[b]– W piekarni zatrudniliśmy pracownika jako kierowcę na umowę na trzymiesięczny okres próbny. Po dwóch miesiącach zrezygnował z pracy. Napisał wypowiedzenie w trybie natychmiastowym, ale szef nie zgodził się na to.

Potraktował jego odejście jako porzucenie pracy. Czy właściciel piekarni ma prawo nie zapłacić pracownikowi zarobionych pieniędzy?

Nie dostał wypłaty za 15 dni roboczych. Co może z tym zrobić? Co grozi kierowcy za porzucenie pracy?[/b] – pyta czytelnik DOBREJ FIRMY.

Można przypuszczać, że pracownik zaproponował natychmiastowe rozwiązanie łączącej strony umowy za porozumieniem, ale szef na nie nie przystał.

Mógłby skorzystać jeszcze z jednego sposobu rozstania: rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia, ale tylko wtedy, gdyby to pracodawca dopuścił się ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków wobec pracownika, np. nie płacił mu wynagrodzenia. Byłoby to także dopuszczalne, gdyby podwładny miał zaświadczenie lekarskie stwierdzające szkodliwy wpływ wykonywanej pracy na jego zdrowie, a szef nie przeniósł go we wskazanym terminie do innej, odpowiedniej dla jego organizmu i kwalifikacji zawodowych. Prawdopodobnie jednak taka sytuacja nie miała miejsca.

Pracodawca może nic nie robić, bo umowa na okres próbny – jako okresowa – rozwiąże się z upływem terminu, na jaki została zawarta. Gdyby jednak nie chciał czekać, wolno mu podjąć bardziej zdecydowane kroki. Może rozwiązać umowę za wypowiedzeniem, wtedy okres wymówienia przy trzymiesięcznej próbie wynosi dwa tygodnie, lub sięgnąć po dyscyplinarkę.

[srodtytul]Nie ma już dzisiaj porzucenia[/srodtytul]

[b]Dziwne jednak, że ten szef potraktował to rozstanie jako porzucenie pracy.[/b] Obowiązujący kodeks pracy nie zna bowiem takiej instytucji. Funkcjonowała ona do 1 czerwca 1996 r., bo obowiązywał wtedy art. 64 k.p. (skreślony przez art. 1 pkt 62 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=3579C1F74C3627E07FD8E910EA94165A?id=73800]ustawy z 2 lutego 1996 r. o zmianie kodeksu pracy oraz niektórych ustaw; DzU nr 24, poz. 110[/link]). Określał on, że porzucenie pracy przez podwładnego powodowało wygaśnięcie angażu. Dla pracodawcy wywoływało to takie skutki, jakie kodeks wiązał z rozwiązaniem umowy przez zakład bez wypowiedzenia z winy pracownika, chyba że przepisy szczególne przewidywały skutki dalej idące.

[b]Skoro dziś nie ma takich regulacji, to angaż kierowcy nie powinien wisieć w próżni, należy go rozwiązać. Ruch jest po stronie pracodawcy, jeśli nie przystał na rozstanie za porozumieniem lub nie czeka na to, aż umowa przestanie obowiązywać. Szef może potraktować nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy jako ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych[/b] i na tej podstawie rozwiązać umowę bez wypowiedzenia z winy kierowcy (art. 52 § 1 k.p.).

[b]Sąd Najwyższy w wyroku z 14 grudnia 2000 r. (I PKN 150/00)[/b] dopuścił taką przyczynę, bo jednym z podstawowych obowiązków podwładnego jest sumienne i staranne wykonywanie pracy, co wynika z art. 100 § 1 k.p.

[srodtytul]Wyślij pismo[/srodtytul]

Teraz zasadnicze znaczenie ma poinformowanie pracownika o decyzji szefa. Zgodnie z art. 61 kodeksu cywilnego, który odnosi się do stosunków pracy na podstawie art. 300 k.p., pismo zawierające oświadczenie o rozwiązaniu umowy jest złożone z chwilą, gdy doszło do zatrudnionego w taki sposób, że mógł zapoznać się z jego treścią. [b]Tak uznał SN w wyroku z 6 listopada 1980 r. (I PRN 109/ 80). [/b]

Nie jest nawet ważne to, że pracownik nie podjął z poczty listu czy nie odebrał powiadomienia o tym, że czeka tam na niego przesyłka. Jeśli nie odbierze pisma lub odmawia jego przyjęcia, datę doręczenia drugiego awiza uważa się za termin zakończenia umowy, bo skutki świadomego niepodjęcia przesyłki z urzędu nie mogą obciążać pracodawcy.[b] Potwierdził to SN w wyroku z 28 lutego 2002 r. (III CKN 1316/00)[/b]. Stwierdził w nim, że doręczenie w taki sposób oparte jest na domniemaniu, że pismo zawierające oświadczenie woli pracodawcy o rozwiązaniu umowy bez wypowiedzenia dotarło do rąk adresata i że w ten sposób zostało dokonane prawidłowo, a adresat w sposób niebudzący wątpliwości został zawiadomiony o nadejściu przeznaczonego dla niego pisma z oświadczeniem pracodawcy oraz o miejscu, gdzie może je odebrać.

