Kiedy zatrudniony, zamiast pracować, koresponduje ze znajomymi, pracodawca może zajrzeć do jego skrzynki pocztowej. Pracownikowi nie wolno wykorzystywać czasu pracy ani firmowego sprzętu do celów innych niż wynikające ze stosunku pracy.

Jeśli jednak szef naruszy dobra osobiste podwładnego, przeglądając jego e-maile, może za to słono zapłacić.

Wgląd przełożonego do korespondencji pracownika związanej z wykonywaniem przez niego obowiązków służbowych jest dozwolony. Przedsiębiorca jest bowiem właścicielem adresu firmowego, a pracownik działa i prowadzi korespondencję niejako w jego imieniu. Szef ma więc prawo wglądu do e-maili, aby sprawdzić, przykładowo, czy podwładny nie wysyła informacji, które mogą np. naruszyć tajemnicę handlową. Jeśli więc pracownik nie chce stracić zajęcia, nie powinien nadużywać skrzynki firmowej do celów prywatnych.

– Pracodawca powinien jednak poinformować zatrudnionego o tym, że jego e-maile oraz aktywność w Internecie podlegają monitoringowi – zwraca uwagę Przemysław Ciszek, prawnik z C&C Chakowki & Ciszek.

Informacja taka może zostać zamieszczona m.in. w regulaminie pracy.

Jeżeli jednak pracodawca dopuścił w firmie używanie służbowych kont e-mail do celów prywatnych, powinien powstrzymać się od odczytywania komunikatów, które są wyraźnie oznaczone jako prywatne. Kontrolowanie takiej korespondencji może być bowiem poczytane jako naruszenie dóbr osobistych pracownika oraz przepisów prawa pracy.

Rozmowa kontrolowana

Pracodawca może też kontrolować rozmowy telefoniczne. Korzystanie z telefonu służbowego do celów prywatnych może zostać zakwalifikowane jako ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych. Tak orzekł Sąd Najwyższy (sygn. I PKN 93/97). Przełożony może więc przeanalizować billingi. Pracownicy muszą znów jednak wiedzieć, iż chlebodawca stosuje takie kontrole. Konieczna jest do tego ich pisemna zgoda.

Czujne oko przełożonego

Prawo nie zabrania również monitorowania aktywności zatrudnionego w pracy. Kamery mogą więc śledzić, ile czasu przebywa w pracowniczym bufecie, a ile przy biurku czy w hali produkcyjnej. Należy jednak pamiętać, że monitoring nie powinien ingerować w intymną sferę życia ani prowadzić do naruszenia godności osobistej pracownika. Umieszczenie kamer w toaletach niewątpliwie stanowiłoby naruszenie dóbr osobistych.

Aby zamieścić zarejestrowany przez kamerę obraz czy zdjęcie pracownika na stronie internetowej firmy, zawsze konieczna będzie jego zgoda. Wizerunek nie należy bowiem do danych osobowych, które pracodawca może przetwarzać bez zgody zatrudnionego. Zdjęcie lub kontekst, w jakim zostało ono umieszczone, nie może jednak naruszać dobrego imienia podwładnego.

Pracownik, który uzna, że jego dobra osobiste zostały naruszone, może pójść do sądu. Może m.in. żądać zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny lub zadośćuczynienia pieniężnego. To zaś może sięgnąć nawet kilkuset tysięcy złotych.

Opinia:

Sławomir Paruch partner w kancelarii Sołtysiński, Kawecki & Szlęzak

Przepisy nie określają jasno zasad monitorowania pracowników. Zgodnie z orzecznictwem każdy powinien zostać uprzednio poinformowany o stosowaniu monitoringu przez pracodawcę. Co więcej, monitoring powinien być uzasadniony i stosowany w zakresie uzasadnionym ramami prowadzonego postępowania wyjaśniającego. Monitoring nie może być permanentny ani mieć charakteru inwigilacji. Pracodawca nie ma również prawa przeglądać prywatnej korespondencji pracownika – także elektronicznej. Zatrudniony w razie niespełnienia tych wymogów przez swojego przełożonego może wystąpić z roszczeniem dotyczącym m.in. naruszenia dóbr osobistych.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki k.wojcik@rp.pl