Urząd pracy nie może przyjąć oferty od pracodawcy, który w okresie do 365 dni przed zgłoszeniem został skazany prawomocnym wyrokiem za naruszenie praw pracowniczych lub jest objęty postępowaniem wyjaśniającym w takiej sprawie.

Tak od 1 lutego wynika z art. 36 ust. 5e pkt 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=C5C1E836C47D7F8E53C9D610BBA7DE18?id=269029]ustawy z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (DzU nr 69, poz. 415 ze zm.)[/link]. Chodziło o to, aby urzędy nie kierowały bezrobotnych do firm, w których istnieje ryzyko naruszania praw pracowniczych.

[srodtytul]Fakultatywna odmowa[/srodtytul]

W opinii służb zatrudnienia ograniczenia są nadmierne. Nie ułatwiają poszukiwania pracy dla bezrobotnych, których przybywa. Szczególnie że ustawa o promocji zatrudnienia stawia też inne warunki przyjmowania informacji o wolnych posadach.

– Chcieliśmy mieć możliwość odrzucania ofert od niektórych pracodawców. Ustawodawca jednak przeholował. [b]Powinniśmy mieć prawo, a nie obowiązek, odmowy w określonych okolicznościach[/b] – uważa Jerzy Bartnicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kwidzynie.

Jego zdaniem, gdy w grę wchodzi firma wielozakładowa zatrudniająca kilka tysięcy osób, to prawdopodobieństwo, że toczy się jakieś postępowanie, jest spore, a nie oznacza to jeszcze, że działa ona nieprawidłowo. Poza tym lokalny przedstawiciel firmy może o nim nie wiedzieć.

Ustalenie, że zapadł wyrok skazujący za przestępstwo przeciwko prawom pracownika, jest stosunkowo łatwe. Trudniej stwierdzić, czy toczy się postępowanie wyjaśniające, zwłaszcza że nie do końca wiadomo, o jakie procedury chodzi.

– Możemy o nim mówić już wtedy, gdy organ podejmuje działania w związku z informacją o możliwości popełnienia przestępstwa, np. występuje o wyjaśnienia do pracodawcy. Chodzi o ustalenie, czy w ogóle wszczynać postępowanie – twierdzi sędzia Marek Celej z Sądu Okręgowego w Warszawie.

[srodtytul]Martwy przepis[/srodtytul]

– Przepis jest bezużyteczny. Trudno te okoliczności weryfikować. Mogę jedynie poprosić pracodawcę o oświadczenie pod rygorem odpowiedzialności karnej, że wskazane okoliczności go nie dotyczą – wyjaśnia Regina Chrzanowska, dyrektor PUP w Krośnie.

A jeśli urzędnik ma podejrzenia? Może je zweryfikować w krajowym rejestrze karnym lub zwrócić się z zapytaniem do prokuratury miejsca siedziby pracodawcy.

– Skoro już takie rozwiązanie wprowadzono, to można też stworzyć rejestry pracodawców, u których osoby odpowiedzialne były karane za łamanie praw pracowniczych. Sądy mogłyby o tym informować np. urzędy pracy – uważa sędzia Celej.

Nieuczciwi pracodawcy są znani urzędnikom. Kierowani do nich bezrobotni szybko wracają do pośredniaka, informując, że firma proponowała im pracę na czarno, zlecenia zamiast umów o pracę itd. Jak urzędnicy sobie z nimi radzili?

– Gdy klienci narzekali na jakąś firmę, to nie kierowaliśmy tam poszukujących pracy. Zamieszczaliśmy tylko w urzędzie otwartą ofertę – mówi Chrzanowska.

[ramka][b]Opinia[/b]

[b]Henryk Michałowicz ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich[/b]

Bezrobotnych nie można narażać na kontakt z nieuczciwym pracodawcą. Uważam, że zakaz kierowania ich do tych, którzy byli ostatnio skazani prawomocnym wyrokiem za naruszenie praw pracowniczych, jest uzasadniony. Trudno polecać komuś pracę w firmie, która np. nie wykonuje wyroków nakazujących wypłatę wynagrodzeń. Inaczej jest jednak, jeśli nie ma prawomocnego orzeczenia skazującego. Nawet jeśli toczy się postępowanie, jeszcze nie można traktować pracodawcy jako winnego. Ta legislacyjna niedoróbka jest więc niebezpieczna, bo może prowadzić do naruszenia praw obywatelskich.[/ramka]