[b]Także z wyroku SN z 5 października 2005 r. (I PK 37/05) [/b]wynika, że podwładny mógł zapoznać się ze skierowanym do niego pismem najpóźniej z upływem siódmego dnia od chwili powtórnego awizowania przesyłki zawierającej oświadczenie o rozwiązaniu stosunku pracy za wypowiedzeniem. Z reguły bowiem na poczcie list czeka na odbiorcę siedem dni.

[srodtytul]Wydaj świadectwo...[/srodtytul]

Jeśli pracownik nie pofatyguje się do urzędu pocztowego, to datę drugiej zwrotki szef traktuje jako termin rozwiązania umowy i ją wpisuje w świadectwie pracy. To oznacza, że ma obowiązek wydać mu taki dokument za okres zatrudnienia. I musi to zrobić niezwłocznie (art. 97 k.p.). Jako tryb rozstania podaje art. 30 § 1 pkt 3 k.p., czyli rozwiązanie angażu przez oświadczenie jednej ze stron bez zachowania okresu wypowiedzenia. Wskazuje przy tym stronę stosunku składającą oświadczenie woli w tej sprawie.

Szefowi wolno także wpisać art. 30 § 1 pkt 3 k.p. i art. 52 § 1 pkt 1 k.p. (rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika w razie ciężkiego naruszenia przez niego podstawowych obowiązków pracowniczych). Nie musi jednak tego robić, bo z objaśnień do wzoru świadectwa pracy, zawartych w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=63DF9054D1FB20D3B0E2F9C23A78E989?id=73959]rozporządzeniu ministra pracy i polityki socjalnej z 15 maja 1996 r. w sprawie szczegółowej treści świadectwa pracy oraz sposobu i trybu jego wydawania i prostowania (DzU nr 60, poz. 282 ze zm.)[/link], wynika tylko, że szef obowiązkowo powołuje jeden z punktów art. 30 k.p.

[srodtytul]...oraz rozlicz się z poborów i urlopu[/srodtytul]

Pracodawcy nie wolno zatrzymać pieniędzy zarobionych już przez podwładnego. Nie może to być kara za to, że kierowca nagle rozstał się z firmą. Pracownik nabył bowiem prawo do nich w okresie zatrudnienia, a zgodnie z art. 80 k.p. wynagrodzenie przysługuje za pracę wykonaną. Jeśli więc przed sądem pracy domagałby się tego wynagrodzenia, z pewnością uzyskałby je za te 15 dni. I to z odsetkami za opóźnienie wypłaty od dnia, kiedy szef powinien uregulować pensję. Ten argument powinien przekonać pracodawcę do załatwienia sprawy po myśli byłego pracownika.

Właściciel piekarni nie uniknie także wypłaty ekwiwalentu za niewykorzystany przez kierowcę urlop wypoczynkowy. Nawet to, że z dnia na dzień przestał pojawiać się w firmie, nie pozbawia go prawa do wypoczynku. Ponieważ jego umowa mogła rozwiązać się dopiero z kolejnym miesiącem po dostarczeniu mu pisma pracodawcy, czyli trzecim (bo był to trzymiesięczny okres próbny), naliczamy mu za niego urlop. W tym wypadku będzie to ekwiwalent pieniężny, bo kierowcy nie ma już w firmie. Gdyby nawet nie wyjeżdżał wcześniej na wakacje, co przy umowie na okres próbny jest prawdopodobne, należy mu się on za te miesiące, kiedy był zatrudniony w piekarni.

[srodtytul]Bez pieniędzy dla szefa[/srodtytul]

Zapewne złość właściciela piekarni spotęguje też to, że nie może on żądać od pracownika żadnej rekompensaty za porzucenie pracy. Jedyne odszkodowanie, jakie przysługuje pracodawcy na podstawie kodeksu pracy, dotyczy nieuzasadnionego rozwiązania przez podwładnego angażu bez wypowiedzenia na podstawie art. 55 k.p. Chodzi więc o taką sytuację, kiedy to szef przyczynił się do rozstania, bo nie wywiązał się z obowiązków wobec podwładnego, a potem okaże się, że taka decyzja pracownika była nieuzasadniona. Ale zarówno o tej nieuzasadnionej przyczynie nagłego pożegnania, jak i o odszkodowaniu orzeka sąd pracy.

[ramka][b]Uważaj, bo będzie wykroczenie[/b]

Zarówno zmniejszenie urlopu, zupełne jego pozbawienie, jak i brak wypłaty wynagrodzenia za pracę lub innego świadczenia, a nawet niewydanie świadectwa pracy jest wykroczeniem przeciwko prawom pracownika (art. 282 § 1 k.p.). Pracodawcy grozi za to grzywna od 1 do 30 tys. zł.

Ponadto roszczenia ze stosunku pracy, a takimi są i brak wynagrodzenia, i brak ekwiwalentu za urlop wypoczynkowy, przedawniają się po trzech latach od dnia, kiedy roszczenie stało się wymagalne. [/ramka]