Sąd Najwyższy wciąż ma pełne ręce roboty z osobami, które uległy wypadkom przy pracy. Nie ustają wątpliwości, co należy rozumieć przez takie zdarzenie i kiedy za uszczerbek na zdrowiu można domagać się określonych świadczeń, a kiedy jest to wyłączone.
[srodtytul]Trzy elementy[/srodtytul]
Przypomnijmy, że wypadek przy pracy zgodnie z art. 3 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=167515]ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (DzU nr 199, poz. 1673 ze zm., dalej ustawa wypadkowa)[/link] to zdarzenie nagłe, wywołane przyczyną zewnętrzną powodujące uraz lub śmierć, które nastąpiło w związku z pracą.
Każdy z tych trzech elementów definicji nastręcza wiele wątpliwości interpretacyjnych. Niekiedy o tym, czy zdarzenie zostanie zakwalifikowane jako wypadek przy pracy, zadecydują konkretne okoliczności i na ich podstawie Sąd Najwyższy formułuje różne tezy. Czasem wypowiedzi SN będą miały szerokie zastosowanie i uniwersalne znaczenie dla praktyki organów rentowych. Przedstawiamy najświeższe wskazówki, jak należy rozumieć poszczególne elementy definicji wypadku przy pracy.
[srodtytul]Dokładnie ustalić fakty[/srodtytul]
Zacznijmy od tego, że w każdym zdarzeniu konieczne jest precyzyjne ustalenie, co się stało. Sąd nie może poprzestać na analizie tylko części okoliczności i zaniedbać zbadanie pozostałych. Każdorazowo trzeba przecież wykazać wszystkie elementy, które zadecydują o tym, czy nieszczęśliwe zdarzenie jest wypadkiem przy pracy, czy nie. Stanowcze ustalenie przez sąd, co było przyczyną zgonu pracownika oraz kiedy i w jakich okolicznościach doszło do urazu, którego skutkiem była śmierć, ma zasadnicze znaczenie dla zakwalifikowania zdarzenia (np. doznania urazu głowy) jako wypadku przy pracy w rozumieniu art. 3 ust. 1 ustawy wypadkowej ([b]wyrok SN z 28 października 2008 r., I UK 84/08[/b]).
[srodtytul]Związek z pracą[/srodtytul]
Zgodnie z piśmiennictwem „związek z pracą” oznacza miejscowe, czasowe i funkcjonalne powiązanie przyczyny zewnętrznej z wykonywaniem pracy. Inaczej rzecz ujmując, o występowaniu takiego związku można mówić, gdy pracownik pozostawał w chwili zdarzenia w „kręgu spraw związanych z zakładem pracy”, co polega na wykonywaniu działań zmierzających do realizacji zadań firmy, do których podwładny zobowiązał się w umowie o pracę albo otrzymał takie polecenie, a także działań podjętych w interesie szefa bez polecenia.
Sąd Najwyższy wypowiedział się w tej sprawie wobec pracownika naukowego. Przyjmując specyfikę jego pracy, SN uznał, że udział pracownika naukowo-dydaktycznego, przebywającego formalnie na zwolnieniu chorobowym, w czynnościach opiniodawczych, poprzedzających wybory do władz uczelni, nawet bez polecenia, stanowi wykonywanie przez pracownika czynności na rzecz pracodawcy w rozumieniu art. 3 ustawy wypadkowej ([b]wyrok SN z 17 września 2008 r., I UK 66/08[/b]). Dodatkowo stwierdził, że nie zrywa związku z pracą osoba, która np. idzie coś zjeść w przerwie uwarunkowanej charakterem pracy.
Zdaniem SN zerwanie związku z pracą z reguły jest zawinione przez podwładnego. Jeśli praca jest tego rodzaju, że wliczone w jej wykonywanie są przerwy, w których podwładny ma zająć się sobą, nie ma mowy o zerwaniu związku z pracą w czasie tych pauz.
