[b]Tak wynika z rządowego projektu nowych przepisów dotyczących chorób zawodowych. Mają one zastąpić dotychczasowe regulacje zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny 18 czerwca 2008 r. Na mocy wyroku TK (sygn. P 23/07) aktualne przepisy stracą moc 3 lipca.[/b]

Obecnie, gdy ktoś straci zdrowie w pracy, może się upomnieć o odszkodowanie lub rentę z tego tytułu. Pod warunkiem jednak, że schorzenie, na które cierpi, ma związek z zatrudnieniem i znajduje się na liście chorób zawodowych. Stanowi ona załącznik do [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=166659]rozporządzenia Rady Ministrów z 30 lipca 2002 r. w sprawie wykazu chorób zawodowych, szczegółowych zasad postępowania w sprawach zgłaszania podejrzenia, rozpoznawania i stwierdzania chorób zawodowych oraz podmiotów właściwych w tych sprawach (DzU nr 132, poz. 1115)[/link].

Ta lista ma teraz charakter półotwarty, tzn. w niektórych wypadkach pozwala na uznanie za chorobę zawodową schorzeń, które nie zostały tam wyraźnie wymienione. Nowy wykaz, nad którym pracuje rząd, nie przewiduje już takiej możliwości.

– Zamknięcie listy chorób zawodowych to błąd – twierdzi dr n. med. Ewa Wągrowska-Koski, krajowy konsultant medycyny pracy. – Zwłaszcza w punktach 1, 17 i 26.

[srodtytul]Poza wykazem – bez pieniędzy[/srodtytul]

Przykładowo w pkt 1, gdzie są wymienione zatrucia różnymi substancjami, obejmuje 56 pozycji. Na końcu zawiera jednak zastrzeżenie (które zniknie w nowych przepisach), że za chorobę zawodową może zostać uznane zatrucie także innymi związkami chemicznymi, gdyż w przemyśle jest ich używanych dużo więcej, niż to wymieniono w wykazie. Po zmianach, jeśli pracownik zatruje się substancją spoza listy, nie uzyska już świadczeń z tytułu choroby zawodowej.

To samo dotyczy projektowanego zamknięcia wykazu lokalizacji nowotworów złośliwych wymienionych w pkt 17. Jeśli u pracownika wystąpi on w innym miejscu niż wskazane w wykazie najczęstsze lokalizacje, to lekarze medycyny pracy także w tym wypadku nie będą mogli uznać go za chorobę zawodową.

Zdaniem dr Wągrowskiej-Koski nieuzasadnione jest też zamknięcie wykazu zawartego w pkt 26, który wymienia choroby zakaźne lub pasożytnicze. – Pracownicy jeżdżą teraz po całym świecie. Wzrasta więc prawdopodobieństwo, że podczas wykonywania obowiązków zawodowych zakażą się chorobą niewymienioną w wykazie – mówi.

[srodtytul]Pracownicy chcą więcej[/srodtytul]

Prace nad nowelą trwają już kilka miesięcy i budzą spore emocje. Szczególnie u pracowników, którzy liczyli na rozszerzenie listy chorób zawodowych. Zabiegają o to zarówno kierowcy i pielęgniarki, które cierpią na bóle pleców i żylaki, jak i listonosze domagający się prawa do świadczeń, gdy pogryzie ich pies. Niestety nic z tego.

– Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który podważył te przepisy, mieliśmy nadzieję, że uda się rozluźnić dotychczasowe uregulowania, tak by wszyscy, którzy stracili w pracy zdrowie, mogli liczyć na te świadczenia – mówi Lech Obara reprezentujący poszkodowanych pracowników supermarketów. – Jak widać, zmiany idą w zupełnie przeciwnym kierunku.

– Liczba przypadków, w których stwierdzono choroby zawodowe, z roku na rok systematycznie maleje – mówi prof. dr hab. med. Neonila Szeszenia-Dąbrowska, kierownik Centralnego Rejestru Chorób Zawodowych.

Jeśli rząd nie zrezygnuje z zaostrzenia przepisów, coraz mniej zatrudnionych będzie mogło liczyć na te świadczenia. Pozostanie im więc trudna droga dochodzenia odszkodowania i renty wyrównawczej na drodze postępowania cywilnego. Wtedy jednak świadczenia nie będą wypłacane przez ZUS, ale przez firmy, w których podczas zatrudnienia doszło do pogorszenia stanu zdrowia pracownika.