[b]Napisz do nas: [mail=firmawkryzysie@rp.pl]firmawkryzysie@rp.pl[/mail][/b]

[srodtytul]1. Zacznij od ugody[/srodtytul]

Przedsiębiorcy mający kłopot z realizacją umów dotyczących tzw. toksycznych opcji powinni najpierw spróbować dogadać się z bankiem. Mogą negocjować:

- warunki zawartej umowy (np. przyjęcie kompromisowego kursu waluty),

- odroczenie płatności czy rozłożenie ich na raty.

Jeśli polubowne rozstrzygnięcie sporu okaże się niemożliwe – pozostaje droga sądowa.

[srodtytul]2. Złóż pozew do sądu[/srodtytul]

W grę wchodzi złożenie pozwu o modyfikację umowy. Można się powołać na nadzwyczajną zmianę stosunków gospodarczych (klauzulę rebus sic stantibus), czyli art. 357[sup]1[/sup] [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]. Kontrahent może po nią skutecznie sięgnąć, jeżeli spełnione są łącznie dwa warunki:

- strony nie przewidywały podczas zawierania umowy takich nadzwyczajnych zmian (np. załamania na rynku),

- spełnienie świadczenia (zapłaty) byłoby w takiej sytuacji połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby rażącą stratą, nie mówiąc o upadłości.

Wtedy sąd może (po rozważeniu interesów stron):

- oznaczyć inny sposób wykonania umowy (np. rozłożyć na raty),

- wskazać inną wysokość świadczenia (np. przyjąć niższy kurs),

- a nawet orzec o rozwiązaniu umowy.

Zdaniem prof. Aleksandra Chłopeckiego, specjalisty prawa papierów wartościowych z Uniwersytetu Warszawskiego, tak duża i szybka zmiana kursu jak ostatnia dotycząca euro może stanowić taką nadzwyczajną zmianę.

[srodtytul]3. Bierz przykład z innych[/srodtytul]

Na nadzwyczajną zmianę stosunków powoływali się skutecznie przedsiębiorcy np. w kontekście załamania rosyjskiego rynku. Nawet zmiana przepisów podatkowych może uzasadniać zmianę umowy. Sąd Najwyższy w sprawie spółki, która budowała dla gminy szkołę, gdy w związku z przystąpieniem Polski do UE stawka VAT na niektóre roboty budowlane wzrosła z 7 do 22 proc., orzekł, że [b]trzykrotny wzrost stawki VAT pozwala uznać tę zmianę za nadzwyczajną, i dodatkowy VAT rozłożył na obie strony (wyrok z 16 maja 2007 r., sygn. III CSK 452/06).[/b]

[srodtytul]4. Spróbuj unieważnić opcję[/srodtytul]

Przed sądem można też podnieść zarzuty wskazujące na niezgodność opcji z zasadami współżycia oraz naturą stosunku prawnego, a więc art. 5 i 353[sup]1[/sup] k.c.

- Pierwszy z nich stanowi, że „nie można czynić ze swego prawa użytku, który byłby sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego”, i takie działanie nie korzysta z ochrony. Może więc to dotyczyć np. umowy opcyjnej, w której odpowiedzialność banku była znikoma, w przeciwieństwie do przedsiębiorcy.

- Drugi przepis wskazuje, że strony mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku.

– Wiemy, że przynajmniej niektóre opcje były zupełnie oderwane od funkcji zabezpieczającej (fluktuację kursu) i nieekwiwalentne, jeśli więc przedsiębiorstwo to wykaże, może uzyskać sądowe unieważnienie umowy – wskazuje prof. Chłopecki.

[srodtytul]5. Wykaż pozorność umowy albo błąd[/srodtytul]

Unieważnienie umowy opcyjnej jest też możliwe, jeśli wykazana zostanie jej pozorność, np. pod

szyldem opcji zawierano zakłady albo uprawiano hazard. Zgodnie z art. 83 § 1 k.c. nieważne jest bowiem oświadczenie złożone drugiej stronie za jej zgodą dla pozoru (w tym wypadku – w celu ukrycia spekulacji).