[ramka][b]Przykład 1[/b]
Pan Marcin jest asystentem w katedrze prawa pracy na uniwersytecie. Kiedy przebywał na zwolnieniu lekarskim, dowiedział się o ważnym zebraniu, na którym wszyscy pracownicy mieli wyrazić swoje zdanie o kierunkach rozwoju katedry. Pan Marcin zdecydował się na nie przyjść. Mimo że formalnie był chory, podlegał ochronie, i wypadek, którego doznał w tym dniu na terenie uczelni, będzie mógł zostać uznany za wypadek przy pracy. Podobnie będzie, gdy pan Marcin ulegnie nieszczęśliwemu zdarzeniu, jedząc śniadanie w uczelnianym barku w przerwie między zajęciami. To zdarzenie też powinno być zakwalifikowane jako wypadek przy pracy.[/ramka]
[srodtytul]Stres a zawał[/srodtytul]
Tempo życia powoduje, że coraz częściej zatrudnieni w czasie wykonywania powierzonej im pracy dostają zawału serca. Zazwyczaj poszkodowany pracownik albo jego spadkobierca pragnie wykazać, że zawał miał bezpośredni związek ze stresującą atmosferą panującą w miejscu pracy. ZUS woli natomiast uznawać takie wypadki za spowodowane jedynie złym stanem zdrowia poszkodowanego, nie dopatruje się w nich udziału dodatkowych czynników.
Sąd Najwyższy niezmiennie stoi na stanowisku, że stres, owszem, może stanowić przyczynę zewnętrzną wypadku przy pracy, jakim jest zawał, ale musi on być szczególnie nasilony w danym momencie. Musi być wynikiem niezwykłych dla danej osoby okoliczności. Zdarzenie takie podczas wykonywania normalnych obowiązków raczej nie zostanie uznane za wypadek przy pracy. Niejednokrotnie rodzą się wątpliwości, czy określony poziom stresu może, czy nie może zostać uznany za normalny na danym stanowisku.
Badając konkretne fakty, Sąd Najwyższy uznał m.in., że ocenianie uczniów należy do normalnych obowiązków nauczycieli, dlatego stres wywołany wystawieniem kilkunastu ocen niedostatecznych nie jest nadzwyczajnym zdarzeniem w pracy pedagogicznej i nie może być uznany za współprzyczynę sprawczą śmierci nauczyciela wskutek wypadku przy pracy ([b]wyrok SN z 14 stycznia 2009 r., III UK 56/08[/b]).
[srodtytul]Krytyka to normalna rzecz[/srodtytul]
Nieco bardziej ogólny wymiar ma orzeczenie SN, że stres psychiczny podwładnego wywołany uprawnionym sposobem sprawowania funkcji kierowniczych przez jego przełożonego działającego z poszanowaniem godności pracownika oraz respektującego ukształtowane w zakładzie zasady współżycia społecznego nie może być uznany za współprzyczynę sprawczą wypadku przy pracy ([b]wyrok SN z 26 marca 2008 r., I PK 260/07[/b]). Innymi słowy podwładny musi być przygotowany na krytykę szefa i nie powinno go jakoś szczególnie wzburzać to, że pracodawca zwraca się do niego podniesionym głosem i formułuje pod jego adresem nieprzyjemne zarzuty. Co innego, gdyby szef posunął się do obrażania pracownika lub do rękoczynów. Wtedy szczególne zdenerwowanie mogłoby zostać uznane za przyczynę zewnętrzną ewentualnego zawału.
[ramka][b]Przykład 2[/b]
Zatrudniony w firmie transportowej pan Marian miał nieprzyjemną rozmowę z szefem, który zarzucił mu, że zużywa podejrzanie dużo paliwa. Zasugerował również, że będzie musiał poszukać sobie nowej pracy. Tego samego dnia wieczorem pracownik doznał zawału serca. Zgodnie z poglądem SN zachowanie przełożonego, jeśli nie udowodniono mu nic innego, mieści się w granicach przyzwoitości i nie uzasadnia szczególnie silnego stresu, a więc nie jest przyczyną zewnętrzną zawału.[/ramka]
[srodtytul]Był chory, a mimo to pracował[/srodtytul]
Zdarzają się jednak sytuacje, w których wypadek pracownika związany z jego stanem zdrowia będzie uznany za wypadek przy pracy także wtedy, gdy ta osoba ucierpiała w trakcie wykonywania swoich normalnych obowiązków. Stanie się tak, jeśli okaże się, że podwładny został dopuszczony do wykonywania zadań, mimo że był faktycznie niezdolny do pracy i wykonywanie nawet normalnych czynności mogło wpłynąć niekorzystnie na jego stan zdrowia.
