Przedsiębiorca, który ma pozycję monopolistyczną, może narzucać wysokie ceny. Nabywcy, chcąc nie chcąc, muszą kupować właśnie jego produkty lub usługi. Firma może też stosować ceny niższe niż rywale – by zmusić ich do opuszczenia rynku lub zniechęcić do wejścia innych, a potem... wrócić do cen wygórowanych.
[b]Co może zrobić mała firma, której interesy poniosły uszczerbek w wyniku manipulacji cenowych konkurenta? I co czeka tego, który stosuje takie praktyki?[/b] To zależy. Każdy przypadek wymaga odrębnej analizy, a kluczowe są dwa pojęcia: rynek właściwy i pozycja dominująca.
[srodtytul]Nie wolno nadużywać[/srodtytul]
Rynek właściwy to taki, na którym sprzedawane są porównywalne produkty lub usługi i na którym panują zbliżone warunki konkurencji. Może to być maleńki rynek lokalny (nawet teren uczelnianej biblioteki), a może być ogólnokrajowy – w zależności od terytorium, na jakim oferowany jest dany produkt lub usługa.
[b]Dominującym jest przedsiębiorca, który z racji swego potencjału i siły rynkowej nie czuje presji konkurencyjnej, tzn. ma dużą swobodę działania – niezależnie od konkurentów, partnerów handlowych, konsumentów. W polskim prawie domniemywa się, że przedsiębiorca ma pozycję dominującą, gdy jego udział w rynku właściwym przekracza 40 proc. [/b]
Nie chodzi jednak o sam fakt posiadania pozycji dominującej – tego prawo nie zabrania – ale o jej nadużywanie przez jednego lub kilku przedsiębiorców. To jest już zakazane przez art. 9 ust. 1 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=185138]ustawy z 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (DzU z 2007 r. nr 50, poz. 331 ze zm.)[/link].
Istotny dla oceny polityki cenowej firm jest ust. 2 pkt 1 tego przepisu, który mówi, że nadużywanie pozycji dominującej w szczególności może polegać na bezpośrednim lub pośrednim narzucaniu nieuczciwych cen, w tym cen nadmiernie wygórowanych albo rażąco niskich, oraz pkt 5, który stanowi, iż nadużyciem ze strony dominanta może również być przeciwdziałanie ukształtowaniu się warunków niezbędnych do powstania lub rozwoju konkurencji.
[srodtytul]Albo UOKiK, albo sąd[/srodtytul]
Jeśli postępowanie prowadzone przez UOKiK wykaże, że przedsiębiorca posiadający pozycję dominującą na swoim rynku właściwym dopuścił się jej nadużycia poprzez stosowanie zawyżonych lub zaniżonych cen – np. w trakcie fikcyjnych promocji lub wyprzedaży – prezes UOKiK może nakazać zaniechanie takiej praktyki, a także nałożyć karę finansową.
Urząd antymonopolowy może jednak nie stwierdzić nadużywania pozycji dominującej i naruszenia mechanizmu konkurencji na rynku właściwym.
W takim wypadku przedsiębiorcy, który poczuł się poszkodowany przez praktyki cenowe konkurenta, pozostaje tylko droga cywilnoprawna, czyli złożenie pozwu do sądu powszechnego na podstawie [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=170546]ustawy z 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (DzU z 2003 r. nr 153, poz. 1503 ze zm.)[/link] o stwierdzenie stosowania jednego z czynów nieuczciwej konkurencji, a takim jest m.in. utrudnianie innym przedsiębiorcom dostępu do rynku poprzez sprzedaż towarów lub usług poniżej kosztów (art. 15, ust. 1, pkt 1) – z żądaniem zaprzestania takich praktyk i wypłaty odszkodowania. Trzeba jednak udowodnić, że działania konkurenta spowodowały rzeczywistą, wymierną stratę.
[ramka][b]Przykład[/b]
Firma świadcząca usługi inseminacji zwierząt gospodarskich musiała kupować materiał biologiczny w regionalnym centrum biotechniki, które jako jedyne na tym terenie posiadało zezwolenie na jego dostarczanie. Stosowało dwa rodzaje cen: niższe dla inseminatorów zatrudnionych przez centrum, dzięki czemu ich własne usługi były tańsze, oraz wyższe dla inseminatorów zewnętrznych. Badający sprawę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał to za nadużywanie pozycji dominującej, jaką centrum posiadało na rynku właściwym usług dostarczania nasienia – a obejmował on kilka województw – poprzez świadczenie usług poniżej kosztów i finansowanie strat wyższymi wpływami od inseminatorów indywidualnych. Sprawa skończyła się nałożeniem grzywny.[/ramka]
[ramka][b]Przykład[/b]
Punkt ksero działał na terenie uczelnianej biblioteki. Jeśli ktoś chciał skopiować materiały, mógł to zrobić tylko tam – gdyż druków nie wolno było wynosić z gmachu biblioteki. Wykorzystując swe wyjątkowe usytuowanie, punkt żądał cen dwukrotnie wyższych niż w innych tego typu zakładach na mieście.
Gdy wkroczył UOKiK, przedsiębiorca tłumaczył, że powodem są wysokie koszty działalności. Jednak porównanie z innymi punktami wykazało, że to nieprawda. UOKiK uznał, że w tym przypadku rynkiem właściwym był teren biblioteki, a punkt ksero posiadał na nim pozycję dominującą i nadużywał jej, zawyżając ceny. [/ramka]
[srodtytul]Urząd chroni rynek, a nie konkretną firmę[/srodtytul]
[b]Komentuje Monika Bychowska, dyrektor Departamentu Ochrony Konkurencji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów[/b]
Zawsze gdy przedmiotem zainteresowania UOKiK są stosowane przez przedsiębiorców ceny produktów lub usług, zarówno te, które mogą być uznane za rażąco niskie, jak i nadmiernie wygórowane, stosujemy tzw. podejście ekonomiczne i badamy sprawę w kontekście konkretnej sytuacji rynkowej.
Gdyby zatem zwrócił się do nas przedsiębiorca, który czułby się zagrożony np. stosowaniem przez jego konkurenta cen poniżej kosztów, przedmiotem prowadzonego przez nas postępowania będzie sprawdzenie, czy rzeczywiście można mówić o pozycji dominującej tego konkurenta jak i samo stosowanie zaniżonych cen i wpływ, jaki praktyka ta może wywrzeć na dany rynek.Rolą urzędu antymonopolowego nie jest bowiem ochrona konkretnego przedsiębiorcy czy utrzymanie rynkowego status quo, lecz ochrona mechanizmu konkurencji na rynku.
Organ antymonopolowy może dbać o zachowanie pewnej struktury danego rynku poprzez przeciwdziałanie antykonkurencyjnemu eliminowaniu przedsiębiorców z tego rynku – ale ta struktura jest zależna od jego specyfiki i panujących na nim warunków. Mogą być rynki efektywne już wtedy, gdy działa na nich tylko dwóch przedsiębiorców.
Ale są też rynki, gdzie pożądana jest bardzo rozdrobniona struktura i obecność wielu podmiotów dla osiągnięcia optymalnego stopnia efektywności.
[b]Próbując ustalić, czy stosowana przez przedsiębiorcę polityka cen stanowi nadużycie pozycji dominującej, zawsze badamy, czy spowoduje to skutki dla konkurencji[/b] rozumianej jako zjawisko instytucjonalne oraz dla efektywności rynku z punktu widzenia odbiorców towarów – bo przecież ostatecznymi beneficjentami konkurencji są konsumenci.