Podobną podstawę może stanowić art. 84 § 1 k.c., zgodnie z którym przedsiębiorca może się uchylić od skutków prawnych swego oświadczenia w razie błędu co do treści czynności prawnej.

Zważywszy, że umowy opcyjne nie należą do prostych, a na dodatek niektóre polskie firmy przystępowały do kombinacji kilku takich umów, popełnienie błędu jest dość prawdopodobne. Wystarczy, aby druga strona (bank) współprzyczyniła się do błędu. Uprawnienie to wygasa jednak z upływem roku od wykrycia błędu.

[srodtytul]6. Staraj się zyskać na czasie[/srodtytul]

Niezależnie od rezultatu takiego sporu sądowego kilkuletni proces raczej zmiękczy wierzyciela (bank) i zachęci do ugody. To jeden z ważniejszych powodów wszczynania postępowania.

A już teraz wniesienie pozwu może uchronić przed upadłością. – Jeżeli dłużnik wytoczył powództwo np. o ustalenie, że dług z opcji nie istnieje, to już sam ten fakt kwalifikuje moim zdaniem wierzytelność jako sporną. W takiej sytuacji dość łatwo obronić się przed wnioskiem o upadłość ze strony banku – wskazuje mec. Piotr Zimmerman, autor komentarza do prawa upadłościowego.

[srodtytul]7. Niezależnie od ustawy i arbitrażu[/srodtytul]

Skuteczność każdego takiego pozwu zależeć będzie od treści konkretnej umowy i okoliczności faktycznych związanych z jej zawarciem. Przedsiębiorcy mogą jednak po nie sięgnąć niezależnie od ewentualnej nowej ustawy (pomysłu wicepremiera Pawlaka) czy ścieżki polubownej (tę zaleca np. Krajowa Izba Gospodarcza).

[ramka][b]Opinia: Marcin Dziurda, prezes Prokuratorii Generalnej SP[/b]

Na wstępie konieczne byłoby zbadanie prawidłowości zawarcia umów dotyczących opcji. Prawidłowo zawarte mogą być z kolei podane kontroli sądów. Kodeks cywilny przewiduje kilka instrumentów, których zastosowanie mogłoby służyć polepszeniu sytuacji przedsiębiorców, którzy zawarli umowy opcyjne z bankami. Przede wszystkim określoną w art. 357[sup]1[/sup] k.c. klauzulę rebus sic stantibus oraz instytucję wyzysku określoną w art. 388 k.c. W wypadku rażącej dysproporcji świadczeń wynikających z umowy opcyjnej rozważać też można jej nieważność bezwzględną na podstawie art. 58 § 2 k.c.

W konkretnych wypadkach nie jest wykluczone powoływanie się na błąd (art. 84 k.c.) lub podstęp (art. 86 k.c.).

[b]Opinia: Michał Tomczak, adwokat z Kancelarii Tomczak i Partnerzy[/b]

Sprawy z umowy opcji różnią się np. skalą akcji reklamowej lub wręcz propagandowej, którą banki rozwinęły, by sprzedać swój produkt. Z powodu tych różnic obie strony (przedsiębiorca i instytucja finansowa) powinny mieć możliwość zaprezentowania swoich stanowisk, a dopiero sąd po wyważeniu interesów każdej ze stron znaleźć konkretne rozwiązanie. Bo może być tak, że w niektórych wypadkach dla ochrony przedsiębiorcy wystarczy zmiana wysokości świadczenia albo rozłożenie go na raty, albo odroczenie terminu płatności. Rozwiązanie czy ustalenie nieważności umowy nie będzie zawsze konieczne i najkorzystniejsze. Spraw w sądzie się nie uniknie, ale można nadać im zupełnie inną formułę, a przede wszystkim wyposażyć sąd w narzędzia do poszukiwania kompromisu między stronami.