[ramka][b]Przykład 3[/b]
Pan Sebastian uskarżał się na bóle głowy i mdłości. Wizyta u lekarza zaowocowała orzeczeniem, że pan Sebastian może wykonywać swoją normalną pracę. Następnego dnia podczas pełnienia obowiązków pan Sebastian zasłabł i odwieziono go do szpitala. Postępowanie wykazało, że lekarz popełnił błąd, kierując tę osobę do pracy. Skoro tak, jego wypadek jest tym przy pracy, mimo że w firmie nie wydarzyło się nic szczególnego. Przyczyną zewnętrzną będzie tu niezasadne dopuszczenie podwładnego do pracy.[/ramka]
[srodtytul]Poszkodowany lub jego rodzina nie zawsze dostaną pieniądze [/srodtytul]
[b]Na należności z ubezpieczenia wypadkowego nie ma co liczyć szofer, który jechał jak wariat. Doprowadził bowiem do kolizji wskutek nieprzestrzegania prawa drogowego[/b]
Ustawa wypadkowa przewiduje wiele świadczeń dla osób, które uległy wypadkom przy pracy. Czasowo niezdolny do pracy w wyniku zdarzenia może domagać się przyznania mu zasiłku chorobowego i świadczenia rehabilitacyjnego, a ten trwale niezdolny – renty z tytułu niezdolności do pracy. Jeśli wynagrodzenie poszkodowanego pracownika wskutek urazu obniżyło się, dostanie zasiłek wyrównawczy. Natomiast ten, kto doznał stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu, może liczyć na jednorazowe odszkodowanie, a osoba, w stosunku do której orzeczono celowość przekwalifikowania zawodowego ze względu na niezdolność do pracy w dotychczasowym zawodzie spowodowaną wypadkiem przy pracy lub chorobą zawodową – na rentę szkoleniową. Dla członków rodziny zmarłego w wypadku przewidziano rentę rodzinną, dodatek do niej oraz jednorazowe odszkodowanie.
Może się jednak okazać, że te osoby nie dostaną nic. Świadczenia z ubezpieczenia wypadkowego nie przysługują bowiem, gdy wyłączną przyczyną wypadku, o którym mowa, było udowodnione naruszenie przez ubezpieczonego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia, spowodowane przez niego umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. Świadczeń nie wypłaci się też osobie (lub jej rodzinie), jeśli ta, będąc nietrzeźwa lub pod wpływem środków odurzających albo substancji psychotropowych, przyczyniła się w znacznym stopniu do spowodowania wypadku. W tym zakresie również wypowiadał się Sąd Najwyższy.
[srodtytul]Rażące niedbalstwo[/srodtytul]
Jedno z nowych orzeczeń zawiera rozważania na temat istoty użytego w ustawie pojęcia „rażące niedbalstwo”. SN zaznacza, że aby określić, czym jest to rażące niedbalstwo, trzeba sięgnąć do prawa karnego. Przekładając to pojęcie na grunt prawa pracy, jako rażące niedbalstwo zakwalifikujemy sytuacje, w których poszkodowany pracownik zdaje sobie sprawę z grożącego mu niebezpieczeństwa, gdyż zwykle ono występuje w danych okolicznościach, tak że każdy człowiek o przeciętnej przezorności ocenia je jako ewidentne, a mimo to z naruszeniem przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy naraża się na to niebezpieczeństwo, ignorując następstwa własnego zachowania się.
[srodtytul]Niedbały kierowca[/srodtytul]
Doświadczenie życiowe podpowiada, że z rażącym niedbalstwem mamy często do czynienia na drogach. Kierowca, który na trasie zachowuje się jak wariat, nie będzie mógł liczyć na świadczenia, gdy ulegnie wypadkowi w pracy. Sąd Najwyższy jest zdania, że jeżeli jedyną przyczyną wypadku drogowego, mającego charakter wypadku przy pracy, była nieprawidłowa technika jazdy ubezpieczonego i nienależyta obserwacja drogi, wynikająca z nieprzestrzegania przepisów ruchu drogowego, to takie zachowanie stanowi rażące niedbalstwo. Jest więc podstawą wyłączenia prawa do świadczeń z ubezpieczenia społecznego ([b]wyrok SN z 4 grudnia 2008 r., II UK 106/08[/b]).
Warto przy tym podkreślić, że jeśli niedbalstwo pracownika nie jest rażące, nie zostanie on pozbawiony pieniędzy z ubezpieczenia. Niedbalstwo jest rażące wtedy, gdy graniczy z umyślnością. Trudno tu jednak przywołać jakieś uniwersalne i klarowne kryteria oceny.
