[b]Powodem całego zamieszania jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 19 czerwca 2008 r. (sygn. P 23/07)[/b]. TK uznał wtedy, że art. 237 § 1 pkt 2 i 3 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=1BB2D644E2F7FE1B3EAF70B53CC0C452?id=76037]kodeksu pracy[/link] nie określa wytycznych co do treści rozporządzenia w sprawie chorób zawodowych i przez to jest niezgodny z konstytucją. W efekcie wraz z utratą mocy przepisu uznanego za niekonstytucyjny przestanie obowiązywać wydane na jego podstawie rozporządzenie Rady Ministrów z 30 lipca 2002 r. w sprawie wykazu chorób zawodowych, szczegółowych zasad postępowania w sprawach zgłaszania podejrzenia, rozpoznawania i stwierdzania chorób zawodowych oraz podmiotów właściwych w tych sprawach.
[srodtytul]Projekt jest gotowy[/srodtytul]
Rządowe Centrum Legislacyjne przygotowało już projekt nowych regulacji. Wymuszona przez Trybunał nowela kodeksu pracy nie została jednak jeszcze zaakceptowana przez Radę Ministrów. Bez tego nie może zostać przesłana do Sejmu. Po uchwaleniu, zanim wejdzie w życie, musi jeszcze zostać podpisana przez prezydenta (ma na to trzy tygodnie) i opublikowana w Dzienniku Ustaw. Dopiero wtedy Rada Ministrów będzie mogła wydać nowe rozporządzenie w sprawie chorób zawodowych. Także te przepisy będą musiały być opublikowane w Dzienniku Ustaw, co zajmie dodatkowe tygodnie. Wydaje się więc niemożliwe, aby udało się zdążyć z ich nowelizacją w niecałe dwa miesiące – do 3 lipca 2009 r.
[srodtytul]Zaostrzenie przepisów[/srodtytul]
Zapewne jedną z przyczyn przedłużających się prac nad nowelą było przewidziane w projekcie nowego rozporządzenia ograniczenie liczby uprawnionych do tych świadczeń (pisaliśmy o tym: „[link=http://www.rp.pl/artykul/270253.html]Lista chorób zawodowych będzie krótsza[/link]”, „Rz” z 2 marca). Chodzi o to, że obecna lista chorób zawodowych ma charakter półotwarty. Szczegółowo wymienia schorzenia i ich lokalizacje, ale w niektórych przypadkach umożliwia przyznanie świadczeń, choć choroba nie figuruje w tym wykazie.
Projekt pierwotnie nie przewidywał takiej możliwości, ale konsultacje społeczne wykazały, że to bardzo krzywdzące dla pracowników ograniczenie. Zrezygnowano więc np. z zamknięcia zawartego w punkcie 26 wykazu chorób zakaźnych lub pasożytniczych. Pracownicy bowiem coraz częściej wyjeżdżają za granicę, jeśliby więc zarazili się tropikalną chorobą niewymienioną na liście, nie otrzymaliby należnych im świadczeń za utratę zdrowia w trakcie pracy.
Jeżeli nowe przepisy nie zostaną uchwalone na czas, nie będzie podstaw do przyznawania tego typu świadczeń tym, którzy normalnie powinni je otrzymać. Z danych Instytutu Medycyny Pracy wynika zaś, że w zeszłym roku przyznano je ponad 3,5 tys. osób. Dla tych, którzy stracą zdrowie w miejscu zatrudnienia po 3 lipca, każdy dzień spóźnienia oznacza realne straty. Tym bardziej że nowe przepisy nie zawierają żadnych rozwiązań pozwalających je zrekompensować.
[srodtytul]Do sądu cywilnego[/srodtytul]
Pracownikom pozostaną więc jedynie procesy o odszkodowania za utratę zdrowia oparte na przepisach kodeksu cywilnego. Takie sprawy są jednak bardzo trudne i zainteresowani musieliby pewnie korzystać z usług prawników. Nie mówiąc o tym, że te postępowania trwają często długo. W razie wygranej pracownika odszkodowania za chorobę zawodową i renty z tytułu utraty zdrowia musieliby wypłacać pracodawcy, a nie jak dotychczas ZUS.
Co gorsza, już teraz niektóre sądy administracyjne odmawiają stosowania obowiązującego do 2 lipca rozporządzenia, jako wydanego na podstawie niezgodnego z konstytucją przepisu kodeksu pracy (pisaliśmy o tym: „[link=http://www.rp.pl/artykul/294329.html]Niezadowoleni chorzy mogą wygrać w sądach[/link]”, „Rz” z 22 kwietnia).
[ramka][b]Opinia: Lech Obara radca prawny[/b]
Kiedy przy okazji nowelizacji przepisów rozpoczynaliśmy akcję mającą na celu rozszerzenie listy chorób zawodowych, mieliśmy nadzieję, że uda się wpisać na nią np. ból pleców spowodowany nadmiernym dźwiganiem ciężarów w pracy. Nie udało się, toteż nadal trzeba będzie dochodzić tego typu odszkodowań na drodze cywilnej, w skomplikowanych procesach. Jeśli nowe przepisy nie zostaną uchwalone na czas, a dotychczasowe, podważone przez Trybunał, stracą moc 3 lipca, wszyscy pracownicy będą musieli korzystać z tej drogi, by otrzymać świadczenia z tytułu chorób zawodowych. Osoby, które ucierpią w wyniku braku przepisów, powinny rozważyć wystąpienie z pozwem o odszkodowanie za tzw. bezprawie legislacyjne związane z niewydaniem rozporządzenia na czas.Lech Obara reprezentuje m.in. poszkodowanych pracowników supermarketów[/ramka]