W sprawie, którą zajmował się KIO, chodziło o udzielenie zamówienia publicznego na budowę dwóch bloków energetycznych w Elektrowni Opole. W przetargu brały udział dwa konsorcja: spółek Rafako, Polimex-Mostostal i Mostostal Warszawa oraz spółek Alstom – polskiej i niemieckiej. Zamawiający Elektrownia Opole wykluczył Alstom z przetargu, uznając, że nie spełnił on warunków specyfikacji. Dzięki temu przetarg wygrało polskie konsorcjum. Spółki tworzące konsorcjum Alstom odwołały się do KIO.
Izba uznała, że odwołanie złożył podmiot nieuprawniony. Protestowały bowiem nie te same spółki, które składały zamówienie. W międzyczasie doszło do zmiany strukturalnej w konsorcjum Alstom i powstania nowej spółki, która była jedną z wnoszących odwołanie. W dokumentach dotyczących sukcesji spółek nie wspomniano jednak, że nowy podmiot przejmuje zadania dotyczące opolskiego postępowania.
– Niedopełnienie wymogów formalnych związanych z wniesieniem odwołania do prezesa izby, takich jak m.in. dotrzymanie terminu, właściwe podpisanie odwołania czy choćby przekazanie kopii odwołania zamawiającemu, może pozbawiać wykonawcę możliwości uzyskania przez niego zamówienia – mówi Małgorzata Stręciwilk, rzecznik prasowy Krajowej Izby Odwoławczej. – Także naraża go na poniesienie kosztów postępowania odwoławczego. Są to przede wszystkim koszty wpisu – w największych sprawach 20 tys. zł.
Decyzja KIO nie jest ostateczna. Strony mogą się odwołać do sądu cywilnego, ale przy tak wysokiej kwocie zamówienia jest to bardzo kosztowne – wpis wyniesie 5 mln zł.
Czytaj także w serwisie:
»