[ramka][b]Przykład 4[/b]
Pan Andrzej jest przedstawicielem handlowym i jechał służbowym samochodem do kolejnego klienta. Wskutek brawurowego wyprzedzania doprowadził do zderzenia z autem nadjeżdżającym z przeciwka. Wszystkie okoliczności jednoznacznie wskazywały, że wyłączną winę za spowodowanie wypadku ponosi pan Andrzej. Warunki do jazdy były w tym dniu bardzo dobre. Jeśli pan Andrzej doznał w wyniku kolizji urazu, nie będzie mógł liczyć na świadczenia przewidziane ustawą wypadkową, ponieważ zachował się rażąco niedbale.[/ramka]
[srodtytul]Zderzenie pojazdów[/srodtytul]
Warto zaznaczyć, że zderzenie pojazdów z reguły zostanie uznane za wypadek przy pracy. W rozumieniu art. 3 ustawy wypadkowej jest nim doznanie obrażeń, które spowodowały śmierć pracownika w czasie wypełniania obowiązków służbowych na skutek zderzenia pojazdów mechanicznych, do którego doszło z tej przyczyny, że samochód kierowany przez pracownika poruszał się po niewłaściwym pasie ruchu ([b]wyrok SN z 24 października 2007 r., I UK 127/07[/b]).
W świetle wcześniejszych rozważań trzeba jednak pamiętać, że poszkodowanemu nic nie da takie ustalenie, jeśli jego prawo do świadczeń będzie musiało zostać wyłączone w związku z umyślnym (lub na skutek rażącego niedbalstwa) naruszeniem przezeń przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia albo z powodu jego nietrzeźwości lub odurzenia środkami lub substancjami psychotropowymi.
[srodtytul]Emeryt poszkodowany[/srodtytul]
Sąd Najwyższy miał okazję przeanalizować też inną sytuację związaną z prawem do świadczeń i ich wysokością. Wyobraźmy sobie, że poszkodowany pracownik, któremu przysługuje renta uzupełniająca, osiąga wiek emerytalny. Trzeba wtedy zastanowić się, czy jako emeryt staje się automatycznie niezdolny do pracy. Jeśliby tak było, prawo do renty musiałoby wygasnąć, skoro nie ma już różnicy między dochodami, jakie mógłby osiągnąć, gdyby nie uległ wypadkowi,a jego obecnymi możliwościami zarobkowymi. W ocenie SN nie ma żadnych podstaw, aby z góry zakładać, że osoba w wieku emerytalnym w ogóle nie nadaje się już do pracy. Każdorazowo zatem należy przeanalizować konkretne fakty i ocenić, czy emeryt mógłby jeszcze pracować, gdyby nie wypadek, jakiemu uległ w związku z pracą. Zdaniem SN poszkodowanemu pracownikowi, który osiągnął wiek emerytalny, może przysługiwać w dalszym ciągu renta uzupełniająca, jeżeli udowodni, że gdyby nie inwalidztwo związane z wypadkiem przy pracy, nadal osiągałby dochód, jakiego – nawet wykorzystując zachowaną zdolność do pracy – obecnie osiągnąć nie może ([b]wyrok SN z 3 września 2008 r., I BP 5/08[/b]).
[ramka][b]Przykład 5[/b]
Pani Rozalia pobierała rentę wyrównawczą. Gdy osiągnęła wiek emerytalny, ZUS odmówił prawa do dalszych świadczeń, argumentując, że i tak jest już niezdolna do pracy. Zgodnie ze stanowiskiem SN trzeba byłoby zbadać, czy pani Rozalia teoretycznie, gdyby nie uległa wypadkowi przy pracy, miałaby możliwość dorobienia do emerytury.[/ramka]
[srodtytul]Są jeszcze odsetki[/srodtytul]
Kiedy uda się już wywalczyć ustalenie, że wypadek, któremu uległ pracownik, ma charakter tego przy pracy, pojawia się pytanie, od jakiej daty ZUS jest winien odsetki za opóźnienie w wypłacie świadczeń? Przy większych opóźnieniach można tu dochodzić znacznych kwot.
Przepisy mówią, że jeżeli ZUS – w terminach przewidzianych w przepisach określających zasady przyznawania i wypłacania świadczeń pieniężnych z ubezpieczeń społecznych lub świadczeń zleconych do wypłaty na mocy odrębnych przepisów albo umów międzynarodowych – nie ustalił prawa do świadczenia lub nie wypłacił tego świadczenia, musi wypłacić odsetki od tego świadczenia w wysokości tych ustawowych określonych w prawie cywilnym. Nie dotyczy to jednak przypadku, gdy opóźnienie w przyznaniu lub wypłacie świadczenia jest następstwem okoliczności, za które ZUS nie ponosi odpowiedzialności. Skoro tak, zawsze trzeba ustalić, czy tę odpowiedzialność ponosi, czy nie, co wcale nie jest takie proste. Przyczyną mogą być zaniedbania organu rentowego dotyczące pozostawienia wniosku bez rozpoznania czy niezgromadzenie niezbędnej dokumentacji, aby podjąć decyzję.
