natychmiastowy środek zabezpieczający. Ale już po dokonaniu zabezpieczenia, tzn. po zamknięciu sklepów z dopalaczami, powinien udowodnić, czy znajdujące się w nich środki są rzeczywiście realnym zagrożeniem, a nie twierdzić gołosłownie, że są, bez powołania się na wyniki badań toksykologicznych, liczbę zatruć, interwencji medycznych i osób hospitalizowanych.

Dopiero po przeprowadzeniu takiego postępowania dowodowego GIS może wykazać, czy określony wycofany produkt zagraża, czy też nie zagraża życiu i zdrowiu. I czy akurat ten produkt był sprzedawany w danym sklepie.

– Działania organów państwowych powinny być zgodne z prawem, a nie „zamykamy i zobaczymy, co dalej" – mówi radca prawny Paweł Markiewicz.

Na razie nie wiadomo, czy GIS nie zaskarży tych wyroków. Są bowiem nieprawomocne.