Więcej: [i][link=http://new-arch.rp.pl/artykul/845187.html]http://new-arch.rp.pl/artykul/845187.html[/link][/i]

[b]Opinia: Beata Komarnicka--Nowak, radca prawny z Kancelarii Prawnej Komarnicka Korpalski[/b]

Dwa argumenty przemawiają za prawną możliwością podważenia opcji. Pierwszy to klasyfikacja opisywanych opcji jako gry regulowanej w art. 413 k.c. Przepis ten stanowi, że roszczeń z gry nie można dochodzić, chyba że była ona prowadzona na podstawie zezwolenia właściwego organu. Przy tym art. 19 ust. 2 ustawy z 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi ([link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=179231]DzU nr 183, poz. 1538[/link]) określa, że transakcje rynku regulowanego, w tym opcje walutowe, nie są grą w rozumieniu kodeksu cywilnego. Oznacza to, że transakcje rynku nieregulowanego, w tym opcje walutowe, za grę mogą być uznane. Argument drugi dotyczy podejrzeń o popełnienie przestępstw przez pracowników banków. Otóż w wypadku prawomocnego wyroku skazującego pracownika banku opcje zawarte z jego udziałem okazałyby się nieważne.

Więcej: [i][link=http://new-arch.rp.pl/artykul/844955.html]http://new-arch.rp.pl/artykul/844955.html[/link][/i]

[b]Opinia: Anna Cudna-Wagner, radca prawny, wspólnik kancelarii Furtek, Komosa, Aleksandrowicz[/b]

Umowa zawarta przez osobę działającą w imieniu spółki (w charakterze jej organu, lecz bez kompetencji do tego) może zostać potwierdzona przez spółkę. (...) Rozstrzygając o zasadności zarzutu niewłaściwej reprezentacji – tak samo jak w wypadku pozostałych publicznie komentowanych zarzutów mających na celu zakwestionowanie transakcji opcyjnych – należy dokonać odrębnej analizy każdej sprawy. Zarzut działania przez jednego członka zarządu może się okazać skuteczny, jeżeli spółka zgłosiła sprzeciw, zanim umowa została choćby częściowo wykonana. Inaczej będzie w sytuacji, w której umowa była przez pewien czas wykonywana. Tylko takie podejście zapewni, że określone rozwiązania prawne nie będą wykorzystywane instrumentalnie, w celu uchylenia się od skutków niekorzystnych decyzji biznesowych.

Więcej: [link=http://new-arch.rp.pl/artykul/843772.html]http://new-arch.rp.pl/artykul/843772.html[/link]

[b]Opinia: Aleksander Raczyński, radca prawny w Kancelarii Sójka & Maciak Adwokaci sp.k.[/b]

Treść art. 357[sup]1[/sup] k.c. – czyli klauzula rebus sic stantibus – wymaga ustalenia tego, co strony przewidywały podczas zawierania umowy. Oceny istnienia przesłanek, o których mowa w art. 357[sup]1[/sup] k.c., nie będzie można dokonywać w oderwaniu od prognoz kursów przedstawianych przedsiębiorcom przez banki bezpośrednio przed zawarciem umów opcji walutowych. W praktyce bowiem przedstawiciele banków prezentowali potencjalnym klientom tzw. scenariusze kursów walutowych, zastrzegając jednocześnie, że scenariusze te obarczone są ryzykiem zmian kursu walutowego. Bez wątpienia rozpiętość przewidywanych wartości złotego pozwoli jednak na ustalenie, czy strony przewidywały nadzwyczajną zmianę stosunków w postaci spadku wartości złotego, z jakim mamy obecnie do czynienia.

[i]—oprac. kos[/i]

Więcej: [link=http://new-arch.rp.pl/artykul/843590.html]http://new-arch.rp.pl/artykul/843590.html[/link][/ramka]