Natomiast gdy organ rentowy, działając w trybie zgodnym z prawem, ustalił prawo do świadczenia bądź go odmówił, a decyzja ta została później zmieniona przez organ odwoławczy, nie ma, niestety, mowy o odpowiedzialności ZUS. Takie stanowisko jest zgodne z orzeczeniem Sądu Najwyższego. Podkreślił on, że gdy dopiero w wyroku sądu ustalono, że zdarzenie było wypadkiem w drodze z pracy, odsetki od roszczenia o jednorazowe odszkodowanie przewidziane ustawą przysługują z upływem 14 dni od daty tego wyroku ([b]wyrok SN z 17 czerwca 2008 r., I UK 322/07[/b]).
Tu warto podkreślić, że świadczenia z tytułu wypadków przy pracy mają dość specyficzny charakter. Przy nich nie wystarczy, jak przy innych sprawach ubezpieczeniowych, przedstawić określone dokumenty, aby liczyć na pozytywne załatwienie. Określenie, czy delikwent uległ wypadkowi przy pracy, czy nie, nastręcza wiele wątpliwości. Nie można zdaniem SN wymagać od ZUS, aby zawsze podejmował jedynie właściwe decyzje. Skoro często sądy różnią się w ocenie tych samych zdarzeń, to należy uznać, że ZUS nie zna wszystkich okoliczności już na samym początku sprawy. I dopiero wyrok sądu wskazuje mu, jaka powinna być prawidłowa decyzja w danych okolicznościach.
[ramka][b]Przykład 6[/b]
Pani Wioleta uległa wypadkowi, którego ZUS nie uznał za wypadek przy pracy. Pracownica odwołała się od tej decyzji, a sąd rejonowy przychylił się do zdania ZUS. Dopiero w apelacji pani Wioleta uzyskała korzystny dla siebie wyrok. Odsetki będą jej przysługiwały po 14 dniach od wyroku sądu okręgowego. ZUS nie poniesie tu odpowiedzialności za swoją obiektywnie błędną decyzję.[/ramka]
[srodtytul]Z żądaniem do szefa[/srodtytul]
Pracownik nie zawsze zadowala się świadczeniami przewidzianymi w ustawie wypadkowej. Bywa bowiem tak, że wypadek przy pracy rodzi również odpowiedzialność cywilną pracodawcy. Utrwalony jest już pogląd, że otrzymanie świadczenia z jednego tytułu nie wyłącza dochodzenia pieniędzy z drugiego. Trzeba tylko pamiętać, że nie ma tu automatyzmu i nie zawsze to, że pracownik uległ wypadkowi przy pracy, powoduje uzyskanie dodatkowych świadczeń od przełożonego. Temu poglądowi dał wyraz Sąd Najwyższy. Uznał, że samo stwierdzenie, że określone zdarzenie było wypadkiem przy pracy, jest wiążące w postępowaniu o świadczenia przysługujące na podstawie ustawy o świadczeniach z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (np. o jednorazowe odszkodowanie, o rentę rodzinną dla członków rodziny ubezpieczonego zmarłego wskutek wypadku przy pracy). Nie gwarantuje natomiast, że tym samym osobom uprawnionym do jednorazowego odszkodowania lub renty rodzinnej na podstawie przepisów o ubezpieczeniach społecznych zostaną przyznane świadczenia z prawa cywilnego. Cywilnoprawna odpowiedzialność pracodawcy za skutki wypadku przy pracy, jakiemu uległ podwładny, zależy od tego, czy spełnione są przesłanki tej odpowiedzialności przewidziane przez prawo cywilne ([b]wyrok SN z 24 czerwca 2008 r., I PK 298/07[/b]).
