Wprawdzie wiele statutów związkowych zakazuje przynależności do innych organizacji (np. w § 8 ust. 2 i 3 statutu NSZZ „Solidarność”), ale z egzekwowaniem tego bywa różnie. Stąd nie powinno dziwić, że w niektórych firmach liczba zrzeszonych w związkach pracowników bywa wyższa (nieraz znacznie wyższa) niż liczba zatrudnionych.
Przykładowo w jednej ze śląskich firm w związkach jest o ok. 30 proc. więcej osób niż wynosi stan załogi. Wielu pracowników należy do dwóch, trzech, a nawet czterech organizacji.
Dla potrzeb ustalenia tzw. reprezentatywności zakładowej organizacji związkowej (zoz) przepisy przewidują, że gdy pracownik należy do więcej niż jednego związku, może go uwzględnić w statystyce tylko jedna, wskazana przez niego organizacja (art. 241
25a
§ 3
). Natomiast w wielu innych sferach wszystkie organizacje mogą uwzględnić tego samego pracownika wśród zrzeszonych.
Aktywiści uprzywilejowani
Załóżmy, że firma zatrudnia 155 pracowników, a 150 z nich wstępuje do czterech działających w niej zoz. Dopóki pracownicy nie wskażą jednej w trybie art. 241
25a
§ 3 k.p., dopóty nie sposób odpowiedzieć na pytanie, które z nich są reprezentatywne. W związku z tym nie wiadomo, ilu pracowników mogą objąć szczególną ochroną przed wypowiedzeniem i rozwiązaniem stosunku pracy.
Nie ma to jednak znaczenia, gdy chodzi o uprawnienia działaczy związkowych do zwolnień od pracy na czas pełnienia funkcji w zarządzie takiej organizacji. Aby członek związku uzyskał takie całkowite zwolnienie, syndykat musi zrzeszać co najmniej 150 pracowników (art. 31 ust.1 pkt 2 ustawy 23 maja 1991 o związkach zawodowych, tekst jedn. DzU z 2001 r. nr 79, poz. 854 ze zm.). W ten sposób tradycyjnego zajęcia nie musi wykonywać czterech działaczy (po jednym z każdej organizacji).
W niektórych firmach tłumaczy to nad wyraz dużą liczbę tzw. etatowych działaczy związkowych, choć gwoli ścisłości pozostają na posadach u pracodawcy, który im płaci wynagrodzenie. Wprawdzie to od wniosku zarządu związku zależy, czy zwolnienie od pracy będzie płatne czy nie, ale nigdy nie spotkałem się z tym, żeby syndykat wnosił o udzielenie aktywiście zwolnienia bez zachowania prawa do wynagrodzenia.
Zatem ze zrzeszenia tych samych pracowników korzyści czerpią wszystkie związki, choć ściślej rzecz biorąc przede wszystkim działacze związkowi, czasami – pracownicy.
Kogo zawiadomić
Prawdziwe problemy zaczynają się jednak przy indywidualnych sprawach ze stosunku pracy, w których przepisy wymagają współdziałania pracodawcy z reprezentującą pracownika zoz. W nich posiadanie bądź nie przez organizację związkową przymiotu reprezentatywności jest bez znaczenia.
Weźmy choćby art. 38 k.p. Którą z organizacji związkowych ma zawiadomić pracodawca zamierzający wypowiedzieć umowę o pracę na czas nieokreślony pracownikowi zrzeszonemu w czterech związkach? Niewątpliwie każda z nich reprezentuje go z tytułu jego członkostwa (art. 232 k.p.). Zdecydowanie zalecałbym zawiadomienie wszystkich czterech związków.
A co zrobić, gdy prawo wymaga zgody reprezentującej pracownika zoz na rozwiązanie stosunku pracy? Np. pracodawca zamierza rozstać się na podstawie art. 52 § 1 pkt 1 k.p. z pracownicą w ciąży.
Stosownie do art. 177 § 1 k.p. musi uzyskać zgodę reprezentującej pracownicę organizacji związkowej. Występuje o akceptację do zarządów wszystkich czterech organizacji, do których należy pracownica. Trzy zgadzają się, czwarta nie. Czy zatem pracodawca ma zgodę na rozwiązanie stosunku pracy? Nie. Każda organizacja reprezentuje pracownika, a zatem albo się zgodzą wszystkie, albo zgody nie ma.
Można zrozumieć motywację pracowników do zapisywania się do kilku związków. W ten sposób wzmacniają swoją ochronę, mają potencjalny dostęp do różnych świadczeń i usług oferowanych przez organizacje (takich m.in. argumentów używają związki, zachęcając do wstępowania w ich szeregi).
Nie do końca jednak zrozumiałe są powody, z których statuty związkowe zakazują pracownikowi aktywności w innych organizacjach, skoro nikt nie ma nawet najmniejszego zamiaru tego egzekwować.
—Grzegorz Orłowski radca prawny w spółce z o.o. Orłowski, Patulski, Walczak