[srodtytul]Więcej z kodeksu cywilnego[/srodtytul]
Jakie to są przesłanki? To zależy od tego, na jaki przepis pracownik chce się powołać. Czy wypadek był efektem działania przedsiębiorstwa? Jeśli nie, przede wszystkim koniecznie trzeba wykazać, że szef ponosi winę za szkodę, której doświadczył zatrudniony. Jeśli swoich praw dochodzą spadkobiercy zmarłego w wypadku, będą musieli udowodnić, że na zmarłym ciążył wobec nich obowiązek alimentacyjny. I wtedy od zobowiązanego do naprawienia szkody pracodawcy mogą żądać renty obliczonej stosownie do własnych potrzeb oraz możliwości zarobkowych i majątkowych zmarłego przez okres prawdopodobnego trwania obowiązku alimentacyjnego. Takiej samej renty wolno domagać się innym osobom bliskim, którym zmarły pracownik dobrowolnie i stale dostarczał środków utrzymania, jeżeli z okoliczności wynika, że wymagają tego zasady współżycia społecznego.
Inną podstawę daje art. 435 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=2AE3887FEE0EDB864B38425392F4C999?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]. Przewiduje on, że prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch siłami przyrody (pary, gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.) odpowiada za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu. Odpowiedzialność ta jest jednak wyłączona, gdy szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie odpowiada. Większe pole do popisu daje odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, przewidziana w tej regulacji. Powołując się na nią, pracownik nie będzie musiał wykazywać winy pracodawcy. Wskazuje jedynie to, że szkoda po pierwsze powstała w wyniku działania zakładu, a po drugie, że nie została spowodowana wyłącznie przez załogę, przez osobę trzecią albo siłę wyższą.
[ramka][b]Przykład 7[/b]
Wróćmy do pana Sebastiana z przykładu 3. Wprawdzie nieszczęśliwe zdarzenie, jakiego doznał, będzie uznane za wypadek przy pracy, ale chcąc otrzymać dodatkowe świadczenie, musiałby wykazać, że szef ponosi odpowiedzialność za jego uraz. Szef pana Sebastiana zdoła jednak uniknąć płacenia odszkodowania. Wypadek ten został bowiem spowodowany z wyłącznej winy osoby trzeciej, czyli lekarza. Wykazanie tego wystarczy, aby zdjąć obciążenie z pracodawcy.[/ramka]
[srodtytul]Lepsze dawne przepisy[/srodtytul]
[b]Przy ustawie wypadkowej należy też rozważyć, którą – nową czy starą – należy stosować, jeśli proces przyznawania świadczeń ciągnął się pod rządami ich obu. [/b]
Przepisy przejściowe wskazują, że do wniosków o jednorazowe odszkodowanie zgłoszonych przed wejściem w życie ustawy, czyli co do zasady przed 1 stycznia 2003 r., stosuje się regulacje obowiązujące w dniu wydania orzeczenia o uszczerbku na zdrowiu lub stwierdzającego związek śmierci z wypadkiem albo chorobą zawodową.
Choć wydaje się to oczywiste, czasami nie jest łatwo jednoznacznie ustalić, co kryje się pod pojęciem „orzeczenie o uszczerbku na zdrowiu”. Kwestia ta ma jednak istotne znaczenie dla poszkodowanych w wypadkach, gdyż stawki za odsetki przy uszczerbku na zdrowiu w starej ustawie były wyższe niż obecnie.
Analizując to zagadnienie, SN doszedł do wniosku, że jeżeli ustalenie uszczerbku na zdrowiu jest przesłanką przyznania jednorazowego odszkodowania za wypadek przy pracy, to odmowa organu rentowego jest zrównana z orzeczeniem o uszczerbku na zdrowiu w rozumieniu art. 46 ustawy nawet wówczas, gdy przyczyną odmowy jest ustalenie organu, że zdarzenie nie było wypadkiem przy pracy ([b]wyrok SN z 22 listopada 2007 r., II UK 69/07[/b]). Inaczej rzecz ujmując, gdy brakuje orzeczenia lekarza czy komisji, za orzeczenie o uszczerbku na zdrowiu musi wystarczyć decyzja ZUS. Zdaniem SN za takie orzeczenie nie należy uznawać np. wyroku sądu.
Tak będzie również wtedy, gdy w pierwotnej decyzji organ rentowy stwierdza, aby nie uznać zdarzenia za wypadek przy pracy.
[ramka][b]Przykład 8[/b]
W 2000 r. pani Anna uległa wypadkowi, którego ZUS nie uznał w decyzji z 2001 r. za ten przy pracy. Prawo do świadczeń pani Anna nabyła po wyroku sądu rejonowego z 15 września 2004 r., który zmienił orzeczenie ZUS. Pani Anna dostanie świadczenie na podstawie starej ustawy wypadkowej, bo orzeczeniem o uszczerbku na zdrowiu będzie dla niej odmowna decyzja organu rentowego.[/ramka]
[i]Autor jest asystentem sędziego w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego[/i